Wszyscy stali w milczeniu, posyłając mi spojrzenia współczucia. Atmosfera była smutna, przygnębiająca i przytłaczająca.
- Dość tego dołowania się, musice trenować! Nie wiadomo kiedy będziecie musieli się z nimi zmierzyć, musicie być zawsze przygotowani! - krzyknęła trenerka, przerywając te uciążliwą ciszę.
- Trenerka ma rację. Nie możemy się dołować tylko trenować! - krzyknęłam, chcą zmotywować drużynę do walki i rozluźnić trochę atmosferę.
- No to do roboty! - krzyknął entuzjastycznie Mark i wszyscy poszliśmy trenować. Ja też, co prawda byłam po wypadku i pewnie nie mogłam jeszcze grać, ale nie obchodziło mnie to. Dla mnie najważniejsze było odzyskanie brata i przyjaciela, wyciągnięcie ich z transu.
(Narrator)
W akademii kosmicznych bogów...
Dwójka chłopaków stała na baczność w gabinecie swojego szefa, czkając na rozkazy, które miał im wydać.
- Witaj mistrzu - powiedzieli jednocześnie, gdy Godric wszedł do pomieszczenia i przed nimi stanął.
- Witajcie, na początku chciałbym wam pogratulować, że tak szybko skompletowaliście drużynę. Ale przejdźmy do rzeczy, jutro zaatakujecie gimnazjum Raimona i wyzwiecie Inazumę Japan, w samo południe - polecił mężczyzna z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście mistrzu - zgodzili się bez żadnych emocji. Tak jakby byli w jakimś transie, który uniemożliwia im racjonalne myślenie. Wykonują ślepo rozkazy swojego szefa, jak gdyby on był dla nich najważniejszy.
- Bardzo dobrze i pamiętajcie, że cały czas was obserwuje - powiedział morskowłosy, szyderczo się uśmiechając. - A teraz wyjdźcie.
Byron i Xavier posłusznie wykonali polecenie i ruszyli do swoich pokojów, które zostały im przydzielone.
(Pov. Natsumi)
Byliśmy już po morderczym treningu, który miał sprawić, że staniemy się silniejsi. Wszyscy totalnie wykończeni, zbierali się już do domu, nikt nie miał ochoty nigdzie jeszcze iść. Każdy po prostu chciał wrócić do domu i spać.
- Hej Natsumi, może przeszłabyś się ze mną po parku? - zapytał, po chwili dodając. - O ile masz jeszcze siłę i ochotę.
- Jasne - zgodziłam się, czując jak moje policzki robią się czerwone. Czy on mi się podoba?
- Dzięki, chodźmy odłożyć torby do domów i pójdziemy do parku - powiedział chłopak, na co się zgodziłam i już pół godziny później, chodziliśmy beztrosko po parku.
Wiatr lekko wiał, chłodząc moje zgrzane ciało, które zdecydowanie potrzebowało trochę pielęgnacji. Słońce zachodziło, tworząc nieziemski klimat. Spacerowaliśmy sobie, aż nagle Jordan się gwałtownie zatrzymał, a wyraz jego twarzy, z łagodnego zamienił się w poważny.
(Pov. Jordan)
Zatrzymałem się, chciałem powiedzieć Nati, co do niej czuje. Nie potrafiłem dłużej ukrywać jak bardzo mi się podoba. Właśnie po to zaprosiłem ją na ten spacer, żeby wszystko jej wyznać, choć bardzo nie chciałem zdradzić Xaviera. Wiem, że on jest w niej zakochany, a sam do niej startuje. Co ze mnie za przyjaciel? Chyba najgorszy jakiego można mieć...
- Natsumi, ja chciałem ci coś powiedzieć - powiedziałem do niej, niepewny czy robię słusznie.
- Tak? - zapytała, patrząc mi się prosto w oczy.
- Chodzi o to, że...Naprawdę bardzo mi się podobasz i kocham cię Nati - wypowiedziałem wszystko nerwowo, oczekując reakcji blondynki.
- Ja też ciebie kocham Jordan, tak bardzo mocno... - powiedziała do mnie z lekkim powątpiewaniem, ale postanowiłem udawać, że nie usłyszałem w jej głosie, żadnego zwątpienia.
Zacząłem zbliżać się do jej twarzy, z zamiarem pocałowania jej. Dziewczyna szybko zrobiła to samo, po chwili oddając się pocałunkowi.
(Pov. Natsumi)
Pocałunek był przyjemny, ale nic więcej. Żadnej namiętności, czułości czy prawdziwych uczuć. Mimo wszystko nie zamierzałam przestać, uznałam, że związek z Jordanem, skutecznie wypędzi miłość do Xaviera, która we mnie była, albo jest nadal...
- Wiesz co, jest już późno, muszę wracać do domu - powiedziałam gdy tyko skończyliśmy się całować, czując silną potrzebę, przemyślenia swoich działań.
- No dobra, odprowadzę cię - powiedział z uśmiechem chłopak, po czym zaczął iść w kierunku mojego domu, a ja za nim.
Szliśmy w milczeniu, niczym nie przypominaliśmy pary, nawet nie trzymaliśmy się za ręce. Ta cisza była bardzo niezręczna, ale za nic nie wiedziałam jak ją przerwać. Jordan chyba też nie, bo cały czas uparcie milczał.
- Pa! - krzyknęłam do chłopaka, gdy wchodziłam do domu.
- Pa! - odkrzyknął mi, wychodząc przez furtkę.
Weszłam do domu, rozmyślając nad sensem mojego beznadziejnego życia. Jak nisko upadłam, że na wyznanie miłości Greenwaya, odpowiedziałam sprzecznie z głosem serca. Czy uda mi się w ogóle zapomnieć o miłości do chłopaka, który mnie prawdopodobnie nie kocha...?
(Pov. Jordan)
Wyszedłem przez furtkę, ostatni raz spojrzałem na dziewczynę i poszedłem w kierunek domu. Byłem przybity, nie czułem od Natsumi żadnej miłości. Ale przecież powiedziała, że mnie kocha, to chyba coś znaczy, prawda?
Doszedłem do domu, mając w głowie, tylko niepewny głos Natsumi mówiący, że mnie kocha. Cały czas nie mogłem zrozumieć, czy jej uczucia względem są prawdziwe czy nie, czy w ogóle istnieją.
Wszedłem do swojego pokoju, z zamiarem położenia się spać, gdy nagle coś do mnie dotarło. Natsumi stała się dla mnie ważna, więc jest ryzyko, że mnie też będą chcieli wciągnąć w to co chłopaków, w przeszłość. Nie obchodzi mnie co się stanie, najważniejsza jest Nati, kocham ją, chyba...
"W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze"
Czy ja ją w ogóle kocham? Dlaczego gdy wyznałem jej co do niej czuje, przestałem być pewny swoich uczuć? Może dlatego, że ona powinna być z Xavierem nie ze mną, a ja tylko się łudziłem, że może się we mnie zakochać.
"Ja też ciebie kocham Jordan, tak bardzo mocno..." Nie umiałem zapomnieć tych słów, powiedziała, że mnie kocha, a jednak wyraźnie było czuć w jej głosie niepewność. Nasz związek dopiero powstał, a już zaczyna się rozpadać...
CZYTASZ
Ból powracającej przeszłości | Inazuma eleven
FanficJak to jest nie znać swojej przeszłości, a nawet siebie? Pamiętać tylko rok swojego życia, które wydaje ci się takie krótkie? Jak to jest żyć, nie pamiętając nawet najmniejszego szczegółu z piętnastu lat swojego życia? Wie o tym tylko Natsumi Love...