Rozdział 8: Wszystko dla ludzkości

764 52 6
                                    


Spojrzenie dowództwa przez chwilę wywiercało jej dziurę w brzuchu. Jednak tylko kwestią czasu było odezwanie się Smitha.

- Zgłosiłaś się jako ochotniczka do asystowania przy eksperymentach na tytanach, zgadza się?

- Tak jest!

- Nikt nie ma żadnych zastrzeżeń? - Erwin zwrócił się do Hanji i Levi'a. Ten drugi wydawał się chcieć zaprotestować, co nie zdziwiło bardzo Adary. W końcu jej nie ufał. Ostatecznie jednak wycofał się i kiwnął głową, dalej mierząc dziewczynę wzrokiem.

- Twoje wyniki są dostatecznie dobre i jesteś w Korpusie wystarczająco długo, więc myślę, że możesz się nadać. Nie jesteś z tych co tracą trzeźwość w obecności tytana, prawda? - spytał, raczej retorycznie i bez czekania na odpowiedź przeszedł dalej.

- Okej powiedzmy, że jesteś na okresie próbnym - generał odłożył papiery na bok. - Jeśli chcesz się rozmyślić to masz na to dwa tygodnie, do wyprawy. Głęboko wierzę, że z niej wrócisz.

Holzer kiwnęła w podzięce głową. Dali jej dość dużo czasu na oswojenie się z myślą, że będzie przebywać jakiś czas w pobliżu tytanów i asystować pułkownik Hange.

- Dziękuję, jeśli to wszystko to wrócę na trening - wychodząc spokoju zasalutowała i zamknęła za sobą drewniane drzwi. Odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że ją przyjęli, wiedziała, że im więcej zrobi dla ludzkości tym więcej zyska. Może to było egoistyczne. Ale z całą pewnością było dla niej ważne.

Podczas końcówki treningu musiała, często przewracając oczami, wytłumaczyć całemu oddziałowi na co się zdecydowała. Mimo ich wsparcia to w pierwszej chwili spojrzeli na nią jak na wariatkę. Ciężko było im wbić do głów, że nie podziela chorej fascynacji tytanami Hanji, którą swoją drogą uważała za dość ciekawą, ale lepiej było to pominąć, a po prostu chce się czemuś przysłużyć.

Kiedy wracała z powrotem do pokoju złapała ją jeszcze właśnie pułkownik Hanji z masą papierów w rękach.

- Chciałam ci przekazać trochę moich notatek do przestudiowania, ta wiedza może się okazać całkiem przydatna - wyjaśniła oddając je Adarze i sympatycznie się uśmiechając.

- Dziękuję, postaram się je wszystkie przejrzeć - dziewczyna z ciekawością spojrzała na kartki. - Sama przez cały czas pani je pisała?

- Jasne! - Hanji z dumą się wyprostowała. - To dorobek mojego życia! Pomyśl tylko ile jeszcze jest do odkrycia! Czuję taką ekscytację na myśl o eksperymentach, które będziemy prowadzić. Kto wie, może mają więcej słabych punktów? Albo są bardziej rozumne niż sądzimy?

Adara poczuła, że mimo sympatii do pani pułkownik, musi ukrócić jej monolog.

- Tak, też się nie mogę doczekać. Czy wiele osób oprócz mnie się zgłosiło?

- Dokładnie trzy. Jednak przypuszczam, że napływ ochotników jest kwestią czasu, niektórzy potrzebują więcej czasu na oswojenie się z naszą decyzją, a co dopiero na realizację. 

Holzer w zamyśleniu pokiwała głową, to miało sens.

- Cóż będę iść dalej, liczę na owocną współpracę - Hange skończyła rozmowę, ale jej oczy nagle rozbłysły. - Jeśli jednak masz ochotę posłuchać o tytanach to chętnie ci wszystko opowiem, tyle, że nie dziś.

- Ee... Jasne... Pewnie. - Adara nerwowo się zaśmiała. - Do widzenia pułkownik Hange!

- Ciesz się dniem! - rzuciła tamta i  odeszła w swoją stronę.

- Tak... 

Gdy kobieta zniknęła za rogiem, Adara odwróciła wzrok i wróciła do pokoju. Papiery włożyła do szuflady, którą bez patrzenia zamknęła. Mai jeszcze nie było. Położyła się plecami na łóżku i przymknęła oczy. Chciała wiedzieć co słychać u jej rodzeństwa. 

Nagle ją olśniło. Jest na to sposób. Johann. Musiała tylko dostać się do miasta, a do tego potrzebowała powodu, i dobrej przyjaciółki. Może to był już ten moment, w którym powinna zdradzić Mai choć trochę swojej przeszłości? Nie. Za bardzo się bała, w końcu była przestępcą, przez nią gineli ludzie. Z drugiej strony co sobie pomyśli gdy Adara się spotka z jakimś podejrzanym gościem? Może straci w końcu swoją cierpliwość i zacznie pytać. Holzer sama by tak przecież zareagowała.

- Co tak leżysz? - rudowłosa właśnie weszła do pokoju ze swoim jak zwykle smętnym wyrazem twarzy.

- Chyba... Chyba chciałabym kogoś znaleźć.

- Co? W sensie... Co? 

- Powiedzmy, że jest taki gość, który koleguje się z moją rodziną i może wie co u nich słychać. Chciałabym...  Może z nim pogadać? Sama nie wiem.

- Wow, znaczy... - Maya usiadła na skraju łóżka. - To chyba pierwszy raz kiedy mówisz o swojej rodzinie.

Adara uśmiechnęła się smutno w odpowiedzi. 

- Oczywiście chcę ci pomóc! Do miasta nie można samemu iść, nie? Załatwię nam pozwolenie, poczekaj tylko! - Rudowłosa zerwała się miejsca i szybko wyleciała z pokoju. Adara nie rozumiała tylko jednego. Czym sobie zasłużyła, na taką świetną przyjaciółkę? Była pewna, że gdyby nie jej strach przed łzami, to już dawno by się rozkleiła.

~

- Więc gdzie zamierzasz go szukać ?

- Eee, no... - Adara rozglądnęła się dookoła. - Nie wiem?

- Jak to nie wiesz?! - Maya spojrzała na nią z wyrzutem.

- No jakoś tak, ten, no, właśnie.

Ruda głośno westchnęła i zatoczyła koło. 

- Wygląd?

- Niski taki, blondyn, krótko ścięte włosy.

- Aha, wiele mi to mówi.

- Rozejrzyjmy się po okolicy, może sam nas znajdzie - Adara ruszyła przez tłum ludzi, Maya skwitowała to jedynie podejrzliwym spojrzeniem. Jednak zatrzymał je stanowczy, zimny głos, tuż za ich plecami, na co automatycznie zdrętwiały.

- A wy dokąd? - obie dziewczyny powoli się obróciły i stanęły twarzą w twarz z kapitanem Levi'em.

- K - kapitan?

- Z tego co wiem waszym celem pójścia do miasta było zaopatrzenie się w szaliki i płaszcze. 

- To zamierzałyśmy zrobić.

- Targ jest w drugą stronę.

Adara otworzyła usta, aby zaraz je z powrotem zamknąć. Nie miała nic do dodania.

- A kapitan co tutaj robi? - Maya zmrużyła oczy.

- Mam tu do załatwienia własne sprawy, więc powiedziano mi, żebym jechał z wami. Właściwie jechałem parę metrów za wami.

Holzer mimo obojętności bijącej z oczu Kapitana, nie mogła się nie upewnić.

- Czyli mówi mi kapitan, że nie ma to związku z nie ufnością w stosunku do mnie? - Założyła ręce na piersi.

- Ale czemu miałbym ci nie ufać ? -Levi przekręcił lekko głowę i spojrzał na nią z lekko uniesionym kącikiem ust.

Adarę zalała fala złości. Ewidentnie sobie z nią pogrywał. Wiedział, że przy Mai nie wspomni nic o podejrzeniach Ackermanna. Co mogło go jeszcze bardziej utwierdzić w słuszności jego domniemań. 

Cholera, zaklęła.



Wybawca| Levi AckermannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz