-XXI-

2.4K 50 14
                                    

-Cholera jasna, no nareszcie. Gdzie jesteś?!-w słuchawce telefonu usłyszałam znajomy mi głos. Tak to był Christian.

Strasznie stresowałam się tą rozmową, ale musiałam się z tym zmierzyć.

-Liz, odzywaj się do cholery!

-Jeżeli dzwonisz do mnie żeby się na mnie drzeć to nie mamy o czym gadać-odparłam już lekko wkurwiona jego tonem.

-Czekaj, gdzie jesteś?

-A co Cię to do chuja obchodzi? Przecież podobno puszczam się z kim popadnie więc co Cię taka dziwka jak ja interesuje?

-Mów natychmiast gdzie jesteś!

-W dupie!-oparłam i się rozłączyłam, miałam dość jego agresji i tego tonu. Skoro ma zamiar w ten sposób się zachowywać to nie mamy o czym gadać. Ja nie jestem taka żeby każdy po mnie jechał jak po burym ośle. Mam swój honor.

Szlam ulicą szybkim krokiem chcąc wyładować swoją złość posyłając ludziom niemiłe komentarze i rzucając oceniające spojrzenia. Miałam wszystkiego dosyć. Wszystko w tamtej chwilii mnie wkurzało.
Torebka cała wibrowała przez próby połączenia Christana. W pewnym momecie nie wytrzymałam, zatrzymałam się na pobliskim przystanku i wyjmując telefon zaczęłam się drzeć na mojego rozmówcę.

-Daj mi do kurwy spokój! Mam Cię dosyć! Jak zmienisz swoje zachowanie to możemy pogadać, ale w tej chwili nie mamy o czym!
Kilka starszych pań wsiadających do autobusu skupiło na mnie swój wzrok, najprawdopodobniej komentując moje słowa czymś w stylu 'co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą'.
Kipiałam złością czekając na komentarz Christana.

-Liz, to ja

-Andrew?
Okazało się że moim rozmówcą jest Andrew. Poczułam ulgę.

-Co się stało?-spytał z przejęciem-Co zrobił ten idiota?

-Jak tylko odebrałam zaczął na mnie krzyczeć gdzie jestem, a ja wkurzona jego tonem się rozłączyłam. Nie pozwolę sobie żeby ktoś na mnie głos podnosił.

-Widzę że Christian znalazł sobie ciężki orzech do zgryzienia-zaśmiał się Andrew.

-Jaką dziewczynę wybrałeś z taką się męcz-również zażartowałam.
Tylko Andrew w tamtej chwili potrafił poprawić mi humor, czułam się przy nim taka bezpieczna, taka kochana.

-Gdzie jesteś?-spytał

-Na przystanku autobusowym pod hotelem, nie zdążyłam dojść daleko-
Andrew na dobre odgonił ciemne chmury z mojej głowy, teraz każda moja odpowiedź była przepełniona żartem i sarkazmem.

-Zaraz po Ciebie podjadę, daj mi pięć minut

-Ostatnio też miało być pięć minut hahaha

-Tym razem się wywiążę, czekaj na mnie piękna
Andrew rozłączył się a już z większą radością na twarzy czekałam na mojego przyjaciela.

                   *              *              * 

Nie minęło 5 minut a na ulicy pojawiło się czarne BMW. Zabrałam z ławeczki torebkę i z radością na ustach otworzyłam drzwi samochodu. Usiadłam na miekkim siedzeniu, kładąc torebkę na kolanach i zatrzasnęłam drzwi.
Odwróciłam głowę w stronę Andrewa chcąc przywitać się z nim ale ku mojemu zdziwieniu na miejscu kierowcy zobaczyłam Christana, moje serce stanęło.

-Co Ty tu do cholery robisz?-spytałam w takim szoku że ledwo co składałam słowa.

-Nie było innego wyboru żeby się z Tobą zobaczyć.
Mówił bardzo łagodnie i spokojnie, aż dziwnie było go takim widzieć

Jeśli tylko chceszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz