...Ktoś kogo kiedyś znałeś...

143 8 0
                                    

(Pov. Byron)

    Pojechałem do szpitala najszybciej jak umiałem. Nie mogłem w to uwierzyć, kolejny wypadek? Dlaczego akurat ona, czy los jej aż tak bardzo nie lubi? To przecież moja wina, czemu kazałem wyrzucić ją z drużyny, to było dla niej zbyt wiele.

   Wszedłem do szpitalnej recepcji, a za mną Xavier. Normalnie to bym go pogonił, ale wtedy nie miałem na to ani czasu, ani siły.

 - Dzień dobry, gdzie leży Natsumi Love? To moja siostra - zapytałem, od razu wyjaśniając kim ona dla mnie jest, żeby nie było żadnych niedomówień.

 - Dzień dobry, już sprawdzam..Mam, Natsumi leży w sali numer 230, na drugim piętrze - wyjaśniła recepcjonistka, a ja od razu pobiegłem do siostry.

    Byłem już przed jej salą, wyciągnąłem rękę ku klamce, by otworzyć drzwi, ale tego nie zrobiłem, nie od razu. Bałem się, bałem się tego, w jakim jest stanie, że wygląda tak, jak rok temu. Nie myliłem się, otworzyłem drzwi i ujrzałem ją podpiętą do różnych urządzeń.

    Wszedłem do środka, czując jak ściska mi się żołądek, ten widok był dla mnie bardzo bolesny. Usiadłem koło jej łóżka. Wspomnienia z wypadku Nati, wróciły do mnie, niczym fala tsunami.

   Zobaczyłem Xaviera, który popatrzył się na dziewczynę z wielkim przerażeniem na twarzy, po czym spojrzał się na mnie, pytającym wzrokiem, wyczekując mojej reakcji.

 - Wynoś się stąd! - syknąłem do niego, słabym tonem, nie mając sił na nic więcej. Foster raz jeszcze spojrzał się na moją siostrę, po czym wyszedł z sali, z wielkim cierpieniem wymalowanym na twarzy, zamykając za sobą drzwi. 

    Widziałem cierpienie na twarzy chłopaka, było wielkie, ogromne, może nawet tak duże jak moje, o ile to w ogóle możliwe.

    Dlaczego nie pozwoliłem mu wejść?

    Ponieważ nie zasługuje na to by przy niej być, nie powinien tu nawet przyjeżdżać, ale dopiero teraz, znalazłem w sobie siłę, by się do niego odezwać.

 (Pov. Xavier)

    Wyszedłem stamtąd, tak po prostu, bez żadnego oporu. Wiedziałem, że on dobrze zrobił wyganiając mnie, nie zasługuje na to, by przy niej być. Bardzo przez to wszystko cierpiałem, myślę że Byron to zauważył, na pewno było to widać po mojej twarzy.

    Skierowałem się ku wyjściu ze szpitala, ale co dalej? Gdzie mam iść? Do domu, udawać że nic się nie stało? Nie, to wykluczone, muszę przy niej być. Ale jak? 

    Ostatecznie postanowiłem porozmawiać z najbliższą mi osobą, czyli moją siostrą.

   Poszedłem do swojego domu, gdzie powinna być Lina, która ze mną mieszkała. Dotarłem tam w kilkanaście minut, głęboko rozmyślając.

 - Lina, jesteś!? - krzyknąłem w głąb domu, mając nadzieję, że się zaraz pojawi.

 - Tak - odpowiedziała, po chwili się pokazując, z uśmiechem na ustach, który zniknął gdy tylko mnie zobaczyła. - Coś się stało?

 - Tak, Natsumi miała wypadek, leży nieprzytomna w szpitalu, a ja nie mogę przy niej być - powiedziałem przybity, smutnym tonem, czując gdzieś w środku, iskierkę nienawiści do Byrona, która już po chwili zniknęła.

 - Jak to? - zapytała, będąc w wielkim szoku. Tego na pewno się nie spodziewała. - Dobra, usiądźmy na kanapie, tam porozmawiamy.

    Posłusznie usiadłem na kanapie, czekając w milczeniu aż zaczniemy rozmowę.

 - Jak to się stało? - zapytała, patrząc się na mnie ze współczuciem.

 - Gdy wyrzuciłaś ją z drużyny, domyśliła się chyba kto za tym stoi i uciekła. Jak wiesz, ja pobiegłem za nią, ale było już za późno, uderzył w nią samochód - wszystko jej opowiedziałem, czując wzbierający się we mnie smutek.

 - A dlaczego nie możesz przy niej być? - zapytała, mimo że, znała odpowiedź, wiedziałem to.

 - No bo Byron mnie wyrzucił z sali, słusznie - powiedziałem, czując jak do oczu napływają mi łzy.

 - Dlaczego uważasz że słusznie? Przecież to nie prawda i dobrze o tym wiesz - Lina odpowiedziała ze spokojem, posyłając mi lekki uśmiech.

 - To prawda, zraniłem ją...Ja nie zasługuje żeby przy niej być, nie mogę czuwać przy jej łóżku - powiedziałem, jeszcze bardziej pogrążając się w smutku. Po moim policzku spłynęła mała pojedyncza łza, której nie zdołałem zatrzymać.

 - Nawet tak nie myśl, to nie twoja wina. Masz prawo przy niej być, to twoja przyjaciółka - moja siostra, powiedziała to delikatnym, aczkolwiek stanowczym tonem.

 - Tak myślisz? - zapytałem.

 - Tak, przeszłości nie da się naprawić, ale można walczyć o lepszą przyszłość -  kobieta powiedziała to, wesoło się na mnie patrząc.

 - Masz rację. I wiesz co? Pójdę do szpitala i będę przy niej, czy Byron tego chcę czy nie - odpowiedziałem, odzyskując pewność siebie.

(Pov. Byron)

    Czuwałem przy łóżku siostry, już dobre kilka godzin, nadal była nie przytomna. Wyglądała tak niewinnie, była taka bezbronna, musiałem ją chronić. 

    Ziewnąłem, przeciągnąłem się i spojrzałem na zegarek, była 18.20. Poczułem jak ogarnia mnie senność, ale nie zamierzałem wracać do domu. Muszę być przy niej dopóki się nie obudzi, chcę być pierwszą osobą, jaką zobaczy po wypadku.

    Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, co mnie zdziwiło, bo nie wiedziałem kto by mógł do niej przyjść. Była tylko jedna taka osoba, ale ją wygoniłem stąd i spodziewałem się że już tu nie wróci, a jednak. W drzwiach stanął Xavier, z determinacją w oczach.

 - Wynoś się stąd, nie masz prawa tu przebywać! - krzyknąłem, w sekundę przepełniając się wściekłością.

     Chłopak bez słowa wszedł do sali, położył na stoliku obok mnie kartkę, po czym wyszedł w milczeniu z sali. 

    Otworzyłem kartkę, zakładając że jest adresowana do mnie i przeczytałem co jest w niej napisane:

   "Przeszłości nie da się zmienić, ale przyszłość, owszem"

    Było napisane tylko tyle, ale i tak nie rozumiałem tego, nie widziałem sensu tych słów. Wiedziałem jednak, że on chciał mi coś przekazać, a ja muszę tylko zrozumieć co.

(Pov. Xavier)

    Postanowiłem jednak, nie robić w szpitalu awantury, która na pewno by wybuchła, gdybym chciał być przy niej. Zamiast tego, poszedłem tam i nic nie mówiąc, zostawiłem blondynowi wiadomość. 

    Chciałem tym sprawić, żeby chłopak zrozumiał co chcę mu przekazać i sam zadecydował, czy chcę abym uczestniczył w życiu Natsumi, czy nie. Mimo wszystko, gdzieś w środku, bardzo chciałem być częścią jej życia. Też nie wyobrażam sobie, że mogło by jej zabraknąć w moim.

    Poszedłem do domu, mając nadzieję, że Love podejmie właściwą decyzje. Bylem przed domem, już chciałem wejść do domu, gdy zauważyłem kartkę wystającą ze skrzynki na listy. Wyciągnąłem ją i zacząłem przeczytałem:

    "Xavier, zapewne zapomniałeś już o swojej mrocznej przeszłości, dlatego zamierzam ci ją przypomnieć. Meteoryt Alusia, Genesis, chęć bycia najlepszym i niszczenie szkół bez skrupułów, pamiętasz? Jak nie, postaram się, jak najszybciej ci przypomnieć.

                                                                                                                                       Ktoś kogo kiedyś znałeś"

    Nie mogłem w to uwierzyć, myślałem że ten okropny epizod z życia, mam już dawno za sobą. Jednak się myliłem, ale skąd mogłem wiedzieć, że nagle pojawi się jakiś palant, który postanowi wygrzebywać stare brudy.



Ból powracającej przeszłości | Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz