-XIX-

2.3K 49 11
                                    


04:05, a ja od kilku godzin leżę na plecach wgapiając się sufit z głową pełną myśli. Nie mogę zasnąć, ciągle myślę o już wczorajszej sytuacji i o Christianie. Zupełnie się na nim zawiodłam. Ja wiem że nie znamy się długo, ale sądziłam że mi ufa.
Moja poduszka była mokra od łez.

-Christian, dlaczego mi to robisz?-powiedziałam do siebie półszeptem.
W tym momemcie mój telefon zawibrował na szafce przy łóżku. Sięgnęłam po niego prawdą ręką i odblokowałam ekran blokady.
Zasypały mnie wiadomości od Christiana, powiadomienia o jego wiadomościach i próbach połączenia. Nie czekałam na jego telefon, nie chciałam żeby wyglądało to tak że raz do mnie zadzwoni a ja już lecę do niego na skrzydłach i wybaczam mu to co zrobił.
Nie jestem taka. Mój znak zodiaku to rak, a raki jak wiadomo są bardzo pamiętliwe, na szczęście czy nieszczęście.
Zaczęłam przeglądać wiadomości od Christana, wiadomości nie było zbyt wiele w porównaniu co do połączeń. Dzwonił do mnie z 50 razy.
Zrobiło mi się go nawet trochę żal, bo z tego co widzę martwi się. Ale ja taka łatwa nie jestem, nie jestem dzieckiem. Christan był skłonny pomyśleć że mogę zdradzić go z jego najlepszym przyjacielem, jak ostatnia szmata, więc nie dam się tak łatwo. 
Przejrzałam wiadomości, w pewnym momencie przypomniałam sobie o wizytówce Andrewa.
Leżała na szafce, tam gdzie przed chwilą był też mój telefon. Sięgnąłam po czarną, sztywną kartkę ze złotymi literami i przepisałam numer telefonu.

-Halo?- po chwili usłyszałam głos Andrewa, nie musiałam długo czekać by odebrał. Nie brzmiał na zaspanego więc od razu stwierdziłam że ma bezsenną noc.

-Cześć, to ja Liz-odparłam

-O Liz, cieszę się że dzwonisz, jak się czujesz? Spałaś coś?

- Nienajlepiej, nie mogę zasnąć. Ale Ciebie chyba obudziłam?

-Nie słonko, spokojnie, siedzę w papierach, urwanie głowy w tej pracy.

-To dobrze, już myślałam że śpisz.

-Nie, nie, nie, naprawdę nie, szczerze czekałem na twój telefon czy wiadomość. Martwię się o Ciebie Liz, powiedz mi, co się stało. Może będę umiał Ci pomóc.

Jego słowa były tak niesamowicie miłe. Jak miód na moje serce. Potrzebowałam wsparcia, sytuacja między mną a Christianem zupełnie mnie niszczyła.
-Raczej mi nie pomożesz, to bardzo delikatna sprawa. Szczerze, ma to poniekąd związek z Tobą.

-Ze mną? Ale o co chodzi, mów śmiało.

-To nie jest rozmowa na telefon.

-Daj mi 10 minut i zaraz u Ciebie będę.

-Ale że teraz, dziś?-spytałam lekko w szoku. Jest czwarta nad ranem, a chłop chce do mnie przyjechać, pomimo pracy.

-Lepiej to rozwiązać i się wygadać od razu. Potem będzie ciężej, mówię Ci słonko.

-No dobrze, to będę czekać.

-Przywieźć Ci coś? Masz na coś ochotę? Chyba że już jadłaś.

-Od rana nie miałam nic w ustach.

-To co byś chciała?

-Zdaję się na Ciebie.

-Dobrze, to do zobaczenia.

-Do zobaczenia-odparłam i rozłączyłam się.

Z każdą kolejną chwilą widzę to jak wspaniałym człowiekiem jest Andrew. Żaden inny mężczyzna, póki co, nie zachowywał się tak czule wobec mnie jak Andrew. No oprócz Christiana.
Zaczęłam zastanawiać się czy ma jakąś kobietę a może dzieci. Jeżeli tak to na pewno muszą być bardzo szczęśliwi.

Jeśli tylko chceszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz