...nowe zadanie...

134 9 0
                                    

(Pov. Xavier)

    Stałem tam jak wryty. Jaki upadły anioł? Jaki niedoszły kosmita? Przecież już dawno skończyłem swoją rolę.

 - Nigdy nie wrócę do przeszłości, to już skończony rozdział, a ja skończyłem swoją paskudną rolę! - krzyknałęm, posyłając morskowłosemu nienawistne spojrzenie.

 - A ja nie jest upadłym aniołem, a już na pewno nie takim który zamierza wstać, to już tylko przeszłość! - krzyknął blondyn posyłając Godricowi, takie same spojrzenie jak ja.

 - Jesteście pewni, że nie chcecie być najlepsi, najpotężniejsi, niepokonani? - mężczyzna zapytał chytrym tonem.

 - NIE! - krzyknęliśmy stanowczo, w tym samym czasie.

 - Spodziewałem się, że tak będzie - powiedział, po czym odwrócił się od nas i zaczął coś robić na wielkim komputerze. - Dlatego przygotowałem sobie kartę przetargową - dokończył spokojnym, ale przebiegłym tonem i wyświetlił coś na ekranie.

    Był to obraz z ukrytej kamery w szpitalu, która ustawiona była wprost na Natsumi. Byłem przerażony, wiedziałem, że jak nie będziemy się go słuchać, on może ją nawet zabić.

 - Co to ma być!? Jak udało ci się zamontować tam kamerę!? - krzyknął Byron, rzucając swojemu rozmówcy nienawistne spojrzenie.

 - Nie muszę się wam spowiadać - mężczyzna odpowiedział spokojnym, trochę znudzonym tonem. 

 - Dlaczego akurat ona!? - zapytałem, nie mogąc uwierzyć, że wybrał sobie jedną z najważniejszych osób w moim życiu. 

 - Dlatego, że dla was obu jest bardzo ważna. To twoja siostra Byron, więc na pewno nie jest ci obojętna, a ty Xavier, ty ją kochasz - powiedział, rzucając nam wyzywające spojrzenie. Zauważyłem, że blondyn posłał mi pytające spojrzenie.

 - Ja jej wcale nie kocham, to tylko moja najlepsza przyjaciółka, nikt więcej - powiedziałem stanowczo, choć po tym jak ktoś powiedział to na głos, zacząłem w to wątpić.

 - Na pewno? Obserwowałem cię tygodniami, widziałem jak na nią patrzysz - Godric powiedział przebiegłym tonem. Zacisnąłem dłonie w pięści i ze złością się na niego patrzyłem, chcąc po raz kolejny powiedzieć, że nic do niej nie czuje oprócz przyjaźni, ale nie mogłem. Kochałem ją już od dawna, ale myślałem, że to tylko przyjaźń, nic więcej. Tylko czemu, uświadomił mi to jakiś palant, a nie ja sam?

 - Czyli jednak - odezwał się po chwili, a ja poczułem na sobie, chłodne spojrzenie Lova.

 - Dość tego gadania, mów, czego od nas? Tylko tak dokładniej! - krzyknął blondyn, wyraźnie mając już tego dość.

 - Skoro tak ci zależy. A więc, z boskiej wody i resztek meteorytu aliusa stworzyłem wywar, dający ludziom niewyobrażalną siłę i ludzkie możliwości. Wystarczy wypić tylko krople i masz już siłę na cały mecz - powiedział. Zacząłem się obawiać, że my, jesteśmy główną częścią jego planu.

 - I co my mamy z tym wspólnego? - zapytałem znudzonym tonem, chcąc jak najszybciej z stamtąd wyjść.

 - To, że będziecie w mojej niepokonanej drużynie. Wasze pierwsze zadanie jest takie, musicie skompletować drużynę kosmicznych bogów, co będzie dalej dowiecie się, po wykonaniu zadania  - wyjaśnił, głosem nieznoszącym sprzeciwu.

 - Kosmicznych bogów? - zapytał Byron, posyłając morskowłosemu pytające spojrzenie.

 - Tak, tak nazywać się będzie drużyna. I tak dla waszej świadomości, teraz znajdujecie się w akademii kosmicznych bogów - powiedział i upiornie się zaśmiał. Poczułem jak przechodzą mnie ciarki.

 - Nigdy nic dla ciebie nie zrobię! - krzyknął Byron, a ja przytaknąłem potwierdzająco.

 - Na pewno? - mężczyzna spojrzał się na Nati.

 - Nie mamy innego wyjścia, musimy się zgodzić - powiedziałem z wielkim żalem do chłopaka.

 - Masz rację - odpowiedział zrezygnowany, pierwszy raz od wypadku przyznając mi rację.

 - A i jeszcze coś...

(Pov. Jordan)

Następnego dnia, na początku treningu...

    Zaczynał się trening, a ja wszędzie wypatrywałem Xaviera, który powinien już być. On zawsze jest na treningu i musiałby mieć ważny powód, o którym na pewno by mi powiedział, żeby nie przyjść.

 - Ustawcie się! - krzyknęła trenerka, jakby zmartwionym tonem.   

    Wszyscy ustawili się w rzędzie, tak jak zawsze, na początku treningu.

 - Dziś trenujecie w parach - powiedziała, po czym jak zawsze, poszła na ławkę. Wszyscy ustawili się w parach, dzięki czemu zauważyłem, że nie ma nie tylko Xava, ale i Byrona.

    Postanowiłem zapytać się trenerki czemu nie ma czerwonowłosego, gdyż nie dawało mi to spokoju, bo najzwyczajniej w świecie się o niego martwiłem. Już miałem do niej podejść, gdy nagle pojawiła się gęsta biała mgła, a o boisko uderzyła biała błyskawica, w której pojawiły się dwie postacie.

    Jedną był Byrona a drugą...Xavier!? Oboje mieli stroje, trochę podobne do tych z akademii aliusa, a trochę w stylu Niebios? Bogów? Nie wiem, w każdym bądź razie, przywołało to u mnie, niezbyt miłe wspomnienia.

 - Byron, Xavier? - zapytał z niedowierzaniem Mark.

 - Tak, podoba się wam? - zapytał Byron, szyderczo się do nas uśmiechając.

 - Ani trochę, co się z wami stało? - zapytałem, usiłując zachować spokój, co w obecnej sytuacji nie było łatwe.

 - Nic - odpowiedział krótko Xavier.

 - Co wy macie na sobie, kim wy jesteście, a raczej kim się staliście? - zapytał, ze złością Harley.

 - My jesteśmy , kosmiczni bogowie - wyjaśnił Byron. Nagle poczułem się jak te dwa lata temu, gdy akademia aliusa zaczęła atakować, ale tym razem, byłem po drugiej stronie.

 - Po co tu przyszliście? - zapytał ze złością Mark.

 - Aktualnie kompletujemy drużynę, nie chcielibyście dołączyć? - zapytał Xavier, przebiegłym tonem.

 - NIGDY! - krzyknęliśmy wszyscy w tym samym czasie. Nie ma mowy, żebym wrócił do przeszłości.

 - W takim razie, nie mamy tu czego szukać, Ale radzę wam dobrze się zastanowić - odpowiedział blondyn i razem ze swoim towarzyszem zniknął. 

    Przez kilka minut wszyscy stali w milczeniu, próbując pojąć co tu się właściwie stało. Dlaczego Byron i Xavier wrócili do przeszłości? Przecież oboje chcieli o niej zapomnieć.

 - No to mamy nowe zadanie - powiedział Mark z poważnym wyrazem twarzy, przerywając trwającą ciszę.

 - Tak, tylko że tym razem, to nasi przyjaciele - dopowiedział Jude.

 - Masz rację, dlatego musimy walczyć z całych sił, aby ich odzyskać - odpowiedział Mark, posyłając do nas znaczące spojrzenie. Wszyscy przytaknęli głowami na znak, że się zgadzają.

    Wracałem już do domu, nie mogąc przestać myśleć o tej całej sytuacji. Xavier na pewno wrócił do przeszłości dobrowolnie, musiał mieć dobry powód, tylko jaki? Natsumi! No tak, przecież ona jest ważna dla nich obu, na pewno zrobili to, by ją chronić.

    Szybko pobiegłem do szpitala, aby sprawdzić, czy Nati jest bezpieczna. Czułem, że tak muszę, dla Xava, ale i dla Byrona.

Dziękuję za 100 wyświetleń❤
    

Ból powracającej przeszłości | Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz