Tragedia

289 22 5
                                    

Kiedy Harry odszedł z Draconem na bok i zaczął:

-co to miało być?! - zapytał wzburzony Harry.

-co znowu ja ten typ mnie obraził!Mnie!Draco malfoya!-wykrzyczała Draco.

-I co myślisz że jak jesteś sławny i bogaty to wszystko Ci wolno!-wykrzyczała wkurzony Harry.

-Odezwał się ten co nie jest sławny niby!Znałeś mnie,i wiesz jaki jestem więc jak ci coś nie pasuje to po co ze mną jesteś leć do Jacka on będzie dla ciebie lepszy! - wykrzyczała jeszcze głosniej Draco.

-Zachowałeś się okropnie a teraz idę poszukać Jacka i go przeprosić!-odpowiedział Harry.

-Jasne idź do niego!-wykrzyczała Draco odchodząc.

Harry odszedł pośpiesznie wkurzony.Maił taką wielką potrzebę przeprosić Jacka za zachowanie blondyna lecz nigdzie go nie mógł znaleźć.Za to widział że na korytarzach każdy idzie w jedną stronę.W stronę wielkiej sali.Nie wiedział dlaczego więc postanowił zapytać pierwszą lepszą przechodzącą osobe, była nią akurat Cho:

-Hej cho,dlaczego każdy idzie w jedną stronę?-zapytał Harry.

-Dumbledor wzywa wszystkich uczniów do Wielkiej sali-odpowiedziała nieśmiało.

-yhym a wiesz może dlaczego?-zapytał Harry.

-Niestety nie wiem w sumie nikt nie wie z tego co pytałam, ale mam prośbę jak zobaczysz gdzieś mojego przyjaciela, Jacka daj znać-odpowiedziała szatynka.

-Jasne sam go szukałem więc dam ci znać-odpowiedział Harry.

Harry musiał przerwać swoje poszukiwania i udał się w stronę wielkiej sali.Był zdziwiony ale również ciekawy co się stało.Nikt nie zapowiadał jakiegoś apelu.Wszsycy szli w ciszy wię Harry postanowił wziąść z nich przykład.

W Wielkiej sali:

Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca na sali było cicho lecz przerwał ją profesor dumbledor:

-Zebraliśmy się tutaj ponieważ jest rzecz o której musicie wiedzieć.Dzisiaj o 15.24 w tej szkole zmarł uczeń.Miał on na imię Jack Worsten.Wszystkich jego przyjaciół prosiłbym o zgłoszenie się o profesor Mcgonagal.Wasze pokoje zostaną również przeszukane tak jak i cała szkoła dlatego za tydzień wyjedziecie do swoich rodzin na co najmniej miesiąc.To tyle możecie wracać do swoich dormitoriów i powoli się pakować.Będzie mi bardzo brakować Jacka jako ucznia i chciałbym abyście dzisiaj już swoich dormitoriów nie opuszczali.Dziękuje.

W sali zapadła cisza.większość miała bladą twarz przez to co usłyszali.W szkole zmarł uczeń?! Uczniowie powoli zaczęli z opuszczonymi głowami wychodzić z sali.Harry uświadomił sobie że nie widział na sali Draco.Jak nie było go tam to gdzie był w czasie śmierci Jacka.Harry nie miał ochoty widzieć się z Draconem na razie.Poszedł do siebie spakować walizkę aby być gotowym do wyjazdu który będzie niedługo.Jeszcze nie wiedział czy pojedzie do wujostwa czy zgada się z Ronem i jego rodzicami.W drodze do swojego dormitorium przypomniał sobie że połowę rzeczy na u Draco.Trudno najwyżej poprosi o to Pansy.Narazie ma do załatwienia ważniejszą sprawę.

W dormitorium gryfonów:

Hermiona rozmawiała w pokoju wspólnym o czymś z Ronem.Pansy nigdzie nie było.Harry postanowił później ją znaleźć teraz polał zająć się pakowaniem.Wyciągnął spod łóżka wielką walizkę i zaczął pakować tam swoje rzeczy kiedy nagle zza pleców usłychał:

-ty się już pakujesz?! -zapytała hermiona

-Ta, wiesz wolę potem mieć to z głowy-odpowiedział Harry.

-aha.A widziałeś może gdzieś Pansy? - zapytała

-nie nie widziałem jej ale jak ją znajdziesz możesz jej powiedzieć że mam do niej przysługę-opowiedział brunet.

-hmm...dziwne nigdy tak nie znikała, wogule dzisiaj mało ślizgonów widać-powiedziała dziewczyna.

-zauważyłem jest to dziwne i podejrzane i jeszcze ta śmierć tego chłopaka-powiedział Harry.

-No dziwna sytuacja-odpowiedziała przygnębiona hermiona.

-No nic pójdę popytać innych-dodała.

-Jasne jak coś będziesz wiedzieć mów-odpowiedział Harry szybko.

Po spakowaniu rzeczy Harry położył się na łóżku i patrzał w sufit.To jest co najmniej dziwne.Śmierć nowo poznanego kolegi.Zniknięcie ślizgonów.I zachowanie Draco.A co jeśli to on zabił Jacka.Nie! To niemożliwe Draco by tego nie zrobił.A może jednak.Harry toczył w swojej głowie wojnę z myślami.

Harry nie mógł tak bezsilnie siedzieć.
Musiał się dowiedzieć o co tu tak naprawdę chodzi bo to wszystko nie jest normalne.W hogwarcie zawsze było bezpiecznie a teraz strach wyjść na korytarz.Dzieje się coś niedobrego a Harry to czuję. Dumbledor na pewno wie co się dzieje ale nie powie tego uczniom.Harry ubrał się jako tako i wyszedł na korytarz.Na większości twarzy były smutne wyrazy twarzy.Harry zauważył cho w końcu korytarza.Płakała.Inni ją pocieczali i mówili coś w stylu ,,będzie dobrze'' ale tak naprawdę każdy wie że dobrze to nie jest.Napewno nie tu.Harry szedł korytarze spoglądając na innych.Pistanowił poszukać jakiegoś ślizgona.Oni powinni wiedzieć co się dzieje.Jak nie znajdzie ich będzie musiał się udać do nauczyciela którego naprawdę nie lubi.Otusz do Pana Profesora Severusa Snapa.Ten nauczyciel nienawidzi Harrego a Harry nienawidzi jego.Chłopak spoglądał na każdy krawat.Nigdzie ślizgonów.Poddał się jak Narazie.Poszedł do łazienki aby o chlapać twarz wodą.Okazało się że w łazięce ktoś jest.Z cienia wynikało że osoba jest wysoka i szczupła.Harry schował się na bok aby tajemniczą osoba go nie zauważyła.Wychylił na chwilę głowę aby przyjrzeć się nieznajomemu lub znajomemu.Blond włosy.Platynowy blond.To był Draco.Trzymał się za rękę. Na niej ruszało się coś czarnego lecz Harry nie widział co z powodu odległości.Wystaraszył się.Blondyn zwijał się z bulu.Ale co to znaczy i co to za znak!?....

CIĄG DALSZY NASTĄPI

___________________
Hej mam nadzieję że dzisiejszy rozdział się podoba jak tak możecie dać znać w komętarzu lub zostawić gwiazdkę ponieważ bardzo mnie one motywują do tworzenia dalszych części.

Jak zawsze przepraszam za ortografie

Pamiętajcie Kocham was wszystkich i każdego z osobna BAYY🥰❤️🥺

✨Drarry Po Mojemu ✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz