35.

890 28 2
                                    

Perspektywa Julki

Był środek nocy a mój telefon zaczął wibrować. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz. Jego światło mocno raziło mnie w oczy. Była 24:01. Mój Facebook  wysłał mi powiadomienie z życzeniami urodzinowymi. Serio? I to było takie ważne, by budzić mnie w środku nocy? Wyciszyłam telefon i z powrotem zapadłam w głęboki sen.

O godzinie 10 promienie słońca dobijały się do okien mojej sypialni tak mocno, że zmusiły mnie do obudzenia   się. Jedną z moich porannych rutyn było sprawdzanie powiadomień z mediów społecznościowych. Nie było tam nic ciekawego, tak jak i na messengerze. Żadnych nowych wiadomości. Dziwne. Dziś moje urodziny, a nie dostałam jeszcze żadnych życzeń. Nie licząc tych od aplikacji Facebooka oczywiście.

Owinęłam się szlafrokiem i zeszłam na dół po długich, brązowych schodach.
Poprzedniego dnia rozpoczęłam porządki w domu po wyjeździe dziadka, jednak nie udało mi się wszystkiego skończyć. Została mi jeszcze sypialnia dziadka i mały pokój koło salonu. Były to jednak tylko dwa pokoje. Rozejrzejrzałam się po błyszczącym otoczeniu. Dawno nie było tu tak posprzątane. Chyba jak jeszcze mama tu była. Swoją drogą dziwne, że i ona nie złożyła mi życzeń. Zawsze dzwoni o bladym świcie. Może ma jakieś pilne spotkanie?

Weszłam do kuchni i nalałam do szklanki soku pomarańczowego. Zrobiłam sobie także kanapki i po raz pierwszy od bardzo dawna weszłam do salonu. Położyłam moje śniadanie na małym, jasno brązowym stoliczku kawowym na środku pomieszczenia. Tuż obok niego stała dużą kanapa z narożnikiem w kolorze czerwieni. Były też dwa fotele do kompletu, w tym samym kolorze. Usiadłam wygodnie na jednym z nich i włączyłam telewizję. Zatrzymałam się na jakimś show i zaczęłam jeść. Czułam się naprawdę dziwnie. Niby to mój dom, ale zawsze ta jego część była dla mnie niedostępna. To nie tak, że miałam jakiś zakaz. Ja po prostu brzydziłam się tu wejść i nie raz nawet bałam. Na szczęście teraz jest wszystko normalnie. Chodź przyznam szczerze, że trochę czasu minie zanim się do tego w pełni przyzwyczaję.

Gdy zjadłam swój posiłek naszła mnie ochota na spacer. Weszłam z powrotem do swojego pokoju i udałam się do garderoby. Ze względu na piękną pogodę zdecydowałam się na zwiewną, białą sukienkę w małe motylki. Miała dekolt w serek i sięgała do połowy ud. Chyba mogę zrobić sobie wyjątek i wyjść w sukience, w końcu to moje urodziny. Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i usiadłam przed toaletką w pokoju. Wysuszyłam włosy i spiełam je w koka, dopinając kilka wsuwek z diamencikami. Nałożyłam na twarz podkład i namalowałam kreski. Użyłam także jasno różowych cieni do powiek i nalożyłam delikatnie róż na policzki oraz pomalowałam usta. Podkręciłam  rzęsy i mój makijaż był gotowy. Założyłam przygotowaną wcześniej sukienkę, a na nogi ubrałam białe baletki.

Przejrzałam się w lustrze. Było pięknie. Może powinnam częściej tak chodzić? Wzięłam do ręki małą torebkę z zapięciem w kształcie motyla i spakowałam do niej potrzebne rzeczy. Zamknęłam dom i ruszyłam do mojej  ulubionej kawiarni. Gdy byłam na miejscu zamówiłam moim zdaniem najlepszą kawę: karmelowe latte. Zauważyłam, że mają nowego kelnera. Był to wysoki szatyn. Bardzo miły. Gdy wyszłam  z lokalu zauważyłam, że na górze opakowania jest doczepiona mała karteczka z cyframi. Czy on dał mi swój  numer?! Odwróciłam głowę w stronę lady i zauważyłam, że chłopak wpatrywał się we mnie i puścił mi oczko. Zaśmiałam się.

Ruszyłam w stronę parku miejskiego. Miałam do niego z 3 km, ale pogoda była tak piękną, że grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, by udać się na pieszą wędrówkę. Gdy byłam już na miejscu przechadzałam się alejkami, aż  doszłam do małego mostku. Zatrzymałam się w pół kroku a moje serce zaczęło mocniej bić. To tutaj prawie pocałowałam się z Wiktorem. Co się ze mną dzieję? Czemu na wspomnienie o tym mam motyle w brzuchu? Stanęłam na drewnianej kładce i oparłam dłonie o jej oparcie. Słońce dobijało się od gładkiej tafli jeziora, rozpraszając światło na wszystkie możliwe strony.

Przypomniał mi się mój sen, w którym stałam właśnie w tym miejscu i spotkałam się z Wiktorem. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Pospiesznie odwróciłam się, szukając znajomej twarzy. Nikogo jednak nie zobaczyłam. Moją uwagę przykuła jednak jakaś mała dziewczynka biegnąca w ramiona jakiegoś mężczyzny. Wysoki blondyn zawołał do niej. Czyli to ją wołał. Czy ja przez moment naprawdę myślałam, że mój sen się spełni?

Spacerowałam po parku myśląc o wszystkim i o niczym, co jakiś czas zatrzymując się by spojrzeć na bawiących się ludzi. Koło mnie co chwilę przebiegały rozbawione dzieci. Było to bardzo urocze, jak cieszył ich każdy najmniejszy szczegół. Pod tym względem jestem taka sama.

Poczułam wibracje w mojej kieszeni, więc wyciągnęłam telefon. Dzwoniła mama.

- Hej mamo- przywitałam się zadowolona z jej telefonu.
- Cześć skarbie, wszystkiego najlepszego w dniu twoich 19 urodzin- zaczęła kobieta ze szczęściem w głosie.
- Dziękuję. To dziwne, ale mimo tak późnej pory i tak jesteś pierwsza- zaśmiałam się.
- Na prawdę?- zapytała zdziwiona- Na pewno się jeszcze odezwą.
- Nie przejmuj się mamo.
- Masz jakieś plany na resztę dnia?
- Mam trening, a potem zrobię sobie wieczór filmowy.
- Zaprosiłaś kogoś?- zapytała zaciekawiona.
- Nie.
- Kochanie, przykro mi, że nie możemy z tatą być z Tobą w tym dniu- powiedziała ze skruchą kobieta.
- Nie szkodzi. Wiem, że macie swoje obowiązki.

Moja mama próbowała coś jeszcze dodać, ale zmieniłam temat. Po krótkiej rozmowie rozłączyłyśmy się. Spojrzałam na zegarek. Była już 14! Nie zdążę się przebrać na trening. Jeśli się nie mylę, to mam jeszcze kombinezon w garażu. Szybko zamówiłam ubera. Wybiegłam z parku i zaczekałam w umówionym miejscu na samochód. Gdy przyjechał pospiesznie wsiadłam do pojazdu i ruszyliśmy do klubu. Na moje nieszczęście były straszne korki. Była już 14:45. Łukasz mnie zabije. Nie zdążę.

W końcu droga stała się bardziej przejezdna. Ruszyliśmy i po chwili byliśmy na miejscu. Niestety byłam już 15 minut spóźniona. Zapłaciłam i wybiegłam z samochodu.

Perspektywa Wiktora

Gdy tylko wstałem, szybko się  ogarnąłem i pojechałem do kwiaciarni. Zamówiłem tam wcześniej wielki bukiet różowych róż. Odebrałem je i pojechałem na tor. Była 10. Musimy teraz wszystko przygotować. Wstawiłem kwiaty do wiaderka z wodą, a prezent schowałem do szafy.

Razem z Filipem i Łukaszem rozkładaliśmy białe namioty na trawniku. Przyjechała też ekipa, która rozłożyła w nich stoły i krzesła. Jakieś dziewczyny powiesiły też dekoracje i lampiony. Łukasz zorganizował dwa grille, które postawiliśmy za namiotami. Pomagałem właśnie reszcie z ułożeniem napojów i przekąsek na stołach, gdy przyjechała Karolina z tortem. Pomogłem zanieść go do lodówki w biurze Łukasza. Zostało tylko 30 minut. Chodź w zasadzie dziewczyna może pojawić się w każdej chwili. Nie należała do punktualnych, ale wszystko się może zdarzyć. Na szczęście namioty były ustawione za garażami, przez co nie widać ich z parkingu.

Wybiła 15. Ruszyłem w okolice garażu dziewczyny. To mnie przypadało zadanie zaprowadzenia Julki na przyjęcie niespodzinkę, co niezmiernie mnie cieszyło.  Minął kwadrans, a dziewczyny dalej nie było. Może coś jej się stało? Z moich dramatycznych rozmyśleń wyrwał mnie odgłos kół szurających o kamyki na parkingu. Z samochodu wybieglam dziewczyna i pędem ruszyłam do garażu. Właśnie tu miała się zjawić.

Gdy stanęła na przeciwko mnie była zdziwiona moja obecnością. Spojrzałam na nią i zauważyłem jak pięknie wygląda. Była niczym księżniczka. Nawet błyszczące diamenciki na jej głowie w promieniach słońca wyglądały jak korona. Nie mogłem oderwać od niej oczu.

- Co Ty tu robisz? Myślałam, że tylko ja mam dziś trening- zapytała zaskoczona brunetka.
- Właściwie to mam do Ciebie sprawę. Możesz mi pomóc?- zapytałem wyuczony swojej kwestii.
- Jestem już spóźniona, ale trudno. W czym potrzebujesz pomocy- zapytała z zapałem. Ona naprawdę wolałaby mi pomóc przez co naraziłaby się na kłopoty? Jak miło.

- Chodź- powiedziałem i weszliśmy do mojego garażu. Ukradkiem wysłałem Karoli wiadomość, że zaraz bedziemy.
- Możesz pomóc przenieść mi te kartony za garaże?- zapytałem wskazując na wielkie pudła w rogu pomieszczenia.
- Jasne.

Chwyciliśmy je i wyszliśmy z garażu. Były na tyle duże, że zasłaniały  dziewczynie widok. Przeprowadziłem ją więc poprzez wskazówki głosowe. Gdy skręciliśmy za garaże, wziąłem od dziewczyny karton odsłaniając jej tym widok na przygotowaną niespodziankę.

-----------------
Hejka,
Jak sądzicie jak zareaguje nasza bohaterka? Do zobaczenia w krótce. Całusy😘

Mechanical love ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz