ROZDZIAŁ 10

1.3K 63 1
                                    

Leonardo zaplótł palce dłoni na swoim karku i ciężko westchnął.

  -Tak na mnie działacz...

Zagryzłam wargę i poprawiłam nerwowo włosy.

  -Proszę.

  -Harry jest moim kumplem i jak dobrze już wiesz zbawia świat. Znamy się od dzieciństwa tylko ja uciekłem przed tym zawodem i pomagam Harremu z mieszkaniami wzamian za to, że on mnie chroni. Często się przeprowadzamy, a wkrótce i ty będziesz to z nami robić. Nie mieszkamy nigdzie dłużej niż miesiąc.

  -Kto ma teraz umrzeć?

  -Zbyt wiele ode mnie oczekujesz. Porozmawiaj łagodnie z Harrym, a dowiesz się o wiele więcej.

  -Ale on jest dla mnie dupkiem. Zawsze chce czegoś wzamian.

  -Od ciebie nie Low. Opowiadał mi o tobie dużo rzeczy...-Przerwał wpół zdania.

  -Słucham, kontynuuj.

  -Lepiej nie.

  -Złych?

Poklepał się po udzie i zaczął iść w stronę wyjścia, ani razu nie odwracając się w moja stronę.-Złych?-Powtórzyłam zniecierpliwiona.

W końcu spojrzał na mnie z uśmiechem i znacząco poruszył brwiami.

  -Pięknych.

Skrzywiłam się na myśl, że Harry mógł coś mu o mnie opowiadać.

Chłopak wyszedł, ale po jakimś kwadransie znów mnie odwiedził.

  -Szykuj się na pierwszą misję. -Jego mina była poważna dlatego po ciele przeszedł mnie dreszcz. -Ze mną.-Dodał puszczając mi oko.

Zaczynałam się steresować. Dłonie trzęsły się i pociły, a włos jeżył mi się na głowie. Wciąż w głowie szumiały mi jego słowa.

Szykuj się na pierwszą misję.

Ani trochę tego nie chciałam. Pragnęłam wrócić do domu i wtulić się w ciepłą kołdrę, ale nie mogłam, bo pieprzony Styles zażyczył sobie misji. Nie wiedziałam jak mam się na nią przygotować psychicznie i fizycznie. Stanęłam przed wielkim lustrem i patrzyłam na swoje pół nagie ciało. Byłam dość wiotka i niska. Włosy sięgały mi za pas i jak moje dbanie o nie (mam na myśli kompletną ignorancję na temat odżywek itp.) były bardzo zdrowe.

Potem na nogi wyciągnęłam lagginsy, a na górę miękki sweter. Wszystko co miałam.

  -Księżniczko, jesteś gotowa?

Spojrzałam krzywo na Leonarda. Stał oparty o framugę drzwi, a w palcach przewracał kluczyki.

  -Nie bardzo.-Podszedł do mnie i pomasował moje ramię.

  -Miałem dla ciebie niespodziankę, ale wszystko zepsułaś.

  -O czym ty mówisz?- Pełna nadzieji spojrzałam na niego. Dłonie opierał na moich barkach co sprawiło, że czułam się dość niekomfortowo ponieważ przewyższał mnie o głowę, ale i tak nie mógł być wyższy niż Harry.

  -To nie będzie nic strasznego. Tym razem nikomu nie stanie się krzywda, no chyba, że przekroczysz limit na mojej karcie kredytowej.

  -Że co proszę?! Wciąż cię nie rozumiem.

  -Harry powiedział, że mam ci kupić nowe ubrania, bo nie zabrałaś żadnych ze sobą. Misją jest to, że mamy także wybrać kostiumy na akcje.

Staniesz się :
Lolą-Pustą laską, która jakimś cudem zawsze, wszędzie jest.
Angie-Inteligena studentka psychologii. Wieczna singielka.
Sara-Dziewczyna z dwubiegunową depresją.
Victoria-Przebiegła foto modelka.

To wszystko na jeden miesiąc.

  -Jedna osobowość na tydzień.

  -Dokładnie promyczku. Widzę, że szybko łapiesz.

Poklepał mnie z uznaniem po czole, a potem całą swoją siłą przyciągnął do siebie o trzymał w uścisku. Zaś ja stałam jak sparaliżowana i  jednocześnie świadomą częścią mnie starałam wydostać się. Czułam mocny zapach jego perfum, które utkwiły mi w nozdrzach nawet po tym jak mnie puścił.

  - Poczekam w samochodzie.

Przewróciłam oczami i pomachałam mu w znak, że może już iść. Chwaliłam plecak i telefon po czym wyszłam z pokoju rozglądając czy jestem sama na piętrze. Moje trampki odbijały się od hebanowej podłogi tworząc dźwięk, który był na tyle donośnym, że na pewno nie mogłabym się tu skradać jednak powoli musiałam się przyzwyczaić do takiej czynności więc ciężar swojego ciała przeniosłam na palce i tak szłam, aż doszłam na parter. Przeszłam obok salonu w, którym był włączony telewizor. Na ekranie leciał  pojedynek pomiędzy czarnoskórymi bokserami, którzy twarze mieli sine i zakrwawione.

Zrobiłam krok dalej i na kanapie dostrzegłam brązowe loki, a co z się nimi wiązało, Harry'ego. Poczułam ochotę, by trochę go podenerwować więc wyskoczyłam na kanapę i uderzyłam go w ramię.

  -To co tatuśku?! Stawiasz dziś zakupy.

  -Low bądź poważna.

  -Ty taki jesteś i co z tego masz?- Wyrwałam mu pilota z ręki i przełączyłam na inny kanał.

  -Póki co miałem spokój od takich ludzi jak ty, ale to się niestety zmieniło.-Wstał wydając przy tym dziwny dźwięk, a raczej skórzana sofa z, której się podniósł. Podszedł do telewizora i wyłączył go bezpośrednio na guziku znajdującym się u góry.

  -Nudziarz z ciebie.

  -Mam obawy, że Leonardo sobie z tobą nie poradzi.

  -Więc idziesz z nami.-Stwierdziłam marsząc nos z niezadowolenia. -To tylko potwierdza moją tezę na temat tego, że jesteś nudny.

  -Niech ci będzie Lily.- Poczułam nie przyjemne ukłucie w sercu słysząc, że ktoś wypowiada moje imię, a zwłaszcza osoba, której nienawidzę.

  -Nie masz prawa mnie tak nazywać.

My name is Low [h.s]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz