Nirvana skończyła właśnie szesnaście lat. Jej włosy już się nie kręciły, ale oczy wciąż były tak błękitne jak wcześniej. Siedziała zamknięta za drzwiami swojego pokoju i śmiała się w najlepsze ze swoimi przyjaciółmi. Lux, Alice, Scott'em i Dylan'em. Dylan był jej chłopakiem od przedszkola i byli ze sobą naprawdę związani. Jak każda nastoletnia para mieli swoje wzloty i upadki, ale wszystko wracało do normy. Cieszyłam się, że wspaniale wykorzystuje swój wolny czas, ponieważ dużo jej go nie zostało. Rok. Potem będzie wezwana na przeszkolenie i stanie się pełnowartościową posiadaczką genu. Ja, choć nią także byłam to nie potrafiłam dobrze walczyć, więc nie można było mnie nazwać pełnowartościową. Nie poznałam także wszelkich informacji, które pozna moja córka. Nirvana Styles miała przed sobą wieczność, którą pomogę jej przeżyć. Jedna sprawa dotycząca mnie jeszcze nie została rozwiązana. Wciąż się zastanawiam, dlaczego co rok, co dnia, co godzinę, minutę i nawet sekundę starzeje się. Jednak moja osoba nie była ważna. To miejsce zajmowały moje dzieci i mąż. Tak mąż. Z Harrym pobraliśmy się, gdy Alex skończył cztery lata. Była wspaniała wiosna, a słońce przygrzewało nasze i tak opalone twarze. Na kalifornijskiej plaży ustawiono ołtarzyk otoczone przez krwistoczerwone róże. Szłam w krótkiej, czarno białej sukience, rozpuszczonych włosach, na które założyłam wianek ze sztucznych kwiatów. Na ceremonii był jedynie Leonardo, Lou i Tom. Z rodzicami nie widziałam się od ucieczki, więc zbytnio nie ciągnęło mnie do tego, by wysłać im zaproszenie na ślub. Dzieci sypały przede mną płatki kwiatów, a ja patrzyłam przed siebie widząc najlepsze, co spotkało mnie w życiu. Harry'ego Stylesa. Kurewsko przystojnego faceta, którego kochałam ponad życie. Mam z nim dwójkę wspaniałych dzieci i lepiej nie mogłam sobie wymarzyć życia. Uśmiechał się do mnie zalotnie co doprowadzało mnie do obłędu. Żyliśmy w Los Angeles w domu z psem. To, co musieli udawać moi rodzice ja spełniałam w swoim prawdziwym życiu. I jestem najszczęśliwszą osobą na Ziemi.
A co jeśli wam powiem, że wszytko, co wam opowiedziałam było jedynie prologiem do historii Nirvany i Alex'a? Moich dzieci, które nigdy nie będą przeciętne. Czy dalej będziecie chcieli słuchać młodszego pokolenia o nazwisku Styles? I czy zauważyliście, że ani razu nie użyłam swojego panieńskiego nazwiska, ponieważ głęboko w sercu wiedziałam, że Styles będzie mi przeznaczone. Poznałam mojego kata i... I pokochałam go. Sprawił, że nigdy nie znikłam już w tłumie. Kocham go.
Harry's POV
A ja ciebie Pink ciggarete...
------------------------------------------------------------
A ja was!!! Nie płaczę, bo to nie koniec. Widzimy się w kolejnym opowiadaniu. Dziękuję za każdy głos i komentarz. Jesteś wspaniali.
![](https://img.wattpad.com/cover/28203677-288-k600825.jpg)