...chwila namiętności...

109 6 3
                                    

- Może pora się już pogodzić? - zapytałem, a bardziej stwierdziłem.

Wszyscy patrzyli wyczekująco na Byrona, ale ten milczał. Widziałem, że bije się z myślami, to na pewno jest dla nie niego trudne.

- Ale, jak? - zapytał, po kilku minutach ciszy.

- Normalnie, pora szczerze porozmawiać, wyjaśnić sobie wszystko - powiedziałem stanowczym głosem, przybierając poważną minę, aby dać mu do zrozumienia, że nie ma wyboru.

- Jesteś pewien, to chyba nie za dobry moment, ani miejsce - powiedział blondyn, który za wszelką cenę nie chciał tej rozmowy przeprowadzać.

- A właśnie, że najlepszy. Musimy się stąd uwolnić, a nie uda nam się to, gdy ktoś będzie żywił do kogoś urazę - powiedziałem stanowczym, aczkolwiek łagodnym tonem.

- Masz rację, ale od czego mamy zacząć? - zapytał, smutno spoglądając w podłogę.

- Od tego, dlaczego w ogóle tak bardzo nienawidzisz Xaviera, Byron? - zapytała Natsumi, zanim zdążyłem coś odpowiedzieć.

- Nie wiem czy powinnaś o tym wiedzieć... - powiedział Love.

- Powinna... - westchnąłem smutno, wiedząc, że ona musi znać prawdę. Kocham ją, a jak się kogoś kocha, to nie powinno się mieć przed tym kimś tajemnic.

Wszyscy zamilkli, nastąpiła cisza, ale nie trwała ona długo, bo odezwał się głos w głośniku.

 - Jak wam się tam siedzi? - zapytał, a ja miałem ochotę go udusić.

 - Jeśli tylko to chciałeś powiedzieć, to lepiej się zamknij! - warknąłem, czując narastającą złość.

 - Nie nie tylko, chciałem tylko powiedzieć, że MUSICIE wrócić do mojej drużyny - odpowiedział, chytrym tonem. Nati i Jordan patrzyli się na nas wyczekująco.

 - Nigdy! - ja i Byron krzyknęliśmy jednocześnie.

 - Na pewno? Wolicie siedzieć z nimi w tej okropnej celi, niż być niepokonani tak jak wcześniej? - zapytał i choć go nie widziałem, byłem pewny, że się chytrze uśmiechnął.

 - Tak, na pewno! - znów krzyknęliśmy jednocześnie. O wiele bardziej wolałem siedzieć w celi niż wrócić do tej zasranej drużyny. Tu przynajmniej byłem pewny, że Nati jest bezpieczna.

 - No cóż, widocznie nie wiecie do czego jestem zdolny. Jeśli nie będziecie się mnie słuchać, zabije Natsumi i Jordana, żeby mieć jeszcze więcej przyjemności - powiedział szaleńczy głos Godrica z głośników. Wszyscy popatrzyli się po sobie z przerażeniem.

 - Nie możesz tego zrobić! - krzyknąłem z rozpaczą. Nie mogłem ich stracić, nie mogłem jej stracić...Tak bardzo ją kocham...

 - Mogę i zrobię jak nie będziecie mi posłuszni. Macie pół godziny na decyzje - mężczyzna zamilkł, po chwili dodając. - I lepiej, żebyście się szybko decydowali. Zwłaszcza ty Xavier, bo chyba naprawdę ją kochasz? - zamilkł i już się nie odzywał.

Byłem na niego wściekły, tak po prostu bez żadnych skrupułów, powiedział, że ją kocham. Natsumi i Jordan się na siebie popatrzyli i spuścili ze smutkiem wzrok na podłogę. Byłem ciekawy o co chodzi, ale nie zamierzałem o nic pytać, uznałem, że jak będą chcieli to sami mi powiedzą.

 - No to mamy pół godziny na ucieczkę - westchnął Byron, rzucając wszystkim smutne spojrzenie.

 - Tak, tylko jak my niby mamy stąd uciec? Sprawdziliśmy chyba wszystkie możliwe opcje i nic - powiedziała niezadowolona dziewczyna.

 - Musi być jakiś sposób - uznał Jordan.

 - Tylko jaki? - zapytałem, cały czas się zastanawiając, jak mamy stąd uciec.

 - Musimy myśleć szybciej, czas nam się kończy! - cicho krzyknęła Natsumi. Miała rację, czas nam się kończył. 

 - Masz rację, ale nie ma tu żadnego okna, ani nic czym moglibyśmy wyjść oprócz drzwi - powiedział Byron i właśnie wtedy wpadło mi coś do głowy.

 - Drzwi! - krzyknąłem jak jakiś debil, ale nie przejąłem się tym.

 - Co drzwi? - zapytał mnie Greenway, takim tonem, jakby mówił do jakiegoś wariata.

 - W drzwiach są klucze, przecież ich nie wyciągaliśmy - powiedziałem, a wszyscy momentalnie podeszli do krat.

 - Ja sięgnę, mam najmniejszą rękę, tylko ona się zmieści między kraty - powiedziała dziewczyna, na co wszyscy przytaknęli głowami na znak zgody. Nati wsadziła rękę miedzy kraty i zaczęła macać okolice zamka. Przez kilka sekund nic się nie działo, aż nagle drzwi się otworzyły.

 - Aż dziwne, że Godric nie wyjął ich stąd ani nie kazał komuś ich stąd wyciągać - podsumował Jordan i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia, starając się być niezauważeni. Każdy krok stawialiśmy niezwykle ostrożnie, żeby nie zrobić choćby najmniejszego hałasu, który mógłby zwrócić uwagę Godrica lub kogoś innego.

Kilka minut później byliśmy już na dworze i na nic więcej nie czekając zaczęliśmy zbiegać z góry, byleby tylko być jak najdalej tego miejsca.

 - No to musimy złapać teraz stopa - powiedział blondyn, gdy już zeszliśmy z góry. Niestety przez kolejne pół godziny, nie przejechał ani jeden samochód.

 - I co teraz? Mamy iść na piechotę? - pytała Natsumi, ziewając. Była zmęczona, tak samo jak każdy z nas.

 - Nie to za daleko, musimy gdzieś przenocować - powiedziałem, obserwując zachodzące słońce.

 - Gdzie niby? - zapytał Byron. To było bardzo dobre pytanie.

 - Słuchajcie, pół godziny drogi stąd jest domek letniskowy moich rodziców, mam do niego klucze - odezwał się nagle Jordan. Nikt nie protestował, zaczęliśmy iść do domku. 

Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Domek był drewniany i bardzo przytulny. Był też dość duży bo każdy miał swój pokój.

Wszyscy już spali, a przynajmniej tak myślałem. Zszedłem do kuchni po szklankę wody. Z początku nikogo nie zauważyłem, ale po chwili zobaczyłem, że w kuchni jest Nati.

 - Czemu nie śpisz? - zapytałem, chociaż mimo wszystko nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, byłem szczęśliwy, że mogę być z nią sam na sam.

 - A tak jakoś, za dużo wrażeń jednego dnia - powiedziała, lekko się uśmiechając.

 - Aha, ja też jakoś nie mogłem zasnąć - powiedziałem, podchodząc bliżej dziewczyny. Teraz dobrze widziałem jej piękne czerwone oczy.

 - Tak? - mruknęła jakby oczarowana, również patrząc mi się w oczy.

 - Tak - powiedziałem, jeszcze bardziej się do niej zbliżając. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów, nie panowałem nad tym co robię. Jedyne czego wtedy chciałem, to pocałować ją, poczuć jej bliskość.

Chwilę później kompletnie straciłem panowanie nad sobą, zachłannie wpiłem jej się w usta. Najpierw nie robiła nic, dopiero później odwzajemniła pocałunek i zaczęła mnie zachłannie całować.

(Pov. Natsumi)

Nie panowałam nad sobą. Nie obchodziło mnie, że mam chłopaka, że on jest w pokoju nad nami ani to, że w każdej chwili może tu wejść. W tamtej chwili ważny dla mnie był tylko Xavier. Całowałam go zachłannie, czerpiąc przyjemność jakiej nigdy nie czułam. Było o wiele przyjemniej niż z Jordanem.

Pocałunek był długi, namiętny i zachłanny. W całości pokazywał miłość jaka między nami panowała. Po kilku minutach się od siebie odkleiliśmy, ciężko dysząc. Patrzyliśmy się na siebie z uśmiechem. 

To była krótka, ale cudowna chwila namiętności...  

Ból powracającej przeszłości | Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz