Zacznijmy wszystko od początku.
Jest rok 1995, a na świat przychodzi takie coś jak ja. Mała poczwarka poczęta przez Marie Jonson. W papierach nadano mi imię Lili i przez piętnaście lat mojego życia brnęłam w nieświadomości, że długo przed moimi narodzinami nadano mi inne imię. Miałam już nadany charakter wciąż będąc płodem. Wyjaśnienię wam szerzej o co chodzi. Mój ojciec brał udział w doświadczeniach na produkt leczący HIV, niestety coś poszło nie tak i środek spowodował zmiany genetyczne mojego ojca. Cała sprawa nie miała prawa wyjść na jaw jednak ojciec poznał swoją wielką miłość (moją matkę) i wydał jej ten sekret. Wspólnie kryli się przed rządem, który chciał pozbawić ich życia. Potem mama zaszła w ciążę co nie ułatwiło sprawy. Uniemożliwiłam im sprawne przemieszczanie się z kraju do kraju, ale robili to tak długo, że urodziłam się w Tokyo. Potem powstał plan zmiany życia. Inne nazwisko, dom z ogrodem i psem, dziecko i tak żyli incognito do czasu, gdy dowiedzieliśmy się, że o nas nie zapomnieli i chłopak imieniem Harry Styles został wyszkolony, by nas złapać, a potem zabić. Miałam 15 lat kiedy zaczął się ten koszmar i przysięgam, że nie byłam przygotowana na to ani psychicznie, ani fizycznie. Okazało się, że piątki z WF-u nie przydały się. Były dni, gdy nie ustanie byliśmy w drodze. Szkoła się nie liczyła, mama uczyła mnie tego samego co moi rówieśnicy, ale tęskniłam za znajomymi, których zostawiłam od tak. Bez pożegnania. Pierwszą podróżą była droga do Hamburga podczas której dowiedziałam się całej prawdy. Że w moich żyłach płynie zmutowana krew i, że nie wiemy jakie ma to skutki. Że wujek i ciocia Smith wcale nie są moją rodziną tylko bliskim przyjaciółmi, którzy nas chronili i dostarczali informacji. Dowiedziałam się, że nasz zabójca jest jedynie o rok ode mnie starszy i, że jest to jeszcze gorsze od tego, że rząd, który z założenia ma nas chronić potajemnie chce powybijać wszystkie te potwory, które sami stworzyli. I wszystko nie byłoby tak bardzo okropne, gdyby mój zabójca nie stał się mi bliski. Bliższy niż sami myślicie...
Hej! To nie moja pierwsza powieść i na pewno nie ostatnia. Przepraszam, że rozdział krótki i z błędami, ale piszę go na telefonie.
Jeśli doceniasz moją pracę to zostaw komentarz. :)