Louis był na haju. Energia tłumu zdawała się nierealna, ale jeśli miał być szczery, spędził cały koncert myśląc o niewinnych, zielonych oczach Harry'ego i o jego absolutnie grzesznych ustach.Nie zrobił nawet pięciu kroków poza sceną, gdy znikąd pojawił się ochroniarz. Złapał mocno ramię Louisa, odciągając go od sceny. "Panie Tomlinson, musi pan pójść ze mną."
"Co się dzieje?" zapytał Louis, pozwalając ochroniarzowi poprowadzić się bez słowa protestu. Kilku członków ekipy także za nimi podążyło, tworząc małą grupkę.
"Mieliśmy pewną sytuację, gdy był pan na scenie. Mężczyzna przedostał się przez ochronę i rzucał pogróżkami. Wydaje nam się, że już go nie ma, ale nie mamy pewności." wyjaśnił ochroniarz.
"Mężczyzna?" Louis zmarszczył brwi z konsternacją. "Kto? Jakiś przypadkowy fan?"
Ochroniarz wzruszył ramionami, najwyraźniej nieprzejęty tożsamością mężczyzny na tyle, by się przejmować. "Pański przyjaciel Liam go zidentyfikował. Mówił, że to ktoś z pańskiego miasta. Nate, chyba? Może Nick?"
Louis wyrwał ramię z lekkiego uścisku ochroniarza, a wszystkie kawałki zaczęły układać się w całość, gdy tylko imię przeszło przez usta ochroniarza. "Gdzie on, kurwa, jest?" krzyknął Louis. Odwrócił się w stronę członków ekipy, powtarzając pytanie. "Gdzie on jest?"
Gdy nikt nie odpowiedział, nerwowy mężczyzna wystąpił na przód. "Proszę pana, nie odnaleźli go dostatecznie szybko. Z pewnością już uciekł, ale reszta ekipy..."
Louis szarpnął końce swoich włosów, a stres i niecierpliwość biły z niego niekontrolowanie. "Nie, nie on! Gdzie jest Harry?"
Obserwował, jak jego ekipa wymienia bezradne spojrzenia, jak gdyby po raz pierwszy usłyszeli imię "Harry", a Louis utracił resztki opanowania.
W jego głosie nastąpiła ostra zmiana, spanikowany ton zastąpiła ostra groźba. "Jeśli nikt nie powie mi, gdzie jest teraz Harry, rozwalę całe to miejsce."
Ktoś z tyłu grupy w końcu odpowiedział. "Liam powiedział, że wraca, by zobaczyć, jak się miewa. Wydaje mi się, że poszedł w stronę garderoby."
Mimo protestów ze strony ochroniarza, Louis odwrócił się na pięcie i skierował się szybko w stronę garderoby, w uszach słysząc bicie swojego serca. Jeśli Nick tu był, to tylko z jednego powodu, a tym powodem musiał być Harry.
Gdy skręcił za róg, niedaleko miejsca, w którym znajdowała się garderoba, usłyszał spokojny głos Liama. Jeszcze nie rozróżniał słów, ale jego ton był spokojny i kojący.
A wtedy jego serce stanęło, gdy usłyszał Harry'ego, walczącego o powietrze pomiędzy szlochami.
Pobiegł.
Jego kroki odbiły się echem po długim korytarzu, gdy pędził w stronę garderoby. W końcu pokonał ostatni zakręt, a dwaj chłopacy znaleźli się w zasięgu jego wzroku. Harry przyciskał kolana mocno do piersi, a palcami ściskał zgięcia tak mocno, że z pewnością zostawi na nich ślady. Liam siedział kilka metrów dalej, jakby bał się podejść na tyle blisko, by go dotknąć.
"Harry, proszę, uspokój się. Nicka już nie ma i nie dostanie się z powrotem. Louis niedługo przyjdzie, jestem tego pewien." mówił Liam, jego słowa jednak zdawały się nie wywierać żadnego efektu na młodszym chłopaku.
Na dźwięk kroków Louisa Liam uniósł głowę, a przez jego twarz przepłynęła ulga.
"W porządku, jestem tu, już jestem." Louis przysiadł na podłodze. Liam natychmiast się wycofał, zostawiając Louisowi miejsce przed trzęsącym się chłopakiem. "Kochanie, jesteś ze mną?"
Harry miał szeroko otwarte oczy, a jego usta rozchyliły się lekko, gdy próbował w pełni napełnić płuca powietrzem. Jego zielone oczy instynktownie odnalazły niebieskie Louisa. Złapał swojego chłopaka za ramię, w myślach błagając swoje ciało, by przypomniało sobie, jak prawidłowo oddychać.
Louis zaplótł palce w lokach młodszego chłopaka i pociągnął lekko, by sprowadzić Harry'ego do teraźniejszości. "Proszę, kochany, chcę, żebyś dla mnie oddychał. Wdech, potem wydech. Spójrz na mnie. Skup się na mnie."
I Harry próbował. Naprawdę próbował. Bardziej niż cokolwiek innego, chciał wrócić do Louisa; chciał czuć dotyk Louisa na swojej skórze; naprawdę pragnął go uszczęśliwić. Czuł jednak, że odpływa, coraz dalej i dalej, przytłoczony świeżymi wspomnieniami rąk Nicka na jego ciele, jego oddechu na szyi, jego słów w uszach.
Czuł jedynie przerażenie.
"Stary, on nie oddycha prawidłowo. Dlaczego nie oddycha prawidłowo?" niepokoił się stojący za nimi Liam.
Głos przyjaciela dobiegał do Louisa z dystansu, jego uwaga skupiona wyłącznie na swoim chłopaku, gdy jego umysł desperacko szukał rozwiązania. Czegokolwiek, co mógłby zrobić, żeby sprowadzić Harry'ego z powrotem. Zazwyczaj jego głos pomagał, szeptał kojące słowa do ucha chłopaka. Zazwyczaj wystarczał jego dotyk, przypominający Harry'emu, że naprawdę tu był, że ten moment był prawdziwy. Widział jednak, że Harry był nieobecny, jego zielone oczy spoglądały na niego tępo. Musiał zrobić coś więcej.
Louis owinął więc dłoń wokół gardła Harry'ego, palcem wskazującym poklepał lekko jego skórę, by Harry poczuł ucisk. Pozwalając spanikowanemu chłopakowi poczuć swój własny puls, modlił się desperacko, by pomogło to Harry'emu opaść z panicznego ataku.
"Musisz oddychać. Teraz." powiedział mocno Louis z ustami przyciśniętymi do ucha Harry'ego. "Potrzebuję cię przy mnie, H, nigdzie indziej. Oddychaj."
Cudownym sposobem, nieregularne dyszenie zaczęło zwalniać. Stałe bicie jego własnego serca otoczyło go, wraz ze znajomym dotykiem Louisa i zapachem jego włosów i w końcu poczuł, jak znów zaczyna oddychać.
Obserwując, jak Harry zaczął wracać na ziemię, Louis przesunął rękę z jego szyi na policzek i potarł go delikatnie kciukiem. Harry nieprzytomnie wtulił się w dłoń starszego chłopaka, a jego przerażone, zielone oczy wpatrywały się uporczywie w Louisa.
I w końcu Harry zamknął oczy i oparł głowę o znajdującą się za nim ścianę. Był wyczerpany, ale jego pierś rytmicznie unosiła się i opadała.
"Mam cię, mam cię." wymamrotał Louis. Trzymał jedną rękę zaplątaną w lokach chłopaka, drugą na jego policzku, gdy jego chłopak wracał do siebie. "Jestem z ciebie dumny, kochany. Taki dumny."
Louis wiedział, że jego chłopak wrócił do siebie, gdy Harry nagle pochylił się do przodu i zarzucił ręce na szyję Louisa. Ostrożnie podniósł wyższego chłopaka z podłogi, a jego ramiona bezpiecznie objęły jego talię. Harry instynktownie objął nogami Louisa i pozwolił swojemu chłopakowi zanieść się do garderoby.
Liam podążył za nimi, czując się upokarzająco bezużytecznie, dopóki Louis nie nawiązał z nim kontaktu wzrokowego ponad ramieniem Harry'ego. "Dziękuję." powiedział prosto. "Dziękuję, że byłeś przy nim, gdy ja nie mogłem."
"Od czego są przyjaciele?" odpowiedział Liam. Niepewnie zapytał. "Czy on jest... Nic mu nie będzie?"
Louis uspokajająco kiwnął głową, przenosząc trochę ciężar Harry'ego, by łatwiej było mu go nosić. Młodszy chłopak ukrył twarz w szyi Louisa, a jego ciało wciąż trochę drżało, ale Louis czuł płynny ruch jego piersi przy swojej własnej.
"Wszystko będzie w porządku." odpowiedział Louis, mówiąc bardziej do Harry'ego, niż do Liama. "Jestem tu teraz, więc nic mu nie będzie."
CZYTASZ
Back For You - l.s (Tłumaczenie PL)
FanfictionKiedy Louis w końcu wrócił w rodzinne strony, Harry na niego nie czekał. W ciągu ostatnich czterech lat ich życie się zmieniło... Ale może ich uczucia wcale się nie zmieniły? (Albo: Harry jest nerwowym studentem uniwersytetu i ma agresywnego chłopak...