...ona miała wypadek...

169 9 0
                                    

 (Pov. Natsumi)

    Od tego snu minęło kilka dni, byłam na kończącym się już treningu. Był w parach, ja oczywiście nie mogłam być z Xavierem, więc trenerka wybrała mi Juda. Trenowaliśmy kiwanie przeciwników, udało mi się przejść Juda tylko raz, to naprawdę dobry gość, ale nie tak dobry, jak Xav.

 - Koniec treningu! - zawołała trenerka, przez co wszyscy poszli się napić i udać do domów. Ja jednak, chciałam porozmawiać z czerwonowłosym.

 - Chodźmy do naszej kryjówki w lesie - szepnęłam do chłopaka, który już po chwili, wziął torbę i za mną poszedł. Doszliśmy tam w dwie minuty, gdyż droga nie była zbyt długa.

 - To o co chodzi? - zapytał mnie, gdy już byliśmy sami.

 - Mam do ciebie jedno ważne pytanie - powiedziałam, niezwykle zainteresowana odpowiedzią, na męczące mnie pytanie.

 - No to mów - Xav powiedział łagodnie.

 - Czy ty też nienawidzisz Byrona, tak jak on ciebie? - zapytałam, mając nadzieję że odpowiedź będzie przecząca.

- Nie, tylko on mnie nienawidzi, ja do niego nic nie mam - wyjaśnił, takim tonem, jakby czegoś żałował.

 - Aha, to dobrze - odpowiedziałam uśmiechnięta, i skierowałam się do wyjścia z kryjówki, by wrócić do domu.

  Wyszliśmy razem na boisko, mając nadzieję, że mój brat sam poszedł do domu, nie czekając na mnie. Tak niestety się nie stało, stał na boisku rozglądając się, jakby kogoś szukał. Szybko nas zauważył.

 - Co wy robicie razem!? - wydarł się na nas, bardziej kierując swój gniew w stronę chłopaka.

 - My tylko rozmawialiśmy, naprawdę, nic poza tym - powiedziałam szybko błagalnym tonem, z nadzieją że mi uwierzy.

 - To nie zmienia faktu, że spędzacie razem czas - powiedział blondyn, patrząc się na nas ze złością.  - Dobra, idziemy do domu, Nati.

 - Okej - odpowiedziałam obojętnie, wiedząc że nie mam innego wyjścia.

    Wracaliśmy do domu, jak zwykle w milczeniu, co w zasadzie było już naszą normalnością. Co jakiś czas, spoglądałam na brata, żeby wyczytać coś z wyrazu jego twarzy, ale wyrażała tylko obojętność. Doszliśmy do domu, gdzie natychmiast zamknęłam się w swoim pokoju.

 (Pov. Byron)

   Byłem wściekły, po prostu wściekły. Co oni sobie wyobrażają, że mogą tak bez karnie paradować po krzakach? O nie, miałem nadzieję że do tego nie dojdzie, ale niestety muszę to zrobić, nawet gdyby Nati mnie miała za to znienawidzić.

    Wyszedłem z domu, chwilę później po wejściu do niego, gdy moja siostra była już w pokoju. Udałem się na boisko, z nadzieją, że złapie jeszcze trenerkę, nie myliłem się. Zbierała się już do drogi, ale jeszcze była na boisku.

 - Trenerko, możemy porozmawiać? - zapytałem, niemal pewny że się zgodzi.

 - Tak - odpowiedziała krótko.

 - Dziękuje, mam prośbę. Czy mogłaby pani, wyrzucić Nati z drużyny? - zapytałem, nie do końca wiedząc co robię.

 - Ale dlaczego? Przecież świetnie gra - zapytała trenerka, posyłając mi pytające spojrzenie.

 - No bo ona nie może zadawać się z Xavem, a gdy są razem w drużynie ciągle są razem - wyjaśniłem, mając dziwne przeczucie że to nie skończy się dobrze.

 - No dobrze, spełnię twoją prośbę, ale tylko dla tego, że to twoja siostra - powiedziała, patrząc się na mnie, obojętnym wzrokiem.

  - Dziękuje, do widzenia - powiedziałem i wróciłem do domu. Cały czas miałem dziwne przeczucie, że niedługo stanie się coś bardzo złego.

 (Pov. Natsumi)

    Był kolejny dzień, szłam na trening, oczywiście z Byronem, który od rana nie wymienił ze mną ani słowa. W ogóle był cały ranek, bardzo zestresowany i bardzo dziwnie się zachowywał. Doszliśmy na boisko, gdzie jak zwykle, czekała już cała drużyna.

 - Za nim zaczniemy trening muszę coś ogłosić - trenerka powiedziała do drużyny, po czym skierowała wzrok na mnie.  - Natsumi Love, w trybie natychmiastowym opuszczasz drużynę.

 - Co?! - krzyknęłam, nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.

  - To nie moja decyzja, zostałam o to poproszona - obroniła się trenerka, znacząco patrząc się na Byrona. Byłam już pewna, że to on.

 - Nienawidzę cię Byron, nie chcę cie znać! - krzyknęłam, rzucając blondynowi nienawistne spojrzenie.

   Odbiegłam stamtąd, najszybciej jak umiałam, z moich policzków lały się strugi łez. Nawet nie patrzyłam gdzie biegnę, po prostu chciałam być jak najdalej od brata. Nigdy nie sądziłam, że tak bliska mi osoba jak mój brat, wyrządzi mi tak wielką krzywdę.

    Wbiegłam na ulicę, a przynajmniej tak mi się wydawało. Pewna nie była, bo wszystko widziałam rozmazane, przez łzy, które nie ustępliwie wypływały mi z oczu. Nagle usłyszałam samochód, obróciłam się i zobaczyłam rozmazane światła samochodu, który jechał prosto na mnie.

   Nie ruszyłam się, stałam tam i czekałam na śmierć, która nieubłaganie nadchodziła. Nie mogłam się ruszyć, wizja uwolnienia się od okropnego bólu który czułam, wydawała się zbyt kusząca, chciałam umrzeć.

 - Nati! - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam głowę w jego kierunku, to był Xavier, biegł do mnie, ale był za daleko.

    Gdy go zobaczyłam, już nie chciałam umierać, uświadomiłam sobie że mam dla kogo żyć, dla niego. Wtedy jednak było już za późno, poczułam okropny ból, spowodowany uderzeniem przez samochód. Przez chwilę słyszałam stłumiony głos przyjaciela, potem była już tylko ciemność.

 (Pov. Xavier)

    Krzyknąłem do niej i biegłem, ale byłem za daleko, nie zdążyłem uchronić. Zobaczyłem jak samochód w nią wjeżdża, a ona upadła, wyglądała tak niewinnie. 

 - Natsumi! - krzyknąłem i pobiegłem do niej sprintem. Uklękłam obok niej i zadzwoniłem po pogotowie, po czym zacząłem udzielać jej pierwszej pomocy. Udało mi się przywrócić oddech i prawidłową akcję serca, ale nadal była nie przytomna. Kilka minut później przyjechała karetka i zabrała dziewczynę.

 - Proszę, muszę pojechać z nią - błagałem ratowników, żebym mógł pojechać z nimi, ale oni kategorycznie mi odmawiali.

    Ostatecznie pojechała sama, więc postanowiłem zawiadomić o wypadku jej brata, Byrona. Poszedłem do ich domu, pełny smutku i obaw. Zapukałem do drzwi, które po chwili otworzył blondyn.

 - Czego!? - syknął, ale szybko się uspokoił, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy.

 - Byron, Natsumi jej w szpitalu, ona miała wypadek - powiedziałem, chcąc jak najszybciej do niej jechać.

 - Co, jak to?! - krzyknął i natychmiast ubrał buty, po czym zamknął drzwi i udał się w stronę szpitala. Ja zrobiłem to samo, nie zważając na chłopaka, który mnie szczerze nienawidził, ona była dla mnie najważniejsza...

Ból powracającej przeszłości | Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz