TW: nieumyślne przedawkowanie
Adara nie mogła oddychać. Pot spływał jej po twarzy, a ciepło rozlewało w jej ciele z prędkością światła. Przerażona łapczywie próbowała złapać oddech, wyplątała się z pościeli i złapała za dzbanek wody. Zza okna wydobywały się stłumione głosy, było ciemno i wielu żołnierzy już zbierało się do wspólnego ogniska. Holzer westchnęła głęboko opanowując reakcję swojego ciała. Ostrożnie brała wdech po wdechu, a z jej oczu popłynęły niewielkie łzy.
Nieczułe potwory.
Była nieczuła tak długo, że już dłużej nie potrafiła. Nie chciała potrafić. Z zamachem wysunęła szufladą swojej szafki nocnej. Nie panowała już nad swoimi ruchami, chciała tylko pozbyć się rosnącego w niej uczucia niepokoju i wyrzutów sumienia. Jak w amoku wycisnęła z opakowania parę tabletek i jednym ruchem połknęła. Czuła się jakby była obecna tylko ciałem, dopóki uczucie zamglenia nie zaczęło jej opuszczać. Odetchnęła, ulżyło jej. Cieszyła się, że Mai nie było akurat w pokoju. Powinna być teraz na dziedzińcu i Adara również musiała już się tam zbierać.
Wstała niepewnie na nogi i czując się stabilnie wyszła z pokoju.
Już z daleka słyszała radosne okrzyki i gwar tłoczących się Zwiadowców. I choć szła dość szybko i była coraz bliżej to ich głosy wciąż wydawały się stłumione i zniekształcone. Adara zamrugała oczami. Ogarnęło ją uczucie odrealnienia.
- Rozpalamy! - Dwóch członków korpusu rzuciło na stos ogniste pochodnie, a blask płomieni oświetlił ciemną noc. Adara poczuła ciepło ogniska, a skaczące płomyki były dla niej hipnotyzującym widokiem. Dopiero ręka na jej ramieniu wytrąciła ją z odrętwienia.
- Robi wrażenie - usłyszała obok ucha, przez pierwsze sekundy nie umiała rozpoznać swojego rozmówce. Jego widok lekko zamazywał się jej oczach. - Szkoda, że nie wszyscy mogli go zobaczyć.
Pokiwała głową, a Ryan posłał jej delikatny uśmiech.
- Adara, zrób coś dla mnie i trzymaj Mayę z dala od beczki z piwem, dobra? - Poklepał ją pokrzepiająco po plecach i poszedł dalej, witać się z innymi towarzyszami.
Holzer mocno uszczypnęła się w udo. Choć trochę pomogło jej się otrzeźwić. Była pewna, że Maya wkrótce sama ją znajdzie, więc uznała, że zwykła woda dobrze jej zrobi. Na tą myśl poczuła suchość w ustach. Przy butli z wodą nie było wielu ludzi, wszyscy tłoczyli się w centrum wydarzenia i popijali rozmaite trunki. To był jedyny dzień kiedy im na to zezwolono. Adarze jednak na samą myśl o piwie robiło się niedobrze. Złapała szklany dzbanek i z roztargnieniem zauważyła, że ciężko jest jej wycelować nim w kubek. Jej ręce zbyt mocno drżały. Niezgrabnie nalała wodę rozchlapując ją wokoło.
- Narobiłaś syfu, Holzer - Levi podszedł do stolika i rzucił jej pobłażliwe spojrzenie. Sam złapał za dzbanek i wlał sobie do kubka trochę wody. Następnie napił się, trzymając go w najbardziej dziwaczny sposób, jaki Adara kiedykolwiek widziała.
- Rozlałam wodę, to prawie jakbym ten stół umyła - mruknęła, po czym dodała wskazując głową ułożenie jego palców na kubku. - Tak piją najsilniejsi żołnierze ludzkości?
Ackermann uniósł brew. Nawet nie zauważył kiedy zaczął tolerować wszystkie zaczepki Holzer, a zdecydowanie robiła się bezczelna.
- Tak pije twój przełożony - rzucił niedbale, ponieważ jego wzrok skupił się na postawie kobiety. Nie mógł nie zauważyć, że dłoń, w której, niby nonszalancko, trzymała kubek nieustannie drżała.
Jej spojrzenie też było niespokojne i zamglone i choć humor jej dopisywał, to ciało odmawiało posłuszeństwa.
- Ćpałaś?
Zaśmiała się z zaskoczenia. Gdy zauważyła, poważną minę Ackermanna uniosła brwi. Zanim zdążyła odpowiedzieć Levi głośno westchnął i machnął w jej stronę ręką.
- Tak naprawdę, to nie chcę tego wiedzieć. Chodź za mną - ruszył przed siebie, wymijając żołnierzy.
Adara musiała poruszać się szybko, żeby nie stracić go z oczu, a wzmagające się w niej mdłości wcale nie pomagały. Kapitan szedł w tylko sobie znanym kierunku i ani razu nie obejrzał się za siebie. Holzer niezmiernie irytował ten fakt, że był tak pewny tego, że ona będzie za nim podążać. Prawdę mówiąc, nie mylił się. Szła tak długo aż głosy rozmów i przyśpiewek ucichły, a oni weszli do opustoszałej siedziby Zwiadowców. Adara domyśliła się gdzie idą już zanim stanęli przed drzwiami skrzydła szpitalnego.
- Nie rozumiem dlaczego... Nic mi przecież nie dolega - rzuciła, ale nie mogła zauważyć reakcji Levi'ego, bo widok znów jej się rozmazał.
- I dlatego ciągle chowasz ręce za plecami?
Przyłapał ją. Poczuła jak oblew ją fala gorąca, bo miała cichą nadzieję, że nie zauważy, że nie może uspokoić rąk. Nie przestawały drżeć, nie potrafiła nad tym zapanować. Wiedziała, że Judy, która dobrze ją znała, się to nie spodoba.
- Usiądź - poleciła na widok Holzer i spojrzała kątem na kapitana. Najwidoczniej nie miał zamiaru wychodzić, a ona też nie czuła potrzeby go wyganiać. Stał na uboczu, oparty o szafkę z lekarstwami, jego mina nie mówiła zbyt dużo. Judy była wdzięczna, że w żaden sposób jej nie rozpraszał.
- Jesteś roztrzęsiona - złapała Adarę za głowę i przyjrzała się uważnie. - Rozbiegane spojrzenie, pocenie się, Holzer, brałaś dzisiaj tabletki?
- Ja...
- Ile? Adara, skup się - stanowczy ton Judy odbijał się echem w głowie bolndynki. Nie miała siły w ogóle myśleć, była pewna, że wzięła tyle ile zwykle brała.
- Nie liczyłam, przysięgam. Nie pamiętam, ja po prostu... Znowu miałam koszmar, a potem... -
Głos utknął w jej gardle, na myśl o tym co się działo gdy się obudziła. W tamtym momencie nawet nie myślała ile tabletek wysypało jej się na dłonie.
Nie mogła wytrzymać zawiedzionego spojrzenia Judy, odwróciła wzrok. Czuła się w tym momencie żałośnie i nienawidziła się za to, że ona i kapitan widzieli ją w tym stanie. W stanie, w którym czuła się odkryta i bezbronna. Pielęgniarka z westchnieniem podwinęła rękawy, bez słowa stanęła za Adarą i bez żadnego ostrzeżenia wepchnęła jej do ust palce. Holzer poczuła jak żołądek podchodzi jej do gardła, a mdłości znajdują ujście. Zwymiotowała.
Wiedziała, że prędzej skoczy z klifu niż spojrzy kapitanowi w oczy po tym wszystkim.
- Zostaniesz tu na noc - Judy zawyrokowała. - I koniec z lekami, przykro mi.
Adara przymknęła oczy. Chciała stamtąd jak najszybciej uciec.
~~*~~ WAŻNE
przedawkowanie to stan o wiele poważniejszy niż ten ukazany powyżej, objawy pokazane u góry nie są w połowie tak poważne jakie są w rzeczywistości, to jest fanfik, fikcja w nieistniejącym świecie. dobrze jest mieć świadomość, że jeśli coś takiego kiedykolwiek się zdarzy to najważniejsze jest wezwanie pomocy, płukanie żołądka, a zwykłe wymiotowanie nie wystarczy. bierzcie na to poprawkę i dbajcie o siebie.
CZYTASZ
Wybawca| Levi Ackermann
FanfictionNikt nie podejrzewał, że ta wiecznie radosna dziewczyna może skrywać tak czarną przeszłość. Tak powinno pozostać. W końcu nikt nie potrzebuje w Korpusie Zwiadowców byłego przestępcy, którego nadal nękają koszmary przeszłości. A jednak to dzięki temu...