Młoda dziewczyna pakowała swoją walizkę, zatracając się w myślach, a na telefon przychodziło jej coraz więcej wiadomości, od internetowych znajomych, którzy życzyli jej ''sto lat'' z okazji jej 18-stych urodzin, lecz ona jedyna nie cieszyła się z tego, że je ukończyła, choć wiedziała że ta liczba jest dla niektórych wyczekiwana, jak zbawienie.
Chwyciła ramkę z dość starym zdjęciem, przetarła szybkę palcem, a jej wyraz twarzy zrobił się bardziej smutniejszy, niż wcześniej. Na fotografii znajdowała się ona i jej matka, była to jej jedyna pamiątka po rodzicielce, to smutne że ten kto ją urodził oddał takie maleństwo w ręce obcych ludzi, dołączając tylko fotografię, oraz list pożegnalny.
- Jesteś gotowa? - do pokoju weszła siostra zakonna, a dziewczyna szybko otarła łzy i pociągnęła nosem, chcąc ukryć to, że płakała ze strachu przed wyjściem z tego miejsca.
- Tak. - rzuciła i odwróciła się do kobiety, wrzucając pamiątkę do torby - Chodźmy chcę się pożegnać z dzieciakami.
Obie wyszły z pomieszczenia, zabierając ze sobą rzeczy podopiecznej. W dużym pokoju panował hałas, małe dzieci płakały na rękach sióstr, te większe siedziały na podłodze bawiąc się zabawkami, a te jeszcze większe zajmowały się telefonami, jednak gdy ta najstarsza dziewczyna wkroczyła do pokoju przestały interesować się smartphone'ami.
- Chciałabym się pożegnać, bo jak pewnie wiecie kończę wiek pełnoletności. - łzy przerwały jej przemowę, a wszyscy wrócili do swoich poprzednich zajęć. Smutna spojrzała na swoją opiekunkę i skinęła głową. - Pójdę już. Mam bus'a za 20 minut.
- Trzymaj się. - poklepała ją starsza po ramieniu, a ta tylko smutnie się uśmiechnęła
- Do zobaczenia! - krzyknęła wszystkim wychodząc przez bramę, ciągnęła za sobą ogromną walizkę i torbę podręczną.
Szła w ciszy, a wokół niej jeździły samochody. W końcu stanęła na środku ogromnego parkingu, na którym zaparkowane były dwa busy, spojrzała na kierunek jazdy jednego z nich i wydawał się jechać donikąd, a drugi był zamknięty, więc weszła do tego pierwszego. Zapatrzona w telefon, weszła do środka i krzyknęła.
- Czemu te skrytki na bagaże są zamknięte?!
Kiedy natomiast zamiast odpowiedzi usłyszała głośny śmiech, podniosła głowę i zobaczyła, że pojazd w środku nie jest autokarem, a kamperem koncertowym. Jej oczy zrobiły się o parę razy większe.
Czterech młodych chłopaków siedziało, przy mini stoliku, a dwójka siedziała na łóżkach. Byli na tyle zajęci sobą, że nie zauważyli aby ktoś wszedł do środka, a głośny śmiech był spowodowany tym, że przy stoliku rozgrywała się gra. Dziewczyna odwróciła się do wyjścia ale w drzwiach stał poważnie ubrany człowiek i jeszcze jeden chłopak.
- Kim jesteś? - zapytał poważnie wyglądający mężczyzna. - Nie wiesz, że nie można przeszkadzać chłopcom? - jego ton głosu robił się coraz głośniejszy.
- Zluzuj majty. Nawet mnie nie zauważyli. - powiedziała z aroganckim uśmieszkiem - Ja tylko pomyliłam busy, to tyle. Mogę iść?
- Nie, nie może... - w tym momencie chłopak walnął faceta w ramię
- Możesz iść. - powiedział po angielsku.
- Dzięki! - odpowiedziała w tym samym języku i przepchnęła ramieniem niemiłego typka, wyciągnęła rączkę z walizki i posłała ciepły uśmiech chłopakowi.
Wrzuciła swoją walizkę do skrytki i weszła do otwartego autokaru. Nie zanosiło się na to aby dużo osób miało jechać, a większość miejsc była pusta co spodobało się Louisie. Usiadła na miejscu i spojrzała za okno, z którego widać było wnętrze tego drugiego pojazdu. Spojrzała na uśmiechniętego chłopaka, który pozwolił jej odejść, miał coś w sobie co dziewczyna uznała za urocze. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że Ci nie byli z Polski, mieli jasną skórę i ciemne jak węgielki oczy.
CZYTASZ
The Secret is in the Past [K.Th.]
FanfictionZmierzyć się z losem przyszło dwudziestoletniej Louisie, która żyje w iluzji. Gdy bańka pęka, jej stan się pogarsza. Traci ojca, którego kochała bardziej niż matkę, która pokazuje swoją prawdziwą twarz i ląduje na policji. Zaczyna rehabilitacje, czy...