Rozdział 27 - 'And All I Could Do Was Think About You'

638 48 18
                                    

Po załamaniu w pokoju hotelowym, Liam przekonał Louisa, by zarezerwował najbliższy lot do domu. Nie musiał używać zbyt wielu argumentów. Musiał jedynie zapewnić Louisa, że bez większych problemów przełożą jego kolejny koncert i że cały terminarz jego trasy nie ucierpi, jeśli poleci do domu, by błagać Harry'ego, żeby do niego wrócił.

Liam musiał przyznać, że naprawdę się martwił. Martwił się, że Harry nawet nie da Louisowi szansy na wyjaśnienie; cholernie na to nie zasługiwał, ale jeśli ktokolwiek miałby dać Louisowi drugą szansę, to właśnie Harry. Martwił się o to, że po ponownym ujrzeniu Harry'ego, Louis wróci z sercem złamanym jeszcze bardziej.

Gdy jednak Liam dostrzegł, jak oczy Louisa zabłysły nieco na myśl o samej tylko możliwości bycia znów blisko Harry'ego wiedział, że bez względu na rezultat, Louis tego potrzebował.

Prawie tydzień po tym, jak Harry wyszedł z jego pokoju hotelowego, Louis stał więc niespokojnie przed mieszkaniem Nialla. Wziął głęboki wdech, który nie uspokoił jego nerwów i zapukał mocno do drzwi. Wtedy zrobił krok do tyłu i czekał.

Dotknął nerwowo kciukami materiału czarnej koszulki Harry'ego, którą ściskał w rękach przed sobą. Uniósł się na palcach i zakołysał się nerwowo, stojąc przed zamkniętymi, frontowymi drzwiami. Nie był nawet pewien, co mógłby powiedzieć Harry'emu, poza żałosnym 'przepraszam', oczywiście. Zdawał sobie sprawę, że powinien był to przemyśleć, ale szczerze, bez Harry'ego u boku nie potrafił myśleć trzeźwo.

Drzwi otworzyły się kilka chwil później, ale stanął w nich nie Harry, a znajomy Irlandczyk.

Zanim Louis zdążył cokolwiek powiedzieć, Niall pchnął go mocno do tyłu, a Louis cofnął się o kilka kroków. "Poważnie, Louis?! Co jest z tobą nie tak?"

"Przestań, przestań. Jestem idiotą. Nie musisz mi tego mówić. Ani wbijać mi tego do głowy." Uniósł ręce w geście poddania się, nie chcąc wdawać się w bójkę z nadopiekuńczym przyjacielem, zwłaszcza gdy cholernie dobrze wiedział, że popełnił błąd.

"Powinienem zamknąć ci drzwi przed nosem, Louisie Tomlinson." zagroził Niall.

"Wiem. Proszę cię jednak, nie rób tego. Muszę z nim porozmawiać." Louis usiłował nie pokazywać w głosie swojej desperacji, wyczuł jednak, że Niall i tak go przejrzał.

"Tak, wiem, że musisz. I pozwalam ci na to tylko dlatego, że jest pieprzonym wrakiem. I choć mi się to nie podoba, tylko ty możesz to naprawić."

Niall zrobił krok do tyłu, tak by Louis mógł wejść do mieszkania, ale wciąż spoglądał na niego obronnym wzrokiem. Irlandczyk bez słowa odwrócił się i przeszedł korytarzem, którzy prowadził do jego i Harry'ego sypialni. Louis podążał tuż za nim. Im szybciej dotrze do Harry'ego, tym szybciej będzie mógł wymazać ten idiotyczny błąd.

Jeśli tylko Harry nie zatrzaśnie mu drzwi przed nosem, tak jak chciał zrobić to Niall. Louis mógł tylko mieć nadzieję.

Niall zatrzymał się przed zamkniętymi drzwiami pokoju gościnnego. Uniósł brwi w niemej groźbie, a wtedy wygłosił kolejną na głos. "Nie spieprz tego jeszcze bardziej, Tomlinson. Albo będziesz mieć ze mną do czynienia."

Louis kiwnął głową, by dać mu znać, że rozumie. Przełknął ciężko, a wtedy otworzył drzwi i rozejrzał się po słabo oświetlonym pokoju, zanim jego wzrok spoczął na Harrym.

Kędzierzawy chłopak siedział  skulony na podłodze koło łóżka, z grubą, białą kołdrą narzuconą na swoje szerokie ramiona. Zazwyczaj Louis pomyślałby, że wygląda uroczo, Harry jednak wyraźnie płakał, z twarzą schowaną w dłoniach.

Nawet, gdy jego ciało trzęsło się od szlochów, Louis wciąż myślał, jaki jest piękny. W jakiś tragiczny, załamany sposób.

"Harry, kochanie, co ja narobiłem?" Louis szybko przemierzył pokój, by napotkać młodszego chłopaka i padł na kolana przed skulonym na podłodze Harrym. Wsunął dłoń w jego loki, odsuwając z jego twarzy kilka zabłąkanych kosmyków.

"Zostaw mnie, Louis." prosił Harry, skupiając wzrok na podłodze. Nie musiał patrzeć, by rozpoznać ten głos; ten sam, który prześladował jego sny, zarówno te świadome i nieświadome. "Co właściwie tu w ogóle robisz?" Jego głos brzmiał słabo i drżał lekko. Nawet po tym wszystkim, co razem przeszli, Louis nigdy nie widział go tak bezbronnego.

"Nie zostawię cię, nie mogę. Myślałem, że cię chronię." Jego głos się załamał, a Harry uniósł wzrok, by na niego spojrzeć. "Tak bardzo cię przepraszam, kochany. Tak mi przykro." Łzy spłynęły po jego twarzy, gdy otaczał Harry'ego ramionami, przyciągając go do swojej piersi.

Młodszy chłopak zaskakująco nie zaprotestował; zamiast tego, poddał się dotykowi Louisa i oparł głowę o jego pierś. "Tak bardzo mnie zraniłeś." załkał Harry głosem stłumionym przez sweter Louisa.

"Wiem, kochanie. Tak bardzo mi przykro. Powinienem był z tobą porozmawiać. Nie wiem, co sobie myślałem." wyznał szczerze Louis, wzmacniając uścisk wokół chłopaka.

Wtedy Harry pokręcił głową tuż przy piersi Louisa, wciąż nie wykonując żadnego ruchu, by się od niego oddalić. "Nie tylko w zeszłym tygodniu, Louis. Nie chodzi tylko o to, że odesłałeś mnie do domu bez żadnego wytłumaczenia. Tak bardzo mnie zraniłeś, gdy wyjechałeś. Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego nie zostałeś? Dlaczego na mnie nie poczekałeś?"

Louis zamilkł. Oczywiście, że Harry czuł się tak samo, jak cztery lata temu. I jego serce pękało na nowo na myśl o szesnastoletnim Harrym, płaczącym samotnie w swojej sypialni, tak samo jak teraz. Z tym wyjątkiem, że powrót nie zajął Louisowi tygodnia, a cztery długie lata.

I w tym momencie wiedział, że jego sen był prawdziwy. Jedyne, co robił, to ranił Harry'ego, wciąż i wciąż na nowo.

Ale zostawienie Harry'ego nie było rozwiązaniem. Ucieczka nie była rozwiązaniem. Musiał się postarać. Być lepszym. Jeśli nie dla siebie, dla Harry'ego.

W końcu, Louis znów przemówił. "Nie wiem, jak kiedykolwiek ci to wynagrodzę, ale pozwól mi spróbować." Głaskał kojąco miękkie włosy Harry'ego, przeczesując palcami grube pasma.

"Więcej mnie nie zostawiaj." błagał Harry. Nienawidził czuć się tak bezsilny i samotny , ale bez Louisa był zagubiony. Czuł się pusto. Chciał powiedzieć Louisowi, żeby wyszedł i że nigdy nie wynagrodzi mu tego, przez co musiał przechodzić. Ale nie potrafił. Nie potrafił bez niego żyć.

"Nie zrobię tego. Jestem tu, kochanie, i nigdzie się nie wybieram." oznajmił pewnie Louis. Gładził opiekuńczo plecy Harry'ego, a młodszy chłopak przesunął się lekko, by bezpiecznie ułożyć głowę pod podbródkiem Louisa.

I mimo ostrzeżeń z tyłu swojej głowy, Harry pozwolił Louisowi przytulać się mocno do swojej piersi. Słyszał w swoich uszach równy rytm bicia serca starszego chłopaka, które po kilku minutach zgrało się idealnie z jego własnym.

Back For You - l.s (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz