_28_

42 7 0
                                    

Okropnie wystraszona modliłam się o to, aby koleś dał sobie siana i choć trochę przestraszył się policji. Jednak jeśli miałby to być porywacz i zabójca, to nie poddałby się bez walki o wolność i zrealizowania celu. Po złożonych zeznaniach poszłam na górę, było po dwudziestej kiedy napisał do mnie Minhyung, zapytał czy możemy się spotkać i porozmawiać, pomimo zgodziłam się, zapewnił że przyjdzie pod drzwi i odprowadzi mnie pod same drzwi.

Chwilę później rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Roznosił się głośnym echem po ścianach. Stanęłam przed nim w dresach i luźniej koszulce. Na wszelki wypadek miałam ze sobą gaz pieprzowy, który wręczył mi Taehyung.

- Słuchaj poniosło mnie. - rzucił ze skruchą, gdy staliśmy w windzie

- Spoko - wzruszyłam ramionami, nerwowo rozglądałam po korytarzach, każdy ubrany na ciemno przypominał mi chłopaka z okna

- Coś się dzieje? - spytał

- Nie, po prostu ktoś mnie prześladuje, jakoś od wczoraj gdy stanęłam na nogi.

- Podejrzewasz kogoś? - spytał nerwowo

- Nie. Ale każdy może być podejrzany - zacisnęłam wargi w obojętną kreskę

- Rozumiem. - rzucił i zmrużył oczy - Uważaj na tych z góry, może chcą się ciebie pozbyć, bo zagrazasz ich karierze. - pomasowal podbródek i wyszedł z windy zaraz po mnie

Nie brałam pod uwagę członków zespołu, choć to co mówił Minhyung, dawało do myślenia.

--- Pov. Narrator 3os. ---

Nie wiele myśląc dziewczyna weszła do samochodu chłopaka, nie zdążyła odwrócić głowy w jego stronę, bo ten, uśpił ją chusteczką na sączoną w tajemniczym roztworze. Następnie odjechał na piskach.

Minęła godzina, a chłopcy zaczęli się niepokoić. Po dwóch Namjun wybrał numer alarmowy. Wystraszony V zaczął nerwowo wybierać numer dziewczyny, w nadziei że odbierze lub odzwoni. Jako jedyny wiedział że Minhyung mógłby zagrażać Louisie, pomimo to puścił ją na spotkanie z doświadczonym zabójcą. Z każdą sekundą tracił część siebie, czuł jak zaczyna brakować mu jej głosu. Czuł to samo co wtedy, gdy żył w iluzji. Pusta plaża, skała w której miał więzić ludzi, o której opowiadała mu Louisa, bo dla niego była po prostu pustym miejscem wyciszenia. Z jej perspektywy był zachłannym demonem, który pragnął zemsty, po niesłusznej śmierci matki Louisy, a ze swojej zaś cichym i wystraszonym chłopcem, który się pogubił. Obraz odległy teraz był bliski i jasny. Podejrzewał że pusta plaża wyciszenia to miejsce egzekucji wszystkich dziewczyn. Jedyną plażą jaka była zawsze pusta była ta przy ich domu za Seulem.

Ale kto uwierzy w jego przeszłość, która łączy go i Louise. W przeszłość w której twki sekret. To od początku była przyszłość dziewczyny, a Taehyung znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
Sam postanowił to zweryfikować, chciał zrobić to z samego rana, bo wiedział że teraz nie byłby w stanie prowadzić.

Duży samochód terenowy bez problemu poruszał się po piaszczystej drodze. Związana w bagażniku Louisa, zdążyła odzyskać przytomność, a do jej uszu docierał jedynie dźwięk obijanych o brzeg fali. Dźwięk był kojący, lecz w tej chwili nie uspokajał jej, tylko odzwierciedlał jej uczucia, obijała się o brzeg lecz nigdy nie mogła na nim stanąć, za każdym razem morze pochłaniało ją mocniej, aby wyrzucić i pochłonąć na nowo.

Bagażnik otworzył się, a przed nim stanął Minhyung w masce, która była cholernie niekształtna i nie zaliczała się do żadnych ludzkich istnień. Wziął ją na ręce, a chwilę później rzucił na piasek, dziewczyna tocząc się mimowolnie, chciała się zatrzymać wbijając dłonie w piasek, na nic to było, tylko teraz uwierał ją pod paznokciami.

- Nie będziesz moja, to nie będziesz nikogo. - rzucił chłodno i wymierzył w nią spluwę - Dam Ci jeszcze pożyć w zamknięciu, może być ciekawie. - zbliżył się do dziewczyny i chaotycznie chwycił ją za ramię, ciągnąc po plaży, po policzkach Louisy spływały łzy, siedziała do ranka zamknięta pod kluczem.

Do jej głowy napływało więcej informacji, wszystko zaczynało tworzyć jedność. Tutaj był zapisany jej koniec. Plaża, grota, klify i dorm. Brakowało tylko Taehyung'a. Pomyślała że domyślił się reszty i nie przyjdzie, aby uniknąć przykrej sytuacji.

----- Pov. Louisa -----

Cieżkie kraty, duża cela, nie sądziłam że to wszystko tak się potoczy. Zawiasy nagle zaskrzypiały w środku znalazł się Minhyung.

- Dlaczego mi to robisz?! Jestes pojebany! - wykrzyczałam przez łzy

- Milcz! - wrzasnął i uderzył w kraty metalowym kijem

- Byłeś moim....

- Nie ważne kim byłem, ważne kim będę! - wrzasnął

- Co ty pierdolisz?!

- Louisa! Masz dar, zdolność zesłaną od Bogini...

- Brałeś coś?! - wykrzyczałam gardłowo

- Posłuchaj, jesteś ostatnią osobą, która stoi nam na przeszkodzie! - wrzasnął

- O co ci chodzi?

- Twój Ojciec był strażnikiem portali, teraz gdy zniknął wszystkie portale są otwarte...

- Nie będę tego słuchać! Pleciesz bzdury!

- Twój brat, był nic nie wartym śmieciem! - zapalił latarkę i spojrzał na ścianę za mną. Była okropna, zmasakrowane ciała ludzi za szybą, mój ojciec i brat, nadzy z pociętą skórą, z których nawet nie sączyła się krew.

- Jestes psycholem! - rzuciłam się do ucieczki, jednak nie spodziewałam się, że zostanę porażona prądem. Jęk, który wydobył się z moich ust musiał być donośny. Upadłam na ziemię z łzami w oczach. Chciałam walczyć za moją rodzinę, ból jaki dotykał teraz moje ciało był nie do zniesienia.

- A ty, jesteś jedyną możliwą następczynią strażnika portali. Firanosowi się to nie podoba.

- Do jasnego chuja, komu?!

- Ty posłuszna zostaniesz Grańcowi, nie porzucisz swojego losu...

- O czym ty pierdolisz?

- Twój brat był w trakcie przechodzenia przez portal do Disani, gdy go pojmaliśmy.

- Bierzesz za dużo...

- Chodź! Wybiła Twoja godzina. - uśmiechnął się wrogo i chwycił mnie rękę

----------------------------------------_--------------_-------_-----------------_----------

Został tylko Epilog. 😮


The Secret is in the Past [K.Th.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz