Rozdział 15: Życie w klatce

613 38 4
                                    


Adara dziwnie się czuła nie mając na sobie standardowego ubioru zwiadowcy. Zamiast tego nosiła zwyczajną bawełnianą koszulę i brązową pelerynę narzuconą na ramiona. Jej kaptur był głęboki, idealnie sprawdzał się w wypadku kapitana, który nie mógł ryzykować odkryciem tożsamości. Ona nie musiała się aż tak tym martwić. Była szarym żołnierzem, nikt nie powinien jej znać. Jechali po obrzeżach wiosek, mury nie były bardzo oddalone od siedziby Zwiadowców jednak wiejskie kucyki, na których podróżowali nie osiągały jakiegoś zawrotnego tempa. Mała Fu, na której jechała Adara lubiła często przystawać przerywając powolny kłus. Szybko zatęskniła za Rybką.

Kiedy zbliżyli się do wejścia do dystryktu Shiganshina zeszli z koni łapiąc je za lejce. Weszli do miasta, ludzie nie zwracali na nich uwagi, każdy zajmował się sobą. Adara postanowiła przerwać ciszę dzielącą ją i kapitana już od paru godzin.

- Mogę spytać czego w ogóle mam wypatrywać?

- Nie wiem - odezwał się Levi, ale widząc jej minę dodał jeszcze. - Od lat wysuwamy wniosek o rutynowe sprawdzanie stanu obrony murów. Od lat jest ignorowany. Stacjonarni zarzekają się, że wszystko jest w porządku, tyle, że nie wiadomo czy to oni tak sądzą, czy Żandarmeria.

- Żandarmi...?

- Nie pozwalają węszyć nam wokół murów i coś czuję, że Korpus Stacjonarny niewiele ma tak naprawdę z tym wspólnego. Wpływy Żandarmerii są ogromne, widocznie bardzo nie chcą abyśmy sprawdzali mury. Dlatego to właśnie będziemy robić. Shadis przez lata ignorował ten fakt, skupiał się na eksplorowaniu terenów poza nimi. Erwin z kolei uważał to za podejrzane. Nic dziwnego, Korpus Żandarmerii to skorumpowane szmatławce.

Adara pokiwała głową. Chciała też o tym mówić z tak niewzruszoną miną, nie obawiając się czy z zaułka nie wyskoczy jakiś Żandarm oskarżający ją o bunt przeciw Królowi. Natomiast Levi wyrażał się o nich bez szacunku i nawet tego nie krył. Zachowywał jedynie pozory. Minęli niewielki oddział Korpusu Stacjonarnego, grali w karty i popijali to trunkiem.

- A niech cię Hannes! - Krzyknął jeden przegrywając najprawdopodobniej partię.

Blondynka skierowała swój wzrok tym razem na tętniący życiem targ, a tuż obok niej przeszły dzieci niosące drewno.

- Zbliżamy się - mruknął Levi gdy tłum się znacznie przerzedził.

Adara obrzuciła górujący nad nią mur Maria zimnym spojrzeniem. Jej lodowato - niebieskie tęczówki zwróciły uwagę Levi'a. Nigdy nie widział aby ktoś z taką pogardą patrzył na chroniące ich mury.

- Nikt tu nie zachowuje się jakby na zewnątrz latały ludożerne Tytany.

- Sto lat niezachwianego pokoju uśpiło czujne instynkty ludzi. Zakładam, że gdyby nie Zwiadowcy, mogliby nawet zapomnieć o ich istnieniu.

Kątem oka dostrzegł jakiś ruch.

- I o tym, że żyją w klatce - prychnęła odwracając wzrok.

Nie pomyślał nawet, że to właśnie tak Holzer mogła widzieć otaczające ich mury. Mimo, że doceniał ich funkcje nie mógł się z nią nie zgodzić. Jednak mimo wszystko podchodził do tego bardziej obojętnie.

Jechali dalej wzdłuż muru, tyle, że w pewnej chwili dało się już stwierdzić, że przemykające obok nich cienie nie były przypadkiem.

- Holzer.

- Widzę kapitanie - odparła i otarła wierzchem dłoni sztylet przypięty w pasie, była gotowa w każdej chwili go wyciągnąć.

Ackermann zboczył z trasy i zatrzymał się przed niewielką karczmą z nieczytelnym szyldem. Przywiązali konie i spokojnie weszli do środka.

Wybawca| Levi AckermannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz