19. And the reason is you

866 74 16
                                    

Ronnie wyszedł do ogrodu po jakimś czasie. Domyśliłam się, że mnie szuka. Zajął miejsce tuż obok mnie.

— Jak długo tutaj siedzisz? — zapytał.

— Wyszłam, gdy usłyszałam, że Biersackowi na mnie zależy — powiedziałam zgodnie z prawdą — nie chciałam tego słuchać. Zatrzęsłam się, gdyż na dworze było już dosyć chłodno, ze względu na późną godzinę. Brunet otoczył mnie ramieniem. 

— Max, on mówi prawdę — rzekł, a ja prychnęłam — Znam go dosyć dobrze. Wiem, kiedy mu na kimś zależy, a kiedy kłamie.

— Tak? To dlaczego nie powiedział mi prawdy? Dlaczego od razu nie przedstawił się jako Andy Sixx?

— To była część planu, przynajmniej na początku — wytłumaczył mi. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

— Spójrz na nas. Jesteśmy w dwóch przeciwnych drużynach, ale wszystko między nami jest prawie okej. Gdybym wiedziała od razu, to nie zmieniłabym mojego stosunku do niego. 

— Jesteś tego pewna? — zapytał i spojrzał na mnie pytająco — Dobrze wiemy, że jesteś wybuchowa i raczej byś go znienawidziła.

— I nie skończyłabym ze złamanym sercem — usmiechnęłam się kpiąco.

— Tego nie wiesz. 

— Ale mogę tak przypuszczać. Tego mi nie zabronisz — stwierdziłam. 

— Masz rację. Ale ja mogę przypuszczać, że wróciłabyś do mnie gdyby wszystko poszło zgodnie z planem — uśmiechnął się.

— Hm, możesz. Ale dlaczego nie mogło być między nami tak jak jest teraz? Dogadujemy się jak normalni, dorośli ludzie — westchnęłam. 

— Może dlatego, że się zmieniliśmy — rzekł. Spojrzałam Ronniemu w oczy. Byłam sfrustrowana pod każdym możliwym względem i chyba przez to przestałam trzeźwo myśleć. Przybliżyłam moją twarz do jego twarzy i pocałowałam go. Brunet odwzajemnił pocałunek, co mnie ucieszyło. Usiadłam okrakiem na jego kolanach i włożyłam ręce pod jego koszulkę. Błądziłam dłońmi po jego klatce piersiowej i brzuchu, zaczęłam schodzić coraz niżej. Radke nagle odsunął mnie od siebie, a ja posłałam mu zdziwione spojrzenie — Nie możemy, Max. Dobrze wiem, że tego nie chcesz i później będziesz tego żałować.

— Wcale nie — zaprzeczyłam. Ponownie usiadłam obok Ronniego.

— Nawet jeżeli bym chciał to zrobić, to nie mogę. 

— Dlaczego?

— To nie byłoby fair w stosunku do ciebie i Biersacka.

— Od kiedy ty tak dbasz o wszystkich, co? — zapytałam zdziwiona. To nie było podobne do Ronalda.

— Odkąd cię straciłem. Zrozumiałem, że mi na tobie zależało, ale cię raniłem. Chcę, żebyś była szczęśliwa — uśmiechnął się. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam, dlatego tylko krzywo się uśmiechnęłam.  

Następnego dnia stwierdziłam, że nie mogę dłużej nadużywać gościnności Ronniego. Wróciłam grzecznie do Pete'a, któremu wyjaśniłam dokładniej dlaczego mnie nie było. Uszanował wszystkie decyzje, które podjęłam. W końcu to moje życie, a nie jego. Dzisiaj w nocy kolejny wyścig, na którym się nie pojawię. Znowu będzie o mnie głośno. Jestem ciekawa, czy Biersack wygra. Nie sądzę, by był ktoś, kto mu w tym przeszkodzi. Chyba, że sfrustrowany Colson, do którego nadal się nie odezwałam.

Właśnie analizuję sytuację, w której się znalazłam. Nie jestem pewna, czy mówić Kellsowi o wszystkim, gdyż może się wściec. A dobrze wiem, do czego jest zdolny, gdy kieruje się negatywnymi emocjami. Nie chcę, by mieszał się w sprawy moje i Andy'ego. Chyba powinnam utrzymać wszystko w tajemnicy przed moimi przyjaciółmi. Radke się nie wygada. 

Czy dobrze zrobiłam, nie dając Biersackowi możliwości wyjaśnienia wszystkiego? Tego nie wiem. Nie jestem pewna, czy to by coś zmieniło. Czułam się oszukana i wykorzystana mimo, że do niczego pomiędzy nie doszło. I całe szczęście, bo chyba bardzo bym tego żałowała. A przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie potrafię znaleźć sobie miejsca, cały czas krążę pomiędzy kuchnią, salonem a moją sypialnią. Co jakiś czas nerwowo spoglądam na zegar i odliczam godziny do wyścigu, na którym nie mam zamiaru się pojawić, bo nie ma to najmniejszego sensu. To zaskakujące jak wszystko może zmienić się w zaledwie jeden krótki moment. Jest to jednocześnie fascynujące, ale też trochę przerażające. Dlaczego wcześniej nie zczaiłam, że Biersack to Sixx? Gdzie ja miałam oczy? Nie mogę uwierzyć, że mogłam być aż tak ślepa. Ciekawe ilu dziewczynom złamał serce. Chyba powinnam przestać się nim interesować, jeżeli chcę zapomnieć.

Nawet nie wiem jak to się stało, że ustawiłam budzik na pierwszą trzydzieści w nocy. Doszłam do wniosku, że chcę ostatecznie pożegnać się z Pucharem Kalifornii i nie mieć wyrzutów sumienia. Ubrałam się w czarne rurki potargane na kolanach i czarny tank top. Na niego założyłam koszulę w czarno-czerwoną kratę z wywijanymi rękawami. Na stopy włożyłam moje ulubione, ciężkie botki na grubym obcasie i podeszwie. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Usta pociągnęłam czerwoną szminką, a rzęsy wytuszowałam. Skoro kończę karierę, to wypadałoby zrobić to w wielkim stylu, prawda? Do kieszeni spodni wcisnęłam iPhone'a, a z szafki nocnej wzięłam kluczyki do mojego Audi. Czas się zabawić.

Zrobiłam tak jak zaplanowałam. Dojechałam na start w momencie, gdy wszyscy już zaczęli jechać. Gdybym zajęła moją pozycję, nie byłoby niespodzianki, a tak to przynajmniej zaskoczę wszystkich. Wyprzedziłam samochody, które ledwo jechały i dodałam gazu, by znaleźć się w czołówce. Planowałam "odpalić rakietę" dopiero pod koniec. Specjalnie rzymałam się na uboczu. Zauważyłam, że Colson jest na prowadzeniu. Uśmiechnęłam się lekko, bo zawsze w niego wierzyłam. Nigdzie nie widziałam samochodu Sixxa, a raczej Biersacka. Zdziwiłam się, bo myślałam, że będzie walczyć o zwycięstwo. Nie wiedziałam, czy brał udział w ostatnich wyścigach, bo nie gadałam o tym z Radke. Może jednak się nie ścigał? A co mnie to obchodzi? Skupiłam się na drodze. Byłam piąta i nadal się nieco ukrywałam. Ta trasa jest stosunkowo krótka, ale wiem, że mam wystarczająco dużo czasu, by wyprzedzić wszystkich. Zredukowałam bieg do trójki i płynnie weszłam w zakręt. Przyspieszyłam, ale nie aż tak jak to mam w zwyczaju. Miałam jeszcze kilka kilometrów do mety. Postanowiłam zacząć się ujawniać, dlatego wyprzedziłam czarne BMW jadące przede mną. Za kilkaset metrów pokonałam kolejnego przeciwnika i utrzymywałam się na trzeciej pozycji. Colson był drugi, ale nie wiedziałam, kto jest pierwszy. Nigdy nie widziałam tutaj żadnego Forda Mustanga. Wyprzedziłam Mercedesa, którym jechał mój przyjaciel i postanowiłam zaatakować tego, kto jest liderem. Miałam ochotę uderzyć się w twarz, gdy zobaczyłam ten charakterystyczny spojler z włókna węglowego. Przecież to Biersack! Zmrużyłam oczy i mocniej nacisnęłam na pedał gazu. Andy chyba nie spodziewał się, że ktoś go pokona. Pierwsza przekroczyłam linię mety, co uznałam za doskonałe pożegnanie ze światem wyścigów. Zatrzymałam samochód na pobliskim parkingu. Niestety, brunet stanął swoim Mustangiem tuż obok mnie. Chyba czeka nas poważna rozmowa.

________________

Udało mi się stworzyć coś wcześniej, niż planowałam. Jestem tak zmęczona, że postanowiłam napisać rozdział. Nie miałam siły do czegokolwiek, więc mam nadzieję, że was nie zanudziłam :D 
Do następnego <3

Invincible × Biersack ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz