ROZDZIAŁ 14

1.3K 64 5
                                    

Twarz Leonarda była cała zakrwawiona i przechodziła przez nią wielka rana.

-Kto ci to zrobił?!- Usłyszałem pisk Low biegnącej w naszą stronę.

Leonardo wzruszył ramionami i zaczął płakać. Dziewczyna przytuliła go, a on dalej wylewał łzy. Rzadko widywałem, by płakał, ale ten raz kompletnie mnie zaszokował. On wył. Jego ciało drżało, co powodowało, że Low nie potrafiła utrzymać równowagi.

- No już Leonardo. Nie płacz. - Poklepała go po plecach i odepchnęła od siebie. - Weź się w garść i powiedz, kto ci to zrobił.

Chłopak usiadł na dywanie i oparł się o szafę.

- Pamiętam tylko tyle, że dwóch mężczyzn wparowało do mnie do pokoju i zaatakowali mnie.

- Mieli jakieś znaki szczególne?- Zapytałem sądząc, że mam jakieś szanse ich złapać.

-Białe włosy.

-Co ty mówi...

-Białe włosy!- Warknął, a ja odpuściłem. On był wciąż pijany i pewnie nie wiedział co mówił.


Low's POV

Minął dzień od tego dziwnego zdarzenia, a Leonardo wciąż nie wracał do siebie. Zdziwiło mnie, że wygląd był dla niego tak bardzo ważny. Ciągle siedział w łazience przed lustrem płacząc. Pod koniec dnia wpadłam na genialny pomysł. Poprosiłam Harry'ego by, choć na kilka minut wyciągnął go z łazienki, a on zaufał mi i wykonał polecenie. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi na wszelki wypadek, gdyby Leonardo wyrwał się Harry'emu. Stanęłam przed lustrem i sama dojrzałam to czego się raczej nie spodziewałam. Wyglądałam jak wrak człowieka, ale przeszłam do realizowania planu pomijając mój stan. Zdjęłam lustro ze ściany i ułożyłam je w rogu zakrywając ręcznikiem. Potem chwyciłam moją czerwony szminkę i zaczęłam pisać po pustej ścianie.

Leonardo's POV

Harry wprowadził mnie do łazienki, a mnie przeszedł dziwny dreszcz. Bałem się spojrzeć w lustro i po raz kolejny zobaczyć w nim potwora. W środku była Low, która w dłoni trzymała wykończoną szminkę. Przeniosłem wzrok z niej na miejsce gdzie powinno wisieć lustro, ale o dziwo go tam nie było. Widniał tam napis Wyglądasz dobrze. Zatrzymałem łzy rozumiejąc metaforę.

- Już nie potrzebujesz lustra. Musisz mi zaufać na słowo.- Przytuliłem ją i chciałem rzeką słów wyrazić jak bardzo jestem jej wdzięczny, ale wielka gula w moim gardle blokowała mnie. Pocałowałem ją w policzek i ponownie zerknąłem na napis. Wyglądasz dobrze. Może to była prawda. W końcu chodzi o to, co w środku. O to, co tworzy mnie. Mój charakter, który wcale nie był skromny w zalety, ale także wady. Przecież byli ludzie, którzy mieli się gorzej niż ja. Ja przecież miałem bliskich, którzy byli najważniejsi.

Low's POV

Obudziłam się słysząc szept przy moim uchu. Głos był szorstki, choć wyrażał tak delikatne słowa.
- Wszystkiego najlepszego. - Ocknęłam się i zobaczyłam jak zielone oczy skanują mnie.
-Mam zamiar cię, dziś gdzieś zabrać, pomijając to, że pewnie do twojej główki wpadnie kolejna myśl o ucieczce.
- Harry, a ty byś o niej nie myślał?- Odrzuciłam poczucie winy, które chciał na mnie wymusić.
- Pewnie tak, ale...
- Nie kończ proszę. - Przewróciłam się na drugi bok i starałam ponownie usnąć. Nagle poczułam jak jego dłonie łaskoczące mnie starają się spowodować mój śmiech.
- Harry pudło. Nie mam łaskotek.
- Zawsze jesteś taka zmierzła rano?
Już chciałam warknąć, że tak, ale do pokoju wszedł Leonardo. W rękach trzymał bukiet białych róż i butelkę szampana.
- Sto lat! Sto lat! Niech żyje nam!- Śpiewał próbując wślizgnąć się do łóżka, jednak Harry skutecznie go blokował. - Jakie zachcianki ma nasza księżniczka?
- Chcę..- Wnet przerwał nam telefon. Sięgnęłam po mojego smartfona i zobaczyłam zdjęcie Zayn'a na wyświetlaczu. Odebrałam, a on zaczął długi monolog.

-Nawet nie wiesz jak kurewsko jestem na ciebie zły, ale do cholery nie jesteśmy tylko przyjaciółki od seksu, więc życzę ci wszystkiego dobrego z okazji twoich urodzin. Stajesz się coraz starsza i piękniejsza i tak bardzo było mi źle, kiedy nie przyszłaś na tę imprezę. Martwiłem się o ciebie, a ty nawet nie raczyłaś zadzwonić do mnie. Wiem, że jesteś pieprzonym leniem, ale ja się tak bardzo się o ciebie martwiłem.-Słuchałam, ale wciąż byłam w szoku po jego pierwszych słowach, „ale do cholery nie jesteśmy tylko przyjaciółmi od seksu". Czy on kiedykolwiek tak o nas pomyślał? Bo ja, kurwa nie! Co prawda kilka razy się przespaliśmy, ale nigdy nie nazwaliśmy tej relacji przyjaciółmi od seksu.

-Czekaj, czekaj Malik. Powiedz swojej przyjaciółce od seksu, że była kompletną idiotką.

-Ale Low! Nie to miałem na myśli.

Nagle Harry wyrwał mi telefon i choć chciałam mu go odebrać wystarczyło jedno zabójcze spojrzenie, bym zrezygnowała.

-Wszyscy wiemy co miałeś na myśli Malik. -Warknął Harry i rozłączył się.

Wszystko sie we mnie trzęsło. Była zła, przestraszona i zaszokowana. Głos Harry'ego nigdy nie brzmiał tak stanowczo i męsko. Oczami wyobraźni widziałam jak Zayn wpatruje się zdziwiony z w ścianę, z otwartą buzią.

-Pieprzony leniu, Pink ciggaret, Low czy Lily.- Chwycił moją dłoń, a drugą zaczął ją głaskać. Kontem oka widziałąm jak Leonardo wycofuje się z pokoju. -Chcę ci powiedzieć, że jesteś naj... najsilniejszą, najmądrzejszą, nsjspecyficzniejszą, a zarazem najbardziej wkurwiającą, zadziorną, zadufaną w sobie osobą, która poznałem i po raz kolejny raz mówię ci, że naprawdę się z tobą związałem.- Jego usta zbliżyły się i zetknęły z moimi. Były ciepłe i smakowały gumą miętową. Moja wyobraźnia zaczęła działać i przypomniałam sobie zdarzenie z przedwczoraj. Potem jego dłonie powędrowały na moje pośladki, a ja znów się zrefleksowałam. On był porywaczem i mordercą. Ale cholernie przystojnym. Dodał mój chory umysł. Takie spotkania z Zayn'em Malikiem trochę się różnił choć oboje byli w stylu Bad Boy. Ruchy dłoni Styles były delikatne i namiętne, a Malika natarczywe i szorstkie, ale to nie zmieniało tego, że Harry popełniał zbrodnie.

-Co ty robisz Styles? -Odskoczyłam, gdy już otrzeźwiałam.

Dość długo szło mi pisanie tego rozdziału, bo nie wiedziałam jak zaplanować dzień urodzin Low. Malik powinien się ponownie pojawić w opowiadaniu czy raczej nie?

PS: Kto tak samo jak ja kocha Leonarda?

My name is Low [h.s]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz