Noc była bardzo krótka. Zanim zasnęłam minęły mniej więcej 2 godziny. Obudziłam się około 8:00 i z głową aż pulsującą z bólu powędrowałam do łazienki. Zdjęłam sukienkę i majtki od razu wchodząc pod prysznic. Zalałam się strumieniem gorącej wody co od razu poprawiło mój nastrój i uspokoiło ból głowy. Nie lubiłam używać środków czystości jakie oferują w hotelach i hostelach jakoś wydawały mi się one obrzydliwe, ale w tym dniu nie miałam specjalnego wyboru. Na półeczce w kabinie zauważyłam mały szampon i żel pod prysznic oba o zapachu mleka i miodu. Niechętnie namydliłam ciało i umyłam włosy. Szybko się opułkałam i naga wyszłam z łazienki. Nie lubię wycierać się ręcznikiem, dla mnie jest to trochę obrzydliwe, jak wiele rzeczy. Po każdej kąpieli pozostaje nago aby moje ciało mogło powoli wyschnąć, a ręcznikiem wycieram tylko twarz i włosy i ewentualne ręce jak je myje w ciągu dnia.
Krzątałam się naga po pokoju w turbanie z ręcznika na głowie i postanowiłam wybierać ciuchy na dzisiejszy dzień. Ustaliłam dwa outfity: biały top z koronkowymi ramiączkami a do tego krótkie spodenki z wysokim stanem o kolorze brudnej zieleni oraz długie czarne jeansy z dziurami na kolanach i także top o soczystej czerwonej barwie z głębokim wycięciem na plecach. Zakładając bieliznę- koronkowe stringi o kolorze butelkowej zieleni nagle usłyszałam dźwięk połączenia. Podeszłam do szafki i podniosłam telefon, dzwonił Louis.
-No hej księżniczko! Już wstałaś?-zapytał Louis z wielką radością w głosie.
-Yhm- odparłam.
-Ja i Rose jesteśmy na dole na śniadaniu jak chcesz to do nas przyjdź.
-Jak skończycie to do mnie zadzwoń.
-No dobrze, to za 20 minut będziemy kończyć, do zobaczenia słonko.
-No, hej-powiedziałam i rzuciłam telefon na łóżko.
Zdjęłam turban i zaczęłam się ubierać. Ostatecznie wybrałam czerwony top i jeansy. Nie chce wpadać w samozachwyt ale wyglądałam bardzo apetycznie. Obcisłe jeansy opinały moją pupe i biodra, top odkrywał całe plecy co wyglądało mega seksownie. Chciałam odkręcić kolczyk z sutka ale w ostateczności pozostał na mojej piersi nadając całej stylizacji niezwykłego charakteru. Założyłam czarne Vansy i zabrałam się za makijaż. Wyjęłam z torby waciki i tonik, delikatne przemyłam twarz i zabrałam się za makijaż. Wystarczyło mi 10 minut, poprawiłam tylko rzęsy, nałożyłam róż i delikatnie umalowałam usta błyszczykiem. W tym czasie wyschły mi włosy które ostatecznie zostawiłam rozpuszczone. Moją stylizację dopełniły kolczyki koła.
Patrzyłam w lustro i byłam zachwycona, wyglądam pięknie.
-Gdybym była chłopakiem i zobaczyłabym taką kobietę to na pewno bym skorzystała z okazji i zaciągnęła ją do łóżka- powiedziałam do siebie i się zaśmiałam.
Nie jestem narcyzem ale na taką figurę jaką mam pracowałam bardzo długo więc nie będę mówić że źle wyglądam jak wyglądam dobrze.
Popsikałam się Diorami i w tym momencie usłyszałam dźwięk połączenia. Louis.
-Jesteśmy na dole. Pomóc Ci z bagażem?- zapytał "mój tata"
-Dam sobie radę, dzięki- powiedziałam
-Dobrze, czekamy- odparł i się rozłączył.
Jeszcze raz zajrzałam w lustro wzięłam torbę z łóżka i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Idąc korytarzem już myślam jak zareaguje Louis na moją stylizację, o jakimkolwiek komplemencie od mojej matki mogę sobie pomarzyć.
Ostatnie dwa schodki i już byłam na parterze. Matka i Louis siedzieli na kanapie przy recepcji, rozmawiając o czymś namiętnie. Moja matka trzymała rękę na kroczu "taty" a Louis na jej prawej piersi. "Jeszcze im mało"- pomyślałam i podeszłam do nich pewnym krokiem. Kiedy tylko stanęłam pół metra od nich matka zrobiła oczy jak pięć złotych na co Louis szybko się odwrócił by zobaczyć co ją tak zdziwiło.
-O Boże, Liz jak pięknie wyglądasz-powiedział "tata" z charakterystycznym akcentem- no warto było na Ciebie czekać.
-Dzięki- odparłam-idziemy?
-Tak, tak już- mówił Louis gapiąc się na moje piersi- tak, już.
W tym momencie Rose walnęła go torebką w głowę, widać jaką złością emanowała gdy tak się we mnie wgapiał, zawsze to ona była tą najseksowniejszą którą każdy pożerał wzrokiem, tutaj rolę się odwróciły.
Podeszliśmy we trójkę do recepcji by oddać kluczyki i podziękować za gościnę.
-Gdybym nie traktował cię jak córki to już dawno bym cię zerżnął- szepnął mi do ucha Louis- wyglądasz tak apetycznie.
Lekko się uśmiechnęłam, chciałabym wiedzieć minę mojej matki jakby to usłyszała. Ale Louis taki już jest, zwykły kobieciarz. Wyrucha wszystko co ma cycki i jest choć trochę podobne do człowieka. Od najmłodszych lat słyszałam praktycznie wszystkie stosunki jego i mojej matki, więc mentalnie przygotowywałam się na to że prędzej czy później do mnie też zacznie rzucać takimi podtekstami.
-Witam, jak się spało?- zapytała Elizabeth która w nocy przywitała nas w recepcji.
-A dziękujemy, bardzo dobrze, wspaniałe miejsce.- powiedziała moja matka, udając szczery uśmiech-oddajemy kluczyki 13 i 14, ile płacimy?
-Dobrze, dziękuję-powiedziała babcia wrzucając kluczyki do pudełka z napisem " I piętro"- 60 dolarów.
Louis wyjął z kieszeni swojej hawajskiej koszuli portfel i podał babci pieniądze. Zabraliśmy torby i żegnając się, wyszliśmy z hostelu.
Dzień był piękny, słońce wzbijało się ponad chmury. Przez chwilę żałowałam że założyłam długie jeansy, było bardzo gorąco i na 100% zaraz się spocę i będę wyglądać obrzydliwie , ale patrząc na minę faceta który wchodził do hostelu i to jak wgapiał się w moje piersi i pośladki przestałam żałować. Mrugnęłam do niego oczkiem i przejechałam ręką po udzie na co zareagował bardzo bezpośrednio. Na jego kroczu zauważyłam erekcje którą próbował zasłonić teczką którą trzymał w dłoni, od razu się też zaczerwienił i nie było to spowodowane ciepłym dniem.
Cicho się zaśmiałam nie chcąc go spłoszyć, a on przez całą drogę do vana lustrował mnie od góry do dołu.
W końcu wyjechaliśmy a ja zostawiłam tego pana z wstydliwym problem, jestem ciekawa jak sobie poradził.
-No kochana, wiesz gdzie będziemy jechać?-zapytał Louis, gdy tylko wyjechaliśmy z parkingu hostelu.
-Nie-odpowiedziałam patrząc się mu głęboko w oczy-od kogo niby.
-Mama Ci nie mówiła?
-Nie-odparłam z uśmiechem na twarzy, byłam już bliska śmiechu.
-Zamknij się gówniaro, mówiłam Ci tylko ty zawsze robisz z siebie ofiarę losu- krzyknęła moja matka, patrząc mi się prosto w oczy.
Nawet nie odpowiedziałam, po co mam się z nią kłócić, zawsze w towarzystwie chce być tą dobrą, a ja mam być tą złą. Dzień jak codzień.
-No nie odpowiesz, nie masz nic do powiedzenia?- dalej się darła
-Nic mi nie mówiłaś- odpowiedziałam z pewnością w głosie, nie chciałam dać jej żadnej wyższości nade mną, nie dam sobą pomiatać.
-Ty jebana gówniaro, nie kłam, potrafisz tylko zmyślać, na niczym się nie znasz, do niczego się nie nadajesz- krzyczała moja matka zerkając na mnie z lusterka.
Nie będę tego wysłuchać. Założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę Rihanny. Moja matka mimo mojego mileczenia wciąż się awanturowała, i chciała mnie sprowokować do kłótni, w końcu po godzinie przestała. Nareszcie.
Gdzieś w tle słyszałam że nie rozmawiała na ten temat Louisem, zaczęli wspominać swoją wczorajszą noc i to jak bardzo się "ujeżdżali" i "rżnęli"
Podróż wolę spędzać śpiąc, i tak też mijała mi ta podróż. Zamknęłam oczy i pozwoliłam snu zajść na moje powieki. I nadal nie wiedziałam dokąd jadę, nadal.
CZYTASZ
Jeśli tylko chcesz
Romance"Jeśli tylko chcesz" to historia 18-letniej Liz, którą przekręty matki zmusiły do zmiany otoczenia. Czy nowo poznany biznesmen stanie się kimś więcej niż znajomym? Czy dziewczyna poradzi sobie z kolejnymi przeszkodami?