__6__

61 11 0
                                    

Drzwi od oddziałów trzaskały z hukiem, gdy godzina odwiedzin dobiegła końca... Wszyscy wrócili do domu i byli zmartwieni o swoich przyjaciół, teraz mieli jednak czas aby znaleźć figurkę i uratować członka zespołu.

Po kolei wbiegali po schodach i wchodzili do pomieszczenia, przeszukując szafki jedna była zamknięta, jednak Jungkook podważył zamek i otworzył szufladę...

W środku niej były listy z pogróżkami, które wskazywało na to że Taehyung miał kontakty z lokalną mafią, w dzienniku chłopaka znaleźli daty, które miały być datą oddania długu wobec nich, lecz kwota urosla do kolosalnej sumki.

Nikt nie wierzył w to co znaleźli, lecz odkładając sprawę na bok szukali dalej...

- Nic nie ma! - wrzasnął Jimin

- Szukaj dalej! - rzucił RM

- Głupek - krzyknął Jin - popapraniec co ten mały szczyl jeszcze narobi, ciągnie się jak smród po gaciach! - darł mordę na całego

- Zamknij się i szukaj! - wrzasnął zgorszony Suga

Koniec końców znaleźli tylko plik dokumentów, a aniołka ani śladu... postanowili przyjrzeć się tej sprawie bliżej.

- Co się z nim dzieje?! - podskoczył Namjun

- Mam go dość! - dodał Jungkook i kopnął kanapę

- Really, będziecie się kłócić? Sprawdźmy o co poszło! - uniósł się poirytowany Jimin

Chłopcy przewrócili oczami i wzruszyli ramionami, a później usiedli przy stole i zaczęli analizować listy.

W szpitalu Taehyung dochodził do siebie coraz szybciej, a lekarze byli pod wrażeniem łagodzenia się ran oraz zrastania kości, byli gotowi by otworzyć czaszkę pod skalplem, jednak ktoś w ostatniej chwili im przeszkodził, był to już straszy chirurg, który znał się w swoim fachu.

Zebrał jeszcze jedną radę i cały zespół zgodnie zdecydował, że nie jest to krwiak, którego można usunąć, bo był już zbyt duży... Dopiero po dokładniejszym rentgenie było widać iż rak ma około dwa centymetry średnicy więc był on naprawdę dużym guzkiem, który był slinie ukrwiony, więc najpierw chcieli go osłabić hemioterapia, lecz dla chłopaka byłby to solidny cios, bo musiałby zrezygnować z kariery na co najmniej rok...

W jego głowie było istne tornado, sam z siebie zszedł o kulach na piętro niżej, gdzie dalej znajdowała się nieprzytomna Louisa, pochylił się nad jej łóżkiem i głośno szlochał, dochodziła 6 nad ranem, a ten dalej nie mógł spać, zacisnął powieki i ułożył głowę na materacu, na przeciw którego siedział...

- Jebana przeszłość! - krzyknął - niee wierzę! Po prostu nie... - przygryzł wargę gdy zrozumiał że jest odrobinę za głośno, przez chwilę wydawało się iż dziewczyna poruszyła powiekami, więc obserwował dalej i zaczął mieć nadzieję że ta zaraz wstanie i doradzi mu ma zrobić, jednak nic takiego się nie stało, a ruch był oznakiem, że być może wkrótce ta się przebudzi...

Przygnębiony zaczął zbierać się do pokoju, gdy zobaczył że ta poruszyła palcem, wtedy wezwał pielęgniarkę... Na oddziale znalazł się lekarz prowadzący dziewczynę i pielęgniarki z piętra. Lekarz stwierdził że stan dziewczyny poprawia się i staje się stabilny, a wkrótce będą mogli całkowicie wybudzić ją ze śpiączki farmakologocznej.

Chłopak, który wyszedł już z pokoju udał się do kapliczki szpitalnej, stanął przed samym krzyżem, gdy coś go odepchnęło, jednak nie raniąc go w żaden sposób...

- Wybrałeś inną drogę, młody człowieku - rzucił do niego ksiądz, który siedział w pierwszym rzędzie - stałeś się wysłannikiem szatana, więc nie szukaj pocieszenia wśród katolików - westchnął i zaczął wstawać z ławki, gdy ranny chłopak, nabrał sił znikąd atakując kapłana.

The Secret is in the Past [K.Th.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz