Rozdział 4 - Gość

12 5 0
                                    

Żaneta

-Powiedz ,,Cześć". - przywitała mnie rano Aneta, zamiast zwykłego sennego mamrotania.
-Powiedz ,, Cześć". - powtórzyłam po niej, choć bez przekonania. Czyżby wymyśliła jakąś grę na zdania?
-Nie, Żaneto! Musisz powiedzieć zwykłe ,,cześć". - wyjaśniła mi Aneta i szybko związała włosy  w kucyk.
-Cześć. -odpowiedziałam i rozejrzałam się po kuchni. Aneta wyjęła niewielki garnuszek i nalała do niego mleka. Obok postawiła żółtą miseczkę, do której włożyła łyżkę.                                Z zaciekawieniem zajrzałam do środka i zobaczyłam żółte, okrągłe płatki. Wyciągnęłam łapkę po pierwszy z brzegu i skosztowałam, ale nie smakował mi. W dodatku był bardzo kruchy i połowa wysypała mi się z pyszczka na blat.
-Znalazłam rozwiązanie naszego problemu. - powiedziała wesoło Aneta i włączyła palnik na piecu. -Czy nauczy mnie jeść płatki?– przemknęło mi przez głowę.
-Musimy nauczyć się porozumiewać. Wiesz... Czasem odnoszę wrażenie, że rozumiesz znacznie więcej niż potrafisz powiedzieć na głos. - wyjaśniła i zerknęła na zegarek, który nie miał cyfer  na tarczy. Zastanawia mnie, co można odczytać z takiego pustego zegara? Może istnieje jakaś reguła znana tylko ludziom?
-Powiedz mi, co czujesz w tej chwili? - zapytała i utkwiła we mnie te swoje intensywnie niebieskie oczy. Poczułam się nieswojo. W dodatku odniosłam nieprzyjemne wrażenie, że teraz patrzy przeze mnie. Moimi oczami...

Aneta

-Powiedz mi, co teraz czujesz?- ponowiłam pytanie i czekałam, co mi na to odpowie.
-Rrrrrabyt! Reh, reh, reh, błeee... - zakumkała żałośnie Żaneta, w kilkuskokach zeskoczyła z blatu na podłogęi uciekła z kuchni. Takiej reakcji się nie spodziewałam. Czyżbym ją przestraszyła?
-Żaneta! Żaneta, co się dzieje?! - poszłam do salonu, a potem do swojegopokoju, ale nigdzie jej nie było widać. W domu zaległa całkowita cisza, a jazaczęłam zaglądać do znanych mi zakamarków, w których mogłaby się schować.Niestety w koszyku z watą, stojącym na biurku było pusto, pod łóżkiembył tylko kurz, pod białą narzutą też jej nie było, a szafy z ubraniami, ani szafki z książkami niemiałaby siły otworzyć. Omiotłam światłem latarki przestrzeń pod kanapą, ale tamteż był tylko kurz i moje zaginione ściągi z chemii. W sieni zajrzałam            dotrampek, kozaków, a nawet do starych kaloszy, ale i tam jej nie znalazłam. Jedynie wystraszyłam kilkapająków. Żaneta może i przeżywała dopiero trzeci dzień życia, ale i tak niepowinna się tak zachowywać.
-Drrryń! - moje rozmyślania przerwał krótki dźwięk dzwonka u drzwi. Westchnęłam z irytacją i poszłam dosieni. Naprawdę nie mam dzisiaj ochoty na niczyje odwiedziny ani tym bardziej na pretensjesąsiadów. Skąd niby mam wiedzieć, kto ostatnio nie posegregował śmieci,trzaskał drzwiami w nocy czy wetknął kebab pomiędzy liczniki? I niestety nie mam w drzwiach judasza,który pozwoliłby mi sprawdzić, kto stoi po drugiej stronie. Bezgłośnie policzyłam do trzech i otworzyłam drzwi, układając sobie wmyślach możliwe scenariusze rozmowy, ale wszystkie okazały się zbędne, kiedyzobaczyłam interesanta.
-Dzień dobry. Mam przyjemność z panią Leśniak? - zapytał wysoki, szczupłymężczyzna w czarnej kurtce ispodniach z wypchanymi kieszeniami. Kiedy mu się przyjrzałam, ledwo stłumiłamchęć wycofania do mieszkania. Facet był młody, o zwyczajnych, symetrycznychrysach twarzy,           ale przy tym blady jak ściana. Prosty nos; lekko przylizane dotyłu włosy; czarne, mocno przygaszone oczy nadawały mu chorobliwy wygląd.
-Tak, to ja. - odpowiedziałam po dłuższej chwili.
-Za dwa dni w bibliotece miejskiej odbędą się wykłady, których tematemprzewodnim będzie postać człowieka niepotrzebnego. - powiedział monotonnymgłosem, jakby wcześniej powtarzał to już wiele razy. - Gorąco zachęcam dowzięcia w nich udziału.
-Dziękuję za informację, ale raczej nie skorzystam. - powiedziałam, ale onwyjął z kieszeni kolorową ulotkę i mi ją wręczył.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jesteś daremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz