15.

1.3K 34 6
                                    

Perspektywa Wiktora

Wysiadłem z samochodu. Był piękny dzień. Ruszyłem w stronę swojego garażu. Bardzo cieszyłem się na dzisiejszy trening. Miałem nadzieję, że Jula także weźmie udział na jakimś zastępczym motorze. Polubiłem ją, ale dalej będę jej dokuczał. To nic nie zmienia. Usłyszałem stłumione śmiechy z jakiegoś garażu. Jeśli się nie mylę to z garażu piekno okiej brunetki. Uznałem, że pójdę się przywitać. Jednak to co tam zastałem wprowadziło mnie w ciężki szok. Dziewczyna stała na przeciw blondyna i zaplątała mu dłonie na karku. On obejmował ją w tali i przysunął do siebie. Byli naprawdę blisko. Coś zapiekło mnie od środka. Dziewczyna spojrzała w oczy chłopaka i zaczęła podgryzać jego wargę. Łukasz wpił się w jej usta. Dziewczyna zaplątała palce w jego włosy, a on obejmował ją coraz mocniej. Była to bardzo dołująca chwilą. Sam nie wiem czemu. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Wybrała jego.

Podniosłem się gwałtownie. Byłem cały spocony. Ehh to był sen. Tylko sen. A może nie? Nie o czym ja myślę. Czemu śniło mi się coś takiego, to bez sensu. I czemu płakałem w tym śnie? Bo była z Łukaszem? Byłem zazdrosny? O nią? Nie napewno nie. Po prostu za dużo emocji jak na jeden dzień. Spojrzałem na zegarek była 7:49. Uznałem że wstanę, bo i tak pewnie już nie zasnę. Poszedłem pod prysznic. Gdy zamykałem oczy widziałem przed sobą śmiejąca się brunetkę, jednak szybko wymazałem ten obraz. Ubrałem się w biały t-shirt i czarne jeansy. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie sok z jabłka i marchwi oraz jajecznicę.

W trakcie spożywania mojego śniadania. Usłyszałem kroki na schodach. To moja mama. Miała na sobie biały jedwabny szlafrok a jej włosy mimo wczesnej pory były idealnie ułożone. Posłałem jej uśmiech, a ona go odwzajemniła.

- Dzień dobry synku- powiedziała swoim cudownym głosem, uwielbiałem jak tak do mnie mówiła. Może to dziwne bo mam 19 lat, ale z mamą łączy mnie wyjątkowa więź. Mój tata jest całkiem inny. Pracoholik. Żadko kiedy bywał w domu. Nie przeszkadzało mi to jednak, bo nie mieliśmy najlepszych relacji.
- Dzień dobry mamo- odpowiedziałem, a ona dała mi całusa w czubek głowy. Zaczęła się krzątać po kuchni. Po chwili usiadła koło mnie z kubkiem kawy.
- Jedziesz dziś na tor?- zapytała. Przynajmniej ona jest tym zainteresowana i mnie wspiera. Mój tata uważa, że to mój kaprys. Ale mimo to mnie finansuje.
- Tak, pewnie zaraz będę się zbierał. A wy jakie macie plany.
- No wiesz tata wyjeżdża w podróż firmową na miesiąc...- tu się zawahała- A ja myślałam czy nie pojechać na tydzień lub dwa do mojej mamy. Wiem, że to długo, ale...
- Mamo nie musisz się tłumaczyć. Przecież cię doskonale rozumiem. Nawet popieram to byś pojechała odpocząć. Jedź a mną się nie przejmuj- powiedziałem szczerze.
- Dziękuję, synku. Jesteś taki cudowny- uścisnęła moją dłoń.

Po jakimś czasie mama poszła się pakować a ja wziąłem swoje rzeczy i udałem się na tor.
Gdy dojechałem ciągle miałem przed oczami mój sen. Starałem się o nim nie myśleć, ale to było naprawdę trudne. Na szczęście zbawił mnie od tego Filip, mój przyjaciel. Podszedł do mnie i przywitaliśmy się.

- Słuchaj stary, przez następne dwa tygodnie będę miał wolną chatę. Może zrobimy jakąś imprezę?- zacząłem temat.
- No jasne. W końcu przyda się jakaś. Dawno niegdzie nie byliśmy.- zaczęliśmy dyskutować nad szczegółami. Zatrzymałem się przed garażem Julki. Spojrzałem na te rozwalone drzwi. Miałem złe przeczucia. Z moich rozmyśleń znowu wyrwał mnie głos Filipa.

- Ej Wiktor, słyszysz mnie?
- Y, co mówiłeś?- zapytałem zmieszany
- Weź się ogarnij w końcu.- zagadał szatyn i ruszyliśmy do mojego garażu.

Perspektywa Julki

Obudziłam się około 11. Spojrzałam za okno, świeciło piękne słońce. Udałam się do łazienki, by się odświeżyć. Następnie ubrałam się w jasne rurki z dziurami na kolanach i czarny luźny top. Do tego zarzuciłam kurtkę jeansową. Zrobiłam sobie małe kreski, nałożyłam tusz i różową pomadkę. Wzięłam swoją ulubioną torebkę i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawę do termosu i kanapkę na drogę. Zamówiłam ubera, bo nie chciałam jechać dziś komunikacją miejską, bo był środek tygodnia. Akurat gdy zamykałam dom pojazd podjechał na podjazd domu.

Gdy dojechałam na tor udałam się od razu do mojego garażu. Wiedziałam, że czeka mnie jeszcze dużo pracy. Jednak gdy stanęłam przed nim oniemiałam. Wszystkie ściany były już skończone, a na ścianie na przeciw mnie było napisane pięknym pismem moje imię, a pod spodem widniał rysunek motoru. Był przepiękny. Naprawdę byłam wzruszona. Spojrzałam w bok i zauważyłam, że w moją stronę zmierza Łukasz z szerokim uśmiechem. Wiedziałam, że to jego dzieło. Już wczoraj wspominał o jakiejś niespodziance. Pobiegłam do niego i zarzuciłam mu się na szyję. Krzycząc z radości.
- Łukasz jesteś niesamowity! Jest naprawdę cudowny!- powiedziałam szczerze z gigantyczny uśmiechem na twarzy.
- Cieszę się, że ci się podoba- odparł, a ja znowu go przytuliłam. Byłam taka szczęśliwa. Mam naprawdę cudownego przyjaciela.

Perspektywa Wiktora

Stałem z Filipem przy płocie niedaleko garaży. Spojrzałem w stronę podjazdu i zobaczyłem Julkę. Stała przed swoim garażem zapatrzona na coś. Po chwili pobiegła i rzuciła się Łukaszowi na szyję. Odruchowo zacisnąłem pięść. Mój towarzysz zauważył moje dziwne zachowanie i spojrzał w kierunku mojego spojrzenia. Chyba zdziwił się gdy dostrzegł powód mojej złości.

Chyba nie wytrzymam. Przed oczami migał mi mój sen i rzeczywistość. Przeplatały się pomiędzy sobą mieszając mi w głowie. Jednak było coś dzięki czemu je rozróżniałem. W moim śnie byłem smutny, teraz czułem jedynie złość. Nie chciałem by ich radość trwała zbyt długo. Pospiesznym krokiem zmierzyłem w ich stronę. Filip patrzył na mnie zafascynowany i oszołomiony. Gdy byłem już obok nich usłyszałem śmiechy. Co jeszcze bardziej mnie podniuszyło. Chciałem zerwać mu z twarzy ten nonszalancki uśmiech. Byłem już kilka kroków od nich. Głosy stały się coraz donośniejsze. Stałem na przeciwko nich, mimo to mnie nie zauważyli, jednak ja zauważyłem aż nadto. Dziewczyna stanęła na palcach i dała blondynowi całusa w policzek. Tak samo jak mi wczoraj. Tego było już za dużo. Już miałem odejść kiedy zostałem zauważony.

- Hej- uśmiechnęła się szeroko dziewczyna- spójrz co zrobił Łukasz w moim garażu- dodała cała w skowronkach.
Niechętnie spojrzałem w głąb garażu. No proszę artysta się znalazł. Chce wyrwać dziewczynę na rysunek? Słabe. Chodź sam rysunek był naprawdę dobry. Za dobry.
- Spoko. Wiecie muszę iść do Filipa. To narazie- powiedziałem, odwróciłem się napięcie i wróciłem do dalej zszokowanego przyjaciela.

-Stary, co to było?- zapytał zaskoczony szatyn.
- Żebym ja to wiedział- odparłem nie dokońca świadomy tego, co się przed chwilą wydarzyło.
--------------------
Hej,
Kolejny rozdział i kolejne dziwne zachowanie Wiktora. Co będzie dalej?

Mechanical love ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz