ROZDZIAŁ 11

1.4K 64 2
                                    

Przeskoczyłam przez oparcie kanapy i ruszyłam w stronę drzwi.

  -Czekaj!- Usłyszałam jego donośny głos. Chwycił mnie za nadgarstek tak mocno bym spojrzała w jego oczy. Wyrwałam się i zaczęłam krzyczeć:

  -To przez ciebie dupku nikt nie może mnie tak nazywać! Odezwij się do mnie tak raz jeszcze, a pożałujesz.-Przyciągnęłam go do siebie za kołnierz czarnej koszuli. Zbytnio się nie opierał, więc w sekundzie był tak blisko mnie, że nasze nosy się stykały. -Pożałujesz.-Powtórzyła sycząc, po czym odepchnęłam go z całej siły, ale on jedynie się zakołysał.

Wybiegłam z domu i jak huragan wypadła do auta. Leonardo spojrzał na mnie zdziwiony.

  -Zmiana planów. Jedziemy po pubu.

  -Mam ci wierzyć? -Uniósł pytająco brew.

Ciężko westchnęłam, a potem uderzyłam w szybę.

  -Po prostu jedź!

Zrobił to co powiedziałam i odpalił silnik.

   -W galerii też jest pub. Połączymy przyjemne pożytecznym.

  -Niech ci będzie.-Odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w ulice, które przemierzaliśmy. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Parkingi jak zawsze były pewne choć była środa przed jedenastą rano. Leonardo westchnął i zaczął szukać miejsca.

  -Low?

  -Słucham?-Szeptem wyrwał mnie z zamyślenia.

  -Boisz się czegoś?

  -Nie.-Odparłam naturalnym tonem głosu, lecz w środku mnie wszystko krzyczało, że to kłamstwo. Bałam się tego, że kiedyś zostanę kompletnie sama przez tą pieprzoną moc. Bałam się, że będę musiała zabijać ludzi, że nigdy już nie zobaczę rodziców.

  -To dobrze.-Westchnął.-To ważne w tym, co będziesz robić. -Uśmiechnął się smutno.

  -A ty?

  -Oczywiście. Jestem tylko człowiekem.-Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Zacisnęłam usta w wąska linię, by się nie popłakać.
Ja nim niestety nie jestem.

Ale i tak się boję, tylko nie tych rzeczy co oni. Minął tak krótki czas, a ja straciłam wszystkie obawy z którymi walczyłam tyle czasu, ale ze stratą tamtych pojawiły się nowe.

Nawet nie zauważyłam, że Leonardo znalazł miejsce parkingowe, a na dodatek wyszedł z samochodu i zaczął stukać w moją szybę. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam.

  -Co najpierw?

  -Odwalmy fuszerkę, a potem chodźmy na piwo.

My name is Low [h.s]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz