Rozdział 1: Wybawca

1.8K 89 5
                                    

Rozdział 1: Wybawca

W jednej z wielu małych, oddalonych od reszty świata uliczek dochodziły stłumione głosy. W ciasnym zaułku było brudno, dookoła leżało pełno szkła, a światło dawała tylko mała gasnąca latarenka. Najbardziej przerażający był jednak mężczyzna stojący tuż przy jednej ze ścian. Swoją aurą przyćmiewał atmosferę panującą wokoło. Jego postawna sylwetka zdawała się nad wszystkim górować, a z oczu ciskały mu gromy.

- Zawiodłaś mnie - warknął.

Jedenastoletnia dziewczynka jeszcze bardziej wcisnęła się w kąt. Cała drżała, a mimo szklistych oczu, nie wypuściła ani jednej łzy. Zimne powietrze zdawało się jeszcze bardziej zgęstnieć gdy mężczyzna zrobił krok w przód, a jej przerażenie gwałtownie wzrosło. Czuła jakby jej ciało objął paraliż, a nogi nie pozwalały uciec od człowieka, którego najbardziej w świecie się bała.

- B-było ich tak wielu! - panicznie wydyszała. - Ni-nie sp-podziewaliśmy się.

-Ah tak? - mężczyzna uśmiechnął się szyderczo. - A więc mówisz, że to wina naszego wywiadu? Że to nie ty, powinnaś dzisiaj zginąć?

Dziewczynka niepewnie pokiwała głową.

- Więc może powinienem zabić Aina, który kierował całą akcją? A razem z nim całą waszą bandę i pozwolić ci oglądać przedstawienie.

- Nie, nie proszę! - wystawiła ręce do przodu z błagalnym wzrokiem. - D-daj nam szansę, jedną...

- W tej branży - przerwał jej. - Nie ma miejsca na nieudaczników. Ale spokojnie, jak już cię nie będzie, twoja rodzina nie będzie głodować, najprawdopodobniej wszyscy razem zejdziecie do piekła.

Z oczu dziewczynki wyciekły łzy, których tak bardzo nienawidził. Pokręcił na ten widok głową.

- Błagam! - krzyknęła.

Bez słowa wyciągnął połyskujący sztylet, a jego kącik ust lekko drgnął w uśmiechu. Nie mógł jednak zauważyć postaci, która nagle się za nim pojawiła. 

Nieznajomy złapał go za ramiona i z całej siły uderzył kolanem w jego bok. Tamten szybko odzyskał trzeźwość myślenia i uniknął następnego ciosu, aby zadać swój własny. Przyłożył niższemu w brzuch, na co ten się zatoczył. Darryl Grips ( bo tak właśnie zwano mężczyznę) powtórzył czynność waląc go w twarz i przygotowując do kopnięcia z półobrotu. Jednak następne to zobaczył, to to jak przeciwnik z niebywałą szybkością znalazł się przy nim i wbił mu sztylet w bark. Widząc jak Grips traci skupienie, nieznajomy znowu zaatakował i skończył gdy upewnił się, że Darryl stracił przytomność. 

Jedenastolatka ze strachem patrzyła na zaistniałą scenę. Czyli istniał ktoś, kto był zdolny do pokonania jej byłego pracodawcy? Nie odważyła się nawet spojrzeć na ,,wybawcę", z myślą, że ją spotka to samo co nieprzytomnego. W końcu nikt w podziemiach nie ratuje nikogo bezinteresownie, każdy walczy za siebie. Podniosła wzrok gdy poczuła, że na nią patrzy i zadrżała na widok obojętnych, kobaltowych oczu. Obok niego stała jeszcze ruda dziewczyna i blondwłosy chłopak.

- Nieźle Levi.

- Tsk, chodźcie nie ma sensu tracić tu czasu - zwrócił wzrok znowu ku dziewczynce. - Zrób z nim co chcesz.

Miał zamiar odwrócić się i odejść, ale jego kompani uważniej przyjrzeli się oprawcy.

- To Darryl Grips - stwierdził chłopak. - Zgaduję, że jesteś jednym z jego dziecięcych najemników.

Dziewczynka nie wykonała żadnego ruchu, tylko beznamiętnie patrzyła w przestrzeń, jakby nie usłyszała jego słów. Nie oczekując odpowiedzi blondyn kopnął jeszcze raz leżącego i odszedł parę kroków.

- Idziemy - mruknął Levi, ale widząc wzrok jedenastolatki spoczywający na ukradzionym sprzęcie do manewru trójwymiarowego, który nosili, złapał ją za kołnierz. - Wspomnij o tym komuś, a nie będzie już tak kolorowo.

Puścił ją, a następnie odeszli. Siedziała jeszcze w zaułku przez długi czas, patrząc przed siebie. Bała się wstać, mimo, że przyzwyczaiła się, że życie nigdy nie było dla niej dobre. Tyle lat odwagi skończyło się litrami łez, mimo że obiecała sobie, że w chwili śmierci zachowa spokój. Przez tyle lat wmawiano jej, że nie wolno płakać, błagać ani okazywać słabości. Tak z zewnątrz wyglądało życie jej i jej kompanów, Ale w środku nie umieli zachować swojej dumnej postawy, na widok człowieka, który ich stworzył. Bo razem z nimi powstała również trauma.

Po tym czasie na horyzoncie pojawiła się kolejna sylwetka. Zdyszany chłopiec podbiegł do niej i mocno przytulił.

- Nie dopadł cię? - złapał ją za ramiona, przyglądając się uważnie. - Myślałem, że już nie zdążę.

- Ain... - wyjąkała ze strachem. - Co planowałeś zrobić?

Rozbiegane spojrzenie chłopca ustało.

- Nie wiem... - przyznał cicho. - Jestem jego ulubieńcem, mógłbym coś zdziałać.

Pokręciła głową.

- Ciebie też chciał ukarać, Ain.

Chłopak momentalnie zbladł, rozejrzał się panicznie wokoło i głośno jęknął. Dopiero teraz zauważył nieprzytomne ciało Darryla. Na ten widok otworzył szerzej oczy.

- J-jak?

Dziewczynka wolała przemilczeć istnienie chłopaka, który był zdolny pokonać człowieka, który w dzieci był niemal Bogiem.

- Nie ważne! Może się w każdej chwili obudzić.

Jedenastolatka z zapartym tchem patrzyła jak Ain wstaje i wyciąga z ramienia Gripsa nóż, biorąc go w dłonie.

- C-co ty... ?

- Podjąłem decyzję Adara. Albo on, albo my.

Spojrzał  poważnie w jej oczy, a ona spuściła wzrok i cicho przytaknęła, szanując jego decyzję.

Jeszcze tej nocy myślami wróciła do swojego wybawcy. Chciałaby być jak on.

Wybawca| Levi AckermannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz