49.

776 26 0
                                    

Perspektywa Wiktora

Gdy znalazłem się na torze ruszyłem prosto do garażu Julki. Ignorowałem podchodzących do mnie ludzi wypytujących o dziewczynę. Połowy z nich nawet nie znałem. Pewnie szukali sensacji. Nie rozumiem jaki trzeba mieć tupet, by nawet w takiej sytuacji starać się wiedzieć wszystko przed innymi, by się tym pochwalić. Pewnym krokiem wszedłem do garażu i zacząłem szukać plecaka Juli. Leżał na stoliku. Sięgnąłem po niego i skierowałem się do wyjścia. Zamknąłem bramę od pomieszczenia i już miałem ruszyć z powrotem do samochodu, gdy przypomniałem sobie o motorze brunetki. Musiałem się przekonać czy to aby na pewno był tylko nieszczęśliwy wypadek.

Rozejrzałem się dookoła. Było strasznie dużo ludzi. Dziwnie było być tu, gdy jest tak tłoczno. Z tego co mi wiadomo nie przerwali dzisiejszych konkurencji, a przejazd Julki został zaliczony z nielicznymi ujemnymi punktami. Jednak co to da jeśli nie wystartuje nazajutrz w kolejnej konkurencji? Odnalazłem w tłumie czuprynę mojego przyjaciela i przepychając się przez tłum gapiów i zawodników dotarłem pod jego garaż.

- Siema- przywitał się i zderzyliśmy się ramieniem na przywitanie.
- Oglądałeś jej motor?- zapytałem zaciekawiony i lekko poddenerwowany.
- Tak i nic nie znalazłem. Przynajmniej początkowo tak myślałem. Spójrz- powiedział i wprowadził mnie do pomieszczenia, gdzie stała maszyna dziewczyny. Wskazał mi najpierw tylnie kolo, przejeżdżając palcem aż do silnika. Udało mi się wyłapać kilka z pozoru niegroźnych i ledwo zauważalnych usterek. Jednak przy silniku zwisał jeden kabelek. Wiedziałem. Ktoś celowo uszkodził motor Julki. Byłem wściekły. Ktoś chciał skrzywdzić Julkę a ja nie mogłem temu zapobiec. Albo mogłem? Gdybym przyjechał z nią od razu na tor moglibyśmy tego uniknąć robiąc przegląd. Ona mogła zginać.

Z wściekłością uderzyłem pięściom o ścianę garażu.
- Ej, stary. Wszystko gra?- zapytał Filip, zaniepokojony moją reakcją.
- Ta, muszę jechać. Dzięki- powiedziałem i pobiegłem do samochodu. Gdy znalazłem się w środku pojazdu, położyłem dłonie na kierownicy i odpaliłem silnik. Zauważyłem, że po mojej prawej dłoni ciekną kropelki krwi. Dopiero teraz poczułem ból po przyłożeniu w ścianę. Zbagatelizowałem to jednak i szybko ruszyłem pod dom dziewczyny.

Gdy znalazłem się pod jej domem zauważyłem jeszcze jeden samochód. Kierowcą okazała się być Karolina.

- Jesteś w końcu- powiedziała zniecierpliwiona i zdenerwowana.
- Skąd wiedziałaś, że tu przyjadę?- zapytałem.
- To było oczywiste, że przyjedziesz, by wziąć jej rzeczy- odparła- A skoro już tu jesteś, to może powiesz mi łaskawie co się dzieje z Julą?
- A tak... jasne- powiedziałem i ruszyliśmy do drzwi. Opowiedziałem rudowłosej wszystko co było mi wiadomo, a ona w tym czasie pakowała rzeczy Julki. Jak dobrze, że tu była, bo sam nigdy bym tego nie ogarnął a przynajmniej nie w tak szybkim czasie.

Gdy wszystko było już gotowe, wziąłem torbę Juli i zabrałem ją do samochodu. Karolina zamknęła dom i pojechała tuż za mną do szpitala. Gdy byliśmy na miejscu udaliśmy się prosto na piętro, na którym znajdował się oddział Julki. Przechodząc koło recepcji w oddziale zostaliśmy zatrzymani przez pielęgniarkę.

- A państwo do kogo?- zapytała.
- My przyszliśmy do dziewczyny z wypadku na motorze- powiedziałem i spostrzegłem, że pielęgniarka poznała mnie po naszej poprzedniej rozmowie.
- A tak, przywiózł Pan jej rzeczy tak? Mogę prosić o dokumenty, które miał Pan przywieść?- zapytała, a ja podałem jej teczkę.
- Możemy do niej iść?- zapytała Karolina, przypominając o swojej obecności jak i o celu naszego przybycia.
- Przykro mi, ale pora na odwiedziny już się dzisiaj skończyła. Będzie można przyjść jutro o 14- powiedziała pielęgniarka patrząc ze współczuciem na dziewczynę- Może zostać tylko Pan, bo o ile się nie mylę jest Pan jej chłopakiem.
- Tak, dziękuję Pani bardzo- powiedziałem i szybko odciągnąłem Karo na bok.

- Chłopakiem, tak?- zapytała poirytowana dziewczyna.
- Słuchaj musiałem coś powiedzieć, by dostać o niej informacje. Jak dobrze wiesz Natalia dzisiaj wyjechała, więc nie ma nikogo z rodziny, kto mógłby się nią zaopiekować- powiedziałem, ale zauważyłem zmieszanie i niepewność na jej twarzy- Słuchaj, będziemy w stałym kontakcie. Jak tylko się czegoś dowiem od razu do ciebie zadzwonię. Przecież powinnaś wiedzieć, że nigdy nie skrzywdziłbym Julki i można mi zaufać.
- Niech będzie, przyjadę tu jutro o 14. Błagam, opiekuj się nią- powiedziała zrezygnowana.

Karolina wyszła, a ja porozmawiałem jeszcze chwile z lekarzem, któremu pielęgniarka zaniosła dokumenty Julki. Gdy wszystko już było jasne ruszyłem do pokoju dziewczyny. Leżała wciąż w śpiączce na łóżku. Była blada. Serce mi pękało, gdy widziałem ją w takim stanie. Położyłem torbę koło drzwi i usiadłem na małym krzesełku koło łóżka dziewczyny. Jeszcze raz na nią spojrzałem, ale teraz oprócz smutku poczułem także złość. Kto mógł jej to zrobić i dlaczego? Jak można chcieć skrzywdzić taką cudowną osobę. Jak tylko się dowiem kto to, to osobiście dopilnuje, by słono zapłacił za swoje czyny.

Dotknąłem dłoni Julki. Była zimna. Złapałem ją więc i zacisnąłem w swoich dłoniach. W głowie miałem mnóstwo myśli. Kiedy się obudzi? Czy jej organizm przyjmie krew po transfuzji? Czy z jej głową będzie wszystko w porządku? A co jeśli straci pamięć lub będzie mieć jakieś ciężkie urazy? Myślałem, że te myśli mnie wykończą.

Mijały godziny, a oprócz pielęgniarek zaglądających co jakiś czas do sali nic się nie zmieniło. Julka dalej nie drgnęła, a mój niepokój nieustannie rósł. Nie mogłem wytrzymać tego wszystkiego. Była już 23, a ja ciągle czuwałem przy Juli. Nawet nie zauważyłem jak zasnąłem z głową na jej kolanach.

------------
Hejka,
Rozdział znowu po przerwie i krótszy niż pozostałe. Bardzo was za to przepraszam, ale postaram się to zmienić i wrócić do normy.
Do zobaczenia wkrótce.
Całusy 😘

Mechanical love ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz