22. Comeback

853 59 14
                                    

Wszystkich dookoła irytowała moja nieskończona obojętność. Czasami odnosiłam wrażenie, że ktoś rzuci mną o ścianę i zrobi wykład na temat mojego idiotycznego zachowania. Tego chciałam, tego potrzebowałam. Niekiedy specjalnie zachowywałam się źle, co było trochę dziecinne. W najgorszej sytuacji był Ronnie, który przebywał ze mną w jednym domu. Wiedziałam, że wychodzi na kilka godzin tylko dlatego, żeby mnie nie słuchać, dlatego dokuczałam innym. Dev nie wytrzymała mojego zachowania. Będzie w domu za kilka minut, nareszcie mnie zwyzywa. Dlaczego oczekiwałam, że ktoś wszystko mi wygarnie i każe powrócić do bycia sobą? Dlatego, że sama nie miałam na to chęci. Czułam się bezsilna. Całe dnie spędzałam w domu i nie robiłam nic pożytecznego. Cóż, częściowo była to też moja wina. Przewiesiłam nogi przez oparcie kanapy, na której leżałam. Westchnęłam i po raz kolejny pogrążyłam się w swoich myślach, przy okazji wgapiając się w sufit. Pewnie nadal bym tak leżała, ale do salonu wpadła Devin, trzaskając drzwiami wejściowymi.

- Max Wentz, do kurwy nędzy, podnoś dupsko z tej kanapy! - warknęła. Spojrzałam na nią i zamrugałam kilka razy. Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą. Byłam niezwykle spokojna, a po spojrzeniu dziewczyny mogłam stwierdzić, że jest nieźle wściekła. - co ci do cholery odwaliło?

- Nic - powiedziałam znudzona. Dobrze wiedziałam, że igram z ogniem.

- Kells po waszej ostatniej rozmowie był taki zdenerwowany, że poleciał do Cleveland, Pete pojechał do San Francisco, bylebyś go nie znalazła dopóki ci się nie poprawi. Radke przesiaduje u mnie całe dnie i tylko narzeka na twoje zachowanie - warknęła i skrzyżowała ręce na piersiach. Posłała mi spojrzenie, które oczekiwało wyjaśnień.

- Max Wentz sobie nie radzi - powiedziałam, a Dev zaczęła się histerycznie śmiać. Dobrze wiedziałam czym spowodowany jest ten śmiech. Zawsze byłam niezwyciężona. Aż do teraz.

- Nie gadaj - stwierdziła i zajęła miejsce obok mnie - przez jakiegoś faceta?

- Nie przez jakiegoś faceta, przez Biersacka - mruknęłam.

- Stara, ty się nigdy nie poddajesz! - krzyknęła prosto do mojego ucha - jeżeli nie zmienisz swojego podejścia do życia to zatłukę cię własnymi rękoma. - klepnęła mnie w ramię. Uśmiechnęłam się blado - Gdzie jest stara Max Starr, pewna siebie królowa Kalifornii?

- Nie żyje.

- Nie pierdol, serio. Mam powyżej uszu twojej biernej postawy. Nie tylko ja, jeżeli o to chodzi - prychnęła. Poprawiła grzywkę, która opadła jej na oczy. Teraz zauważyłam, że zmieniła kolor włosów na blond z niebieskimi pasemkami. Nerwowo mrużyła oczy. Nie widziałam jej w takim stanie już od dawna.

- Dlaczego tylko ty masz odwagę, by mi to powiedzieć? - zapytałam. Byłam zdziwiona faktem, że to właśnie ona pierwsza zareagowała na moje okropne zachowanie.

- Ronnie i twój brat boją się twojego wybuchowego charakteru. Tylko ja mam jaja i potrafię sobie z tobą poradzić - uśmiechnęła się. Dwóch facetów, którzy znali mnie całe życie, boi się mojego charakteru. Przecież to śmieszne.

- Czego ode mnie oczekujesz?

- Że będziesz tą starą Max Starr Wentz - spojrzała na mnie - wszyscy cię potrzebujemy. Włącznie z Andy'm - dodała nieco ciszej.

- Co ty wygadujesz?

- Nie widziałaś go już jakiś czas. To nie ten Biersack o którym mi opowiadałaś, Max.

- Nie jestem tą samą Max, którą znałaś - powiedziałam - ludzie zmieniają się przez różne wydarzenia, Dev.

- Dlaczego nie chcesz mu dać drugiej szansy, co? Radke miał ich o wiele więcej - rzekła.

- Przyzwyczaiłam się do tego, że Ronnie mnie ranił i już mnie to nie rusza. Boję się, że Andy zrobi to po raz kolejny.

- Dzisiaj widzę cię na wyścigu - warknęła - porozmawiacie z Andy'm i wtedy stwierdzisz, czy zasługuje na kolejną szansę, zrozumiano? - spuściłam głowę. Tęskniłam za szybką jazdą. Za adrenaliną, która towarzyszyła mi przy każdym wyścigu. Brakowało mi Andy'ego. Powinnam się pojawić na wyścigu i dać mu szansę.

- Będę - powiedziałam pewnym tonem.

- Boże, to cudownie! - krzyknęła blondynka i przytuliła mnie mocno. Wtedy poczułam, że stara Max Wentz powróciła.


Gdy tylko Dev opuściła dom Ronniego, przystąpiłam do akcji "Wielki Powrót Królowej Max". Zaczęłam od długiej, relaksującej kąpieli, która zmyła ze mnie wszystkie minione wydarzenia. Moje długie włosy umyłam i wyjątkowo wyprostowałam. Wiedziałam, co na siebie założę, dlatego rozłożyłam się na łóżku. Na Macbooku włączyłam moją ulubioną płytę zespołu Green Day - American Idiot i zaczęłam się zastanawiać, co powinnam powiedzieć Andy'emu. Wiadomo, prawdę. Tylko jak ubrać to w słowa, by dobrze mnie zrozumiał? Przecież to facet, a im trzeba wszystko wyjaśniać jak dzieciom. Dlaczego ja nie dałam mu tej drugiej szansy od razu? Byłam bardzo uparta i wściekła, miałam złamane serce. Gorzej, jeżeli Andy nie będzie chciał tej drugiej szansy.


Ubrałam się w czarną, nieco rozkloszowaną sukienkę. Zawsze preferowałam dżinsy, ale to wyjątkowa okazja. Na stopy założyłam koturny, które również zawsze ubierałam na większe, bardziej specjalne wyjścia. Z szafy wyjęłam również skórzaną ramoneskę, która dodawała nieco drapieżniejszego wyglądu. Nadszedł czas na makijaż. Weszłam do łazienki i nałożyłam na twarz podkład, a następnie puder. Zrobiłam kreski na powiekach, były dosyć wąskie, gdyż zdecydowanie bardziej chciałam podkreślić usta. Pociągnęłam rzęsy tuszem i rozejrzałam się za czerwoną szminką. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy już ją zlokalizowałam. Nałożyłam ją na usta. Wyglądałam perfekcyjnie. Wzięłam głęboki wdech i głośno wypuściłam powietrze. Stresowałam się nieco. I wyścigiem, i rozmową z Biersackiem. Wróciłam do pokoju i założyłam na siebie kurtkę. Do torebki wrzuciłam klucze do mojego domu, portfel, szminkę i telefon. Po wyścigu wrócę do siebie, Ronnie zasługiwał na odpoczynek od mojej osoby. Przejrzałam się w lustrze. Osiągnęłam efekt, którego oczekiwałam. Wyglądałam elegancko, kobieco i nieco drapieżnie zarazem.

- Dasz radę, Max - powiedziałam do swojego odbicia. Nadal czułam się nieco niepewnie co do moich postanowień - przecież niczego się nie boisz, prawda? Jesteś, byłaś i będziesz niezwyciężona. - rzekłam. Uśmiechnęłam się szeroko i zeszłam na dół. Radke pewnie już wyjechał na wyścig. Zamknęłam drzwi wejściowe i wsiadłam do mojego samochodu. Zapięłam pas i uruchomiłam silnik. Zacisnęłam ręce na kierownicy i wypuściłam głośno powietrze. Byłam gotowa. Jechałam po zwycięstwo.
Max Starr Wentz, Królowa Kalifornii powróciła.



________
Cześć wszystkim. Stał się jakiś cud, napływ weny i chęci na napisanie rozdziału. Chyba spowodowane tym, że obejrzałam dzisiaj Za szybcy, za wściekli i dalej mam ogromną ochotę na siódmą część, ale nie mam kiedy iść do kina xD

Zmieniłam nieco plan na zakończenie tego ff. Miałam w planie sequel, ale doszłam do wniosku, że na razie go nie będzie. Może pojawi się po maturze, w okolicach czerwca,ale planuję znaleźć pracę na wakacje, więc z tym może być różnie. Priorytetem jest zakończenie zaczętych ff :)
Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy pojawią się rozdziały gdzie indziej. Został mi ostatni tydzień szkoły, dwa tygodnie do matury i chyba powinnam zacząć robić coś innego niż zadania z matmy. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że piszę matury tylko 4-6 maja, a ustny polski mam dopiero 18, czyli trochę czasu na naukę zostaje xD Plusem jest to, że zdecydowałam już na jakie studia idę.
Okej, dość mojego gadania, zaraz będzie dłuższe od rozdziału. Przepraszam za ewentualne braki w czytaniu u was, ale wattpad mi szaleje.
Do następnego! :)

Invincible × Biersack ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz