He XVII

322 6 0
                                    

          -Dzień dobry zgoniarzu. Mam dla ciebie śniadanie. -Na widok jedzenia zemdlilo mnie.

-Zabierz to zanim się porzygam.

-Aż tak źle? 

-No trochę. 

-Przejdzie ci mam zimne piwo z lodówki.

-O to jest dobre na kaca. - Aydan pogłaskał mnie po głowie. - Dziękuję.

-Dla ciebie wszystko. Skoro nie chcesz jeść to co mogę dla Ciebie zrobić?

-Nie trzeba sama się ogarnę luźno. 

-Przecież ja chcę. 

-Możesz mi zrobić ciepły rosół z paczki. 

-Już się robi.  - Aydan wstał.

-Czy my...? - Nie wiedziałam jak zadać to pytanie.

-Spałem na kanapie. Nigdy bym cię nie wykorzystał. Nie wiedziałem czy mogę sobie pozwolić spać z Tobą dlatego wolałem zachować się w ten sposób. A jeśli chodzi o piżamę to Royo cię przebierał.- Wręcz niemożliwe. 

-Dziękuję.

-Nie dziękuj za szacunek skoro jest oczywistością. - Aydan wyszedł z mojego pokoju. Potężny ból głowy nie był zbyt przyjemny w normalnym funkcjonowaniu. Jednak wolałabym żeby Aydan nie widział mnie w tak żałosnym stanie. Wstałam zachwiałam się i usiadłam z powrotem. Jest problem. Aydan znowu wszedł do mojego pokoju. Szybko zakryłam się kołdrą. 

-Jesteś piękna kiedy masz kaca. - Tak jakby czytał w moich myślach.

-Nie kłam. 

-Wyglądasz cudownie. - Pocałował mnie w czoło. 

-Dziękuję. Jak coś dam rade wstać, ale może jednak za chwilę okej?

-Jak boisz się zasnąć to moge wrócić do siebie. 

-Nie, nie ja tylko nie chciałabym żeby to było dziwne dla ciebie.

-Nie czuje się jakoś skrępowany czy coś. Mogę posprzątać dom jak będziesz spała czy coś.

-Przestań być aż tak idealny!

-Haha dziękuję. 

-Idź lepiej po moje śniadanko.

-Już się robi. - Aydan wyszedł z mojego pokoju. A ja podjęłam kolejną próbę wstania. Nieskutecznie jednak udało mi się chociaż wziąć pilota od radia. Załączyłam sobie spokojną muzykę. 

Aydan wszedł do pokoju z rosołem z paczki w ręce. 

-Dziękuję ci bardzo. 

-Nie ma sprawy. Słyszę że muzyka juz leci. Lepiej ci?

-Muzyka to konieczność w moim życiu musisz się przyzwyczaić. 

-W ogóle mi to nie przeszkadza. 

-To dobrze. Przyjemnie jest zjeść coś ciepłego. 

-Nie dziwie się przecież wymiotowałaś całą droge do domu. 

-O matko przepraszam. 

-Nie mam zamiaru ci niczego zabraniać, ale tym razem poniosło cię. 

-Gdy się denerwuje alkohol mnie ratuje. 

-Nie mów tak. Chcę abym to ja cię ratował. Nie musisz nawet ze mną rozmawiać chce być przy Tobie kiedy cię coś trapi. 

-A kiedy będę miała problem w szkole? 

He. My Teacher.Where stories live. Discover now