Rozdział 41 - 'Happy Birthday'

622 52 23
                                    

Harry po prostu wiedział, że jego impreza urodzinowa będzie żałosna i całkowicie się z tym pogodził. Już i tak świętowali kilka dni później, ze względu na Nialla, który w ten dokładnie dzień miał egzamin, a w dodatku rodzina Harry'ego wyjechała na jeden z wyjazdów służbowych jego mamy.

Spędzał je więc z Niallem w pustym mieszkaniu, z tortem, który Harry sam sobie przygotował tego ranka. Niall nalegał, by przynajmniej go dla niego udekorować, a litery składające się w 'Wszystkiego najlepszego, Harry'  robiły się coraz mniejsze i mniejsze, Irlandczyk więc pewnie źle to rozplanował i zaczęło brakować mu miejsca. Planowali zaśpiewać, zjeść trochę tortu, a potem wybrać się do baru, żeby upić się do nieprzytomności, co dla Harry'ego brzmiało właściwie jak solidne urodziny.

"Przykro mi, że twój tort jest brzydki." przyznał Niall, gdy stanęli obok stołu, wpatrując się w żałosną parodię urodzinowego tortu. "I naprawdę mi przykro, że twoja rodzina nie mogła tu być, Haz."

"W porządku. Mama chciała, żebym jechał z nimi, ale chciałem zostać ze względu na pracę i zajęcia." 

"Rozumiem. Wiem jednak, jak rodzina jest dla ciebie ważna." 

"Szczerze, po prostu chciałbym, żeby Louis tu był." Harry wydął wargi. Usiadł przy kuchennym stole, prosto przed brzydkim tortem. "Powinieneś się jednak cieszyć, że go nie ma, bo ten tort to najbardziej zawstydzająca rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś, stary. Naprawdę, w całym twoim życiu." 

"Naprawdę się starałem!" zaśmiał się Niall. Znów spojrzał na to biedactwo. "Ale masz rację. Louis rozerwałby mnie na strzępy za zaoferowanie ci tego okrucieństwa." 

"Wiesz, im dłużej na niego patrzę, tym bardziej zaczynam myśleć, że jest na swój sposób uroczy." Harry z ciekawością przechylił głowę na bok, zmieniając kąt patrzenia, tak że skośne litery zdawały się trochę bardziej proste. 

Niall figlarnie trącił jego ramię. "Zbyt wiele mi przypisujesz. Kontynuujmy, żebyśmy mogli przejść do prawdziwego świętowania… picia!" zawiwatował, wyrzucając pięść w powietrze. Irlandczyk wtedy zapalił wszystkie dwadzieścia jeden świeczek, co zajęło mu więcej czasu, niż powinno, kiedy zapalił już wszystkie, jedna lub dwie gasły. Po kilku próbach, Harry chichotał niekontrolowanie, co wcale nie pomagało tej sytuacji. 

W końcu, Niall cofnął się, podziwiając swoje świecące dzieło. "Dobra, zróbmy to, staruszku."

Harry zaklaskał w dłonie, próbując wyglądać i czuć się na trochę bardziej podekscytowanego. "Dobrze! Gotowy zaśpiewać piosenkę, a potem zjeść ten tort, żebyśmy nie musieli już dłużej na niego patrzeć?" 

"Jestem gotowy." potwierdził Niall. Przesunął się, by stanąć za Harrym. "Zakryję ci oczy, gdy będziemy śpiewać, a potem zdmuchniesz świeczki i pomyślisz życzenie." 

"Co? Dlaczego?" Harry zmarszczył brwi, spoglądając przez ramię na swojego przyjaciela. "Skąd będę wiedział, że zdmuchnąłem wszystkie świeczki?" 

"Powiem ci." obiecał Irlandczyk. "Po prostu to zrób, Haz. Proszę."

"Nienawidzę niespodzianek." przypomniał mu Harry, spoglądając na chłopaka podejrzliwie. 

"Wiem, dlatego nigdy bym cię niczym nie zaskoczył. Po tylu latach przyjaźni, wiem o tym bardzo dobrze." Niall przyłożył dłonie do serca, udając oburzonego. Wtedy, na dokładkę, dodał. "Tylko skończony idiota by cię zaskakiwał." 

Wciąż sceptycznie podchodząc do sytuacji, Harry niechętnie pozwolił Niallowi zakryć oczy. Owinął palce wokół nadgarstków Irlandczyka, gdy obaj śpiewali, gotowy w każdej chwili oderwać dłonie swojego przyjaciela, gdyby miał dosyć tej tajemnicy. 

"... wszystkiego najlepszego dla mnie." Harry wziął głęboki wdech i zdmuchnął świeczki (tak mu się przynajmniej zdawało, gdy dmuchał w kierunku, w którym ostatni raz je widział). "Zdmuchnąłem je wszystkie?" 

Niall zaśmiał się, wciąż trzymając dłonie na oczach Harry'ego. "Tak, głuptasie, a teraz pomyśl życzenie!" 

I Harry nie musiał się długo namyślać, czego sobie życzyć. W ogóle. Chciał, żeby Louis mógł być przy nim i świętować razem z nim i, jako dodatkowe życzenie, że Louis zostałby przy nim na zawsze. W myślach zganił się za takie tandetne życzenia, wiedząc że Louis droczyłby się z nim bez końca, gdyby starszy chłopak tu był. Boże, tak bardzo tęsknił za swoim chłopakiem. 

"Pomyślałeś już życzenie?" ponaglił go Niall, z rękoma wciąż przyciśniętymi do oczu Harry'ego. 

Harry kiwnął głową, uśmiechając się z roztargnieniem na samą myśl o tym, że Louis mógłby znów przy nim być. "Nie było ciężko je wymyślić." powiedział, wiedząc, że jego przyjaciel domyślił się, o co dokładnie mu chodziło. 

Gdy Niall w końcu odsłonił jego oczy, Harry musiał mrugnąć kilka razy, by przyzwyczaić wzrok do jasności panującej w pokoju. Wtedy, jakimś cudem, jego wyobrażenie o Louisie stało się rzeczywistością, niebieskooki chłopak stał tuż przed nim, uśmiechając się szeroko z ekscytacją, a Liam stał kawałek za nim. Jego urodzinowe życzenie właśnie się spełniło. 

Nikt nie powiedział ani słowa. Pozostała trójka, włączając w to Louisa, wstrzymała oddech w oczekiwaniu na reakcję Harry'ego. 

Nikt nie oczekiwał, że kędzierzawy chłopak wybuchnie płaczem. Louis pospieszył, by kucnąć obok jego krzesła i delikatnie gładził uda Harry'ego, masując jego mięśnie, by uspokoić swojego chłopaka. 

"Skarbie, proszę, nie płacz!" Louis był rozdarty pomiędzy śmiechem i płaczem, zdecydował się więc na oba po trochu. Nie mógł powstrzymać podekscytowanego uśmiechu, gdy w końcu mógł dotknąć Harry'ego po raz pierwszy od wielu tygodni, łzy jednak wypełniły jego oczy, gotowe wypłynąć, gdy Harry płakał głośno, ukrywając twarz w dłoniach. 

"Przepraszam. Przepraszam." bełkotał Harry. "Po prostu wydawało mi się, że nie dasz rady, tak za tobą tęskniłem i życzyłem sobie ciebie…" W końcu, rzucił się w ramiona Louisa, ukrywając twarz w szyi swojego chłopaka, gdy nadal płakał. 

Louis obejmował go mocno, uśmiechając się nad jego ramieniem. "Życzyłeś sobie mnie? "

Harry głośno pociągnął nosem, przylegając do Louisa, jakby starszy chłopak miał zniknąć, gdyby tylko go puścił. "Oczywiście, że tak. Tylko ciebie chcę. Zawsze chciałem tylko ciebie." 

Gładząc plecy swojego chłopaka, Louis szeptał słodkie, uspokajające słowa do jego ucha, powoli łagodząc jego emocjonalny wybuch. Harry owinął się wokół niego jak koala, nie pozostawiając między nimi żadnej przestrzeni. Dystans był zbyt wielki przez zbyt długi czas i Harry już obawiał się momentu, w którym Louis go opuści. 

Liam westchnął głośno po drugiej stronie pokoju, odwracając się do Nialla. "Są tacy uroczy." 

Irlandczyk skrzyżował ręce na piersi i sapnął dziecinnie. "Wiem. Jesteśmy tacy samotni."

"To niesprawiedliwe." 

"Niesprawiedliwe." zgodził się Niall. "Pomyślałbyś, że już mam tego dosyć po tylu latach. Ale są tak cholernie uroczy, że nie mogę się nawet złościć." 

"Cóż, ja mogę." zdecydował Liam, krzycząc. "Czy wy dwaj możecie się pospieszyć? Naprawdę potrzebuję drinka."

Louis szybko pokazał mu środkowy palec przez ramię Harry'ego, ale nic - nawet jego nieznośny przyjaciel - nie byłoby w stanie zmusić go, by przestał się uśmiechać. 

Back For You - l.s (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz