He XII

331 9 0
                                    

   Zapowiedziałam rodzicom, że nie mam zamiaru iść do szkoły i nawet jak mnie zmuszą to nie pójdę jakoś na to przystali. Stwierdziliśmy, że poniedziałek spędzimy w domu aż do wieczora, kiedy mama wyjdzie do pracy.

Po południu tata powiedział, że jedziemy gdzieś na obiad i on stawia już czułam, że zamówię sobie co tylko chcę. Rodzice wyglądali jakby szli na pierwszą randkę. Ja postawiłam na klasykę czarne spodnie, czarny golf no i moje ulubione trampki. No i dodałam trochę makijażu, żeby ładnie się przy nich prezentować. Zaczęliśmy ubierać buty.

-Ty prowadzisz. - Tato rzucił we mnie kluczykami.

-Niee, ja nie chcę ty poprowadź. - Odrzuciłam mu kluczyki.

-Nie, ty prowadzisz i koniec kropka. - Może z rodzicami nie będę się aż tak bać.

-Dobra, ale asekuruj mnie.

-Dasz sobie radę. - Czułam stres jak za pierwszym egzaminem na prawo jazdy. Bardzo dawno już nie jeździłam. Ruszyłam samochodem. Nie zgasł to dobrze. Widziałam tylko wskazówkę, że jadę 40km/h to było trochę upokarzające.

-Depnij trochę Nancy.

-Tato ja się boje.

-Nic się nie stanie przecież dobrze wiesz. Im bardziej się stresujesz tym bardziej niebezpiecznie prowadzisz. Cziluj się i jedziemy. Następny zakręt w prawo.

-Dobra, dobra - Przyznam, że po słowach taty rozluźniłam się trochę i szło mi lepiej. Tu już nie chodzi o zwykłe przełączenie biegu tylko o to moje paniczne spojrzenie na drogę i za siebie. Już w połowie drogi czułam się pewniej i lepiej. Mimo to sprawdzałam cały czas lusterka. Dojechaliśmy na miejsce.

-Widzisz nie było tak źle. W drugą stronę też prowadzisz.

-Sebastian nie męcz jej.

-Przecież musi stać się bardziej pewna za kierownicą. Im mniej jeździ tym mniej ćwiczy i ma znacznie mniej doświadczenia.

-Dobra dam sobie radę. Droga też była w miarę prosta. - A co mi tam będzie wina taty.

-No i pasuje wypijemy sobie po lampce wina kochanie.

-Tato skąd ty wziąłeś te restauracje.

-Wpisałem w neta i miała dużo dobrych ocen. I oto jesteśmy. - Każdy z nas zamówił to co chciał jednak porcje były bardzo małe. Obiad przebiegł nam w klasycznych żartach i ogólnie dobrej atmosferze, kiedy wyszliśmy z restauracji mój tato zabłysnął. - Ogólnie to nie najadłem się kierunek Tom. Ale bym sobie zjadł jego kebaba.

-Tato poważnie?

-No oczywiście wsiadajcie i jedziemy.

-W sumie czemu by nie. - Droga powrotna zleciała mi znacznie szybciej i jechałam już na totalnym luzie. Wystarczyła obecność taty. Zjedliśmy sobie po kebsie.

-No to teraz ja wybieram trasę i wybieram kawę u Roya.

-Mamo mam już dość bycia szoferem.

-Trudno. Widzę, że czujesz się pewniej więc jedź. - Po raz kolejny dowiozłam królewską parę tam, gdzie chcieli. Wchodząc do kafejki od razu podeszłam do Roya tymczasem moi rodzice zajęli miejsce przy drzwiach i koło okna.

-Cześć kochany chcesz zostać szoferem? Ja cię zmienię na barze.

-Zaraz. - Royo ominął mnie jakbym była powietrzem i podszedł do mojego taty. - Cześć Sebastian, dzień dobry Pani - Szarmancko się ukłonił w stronę mojej mamy a z moim tatą zbił piątkę. - Tęskniłem za Panem.

He. My Teacher.Where stories live. Discover now