Rozdział 13.

12.1K 430 13
                                    

   Była noc. Szłam korytarzem. Nie wiedziałam, gdzie i po co idę. Wiedziałam tylko, że nic nie jest tak, jak powinno. On nie powinien się zakochiwać we mnie, a ja nigdy nie mogłam go pokochać. Świat wirował mi przed oczami. Słyszałam śmiech ludzi, ale nie wiedziałam, skąd dobiegają te głosy. Nie mogłam nic zrobić. Ja się… bałam. Nie chciałam tego przyznać, ale tak było. Daniel wyszedł i zostałam sama. Zawsze, gdy go nie ma, zaczynam wątpić. Kiedy się pojawia, wiara powraca.

   Jeśli ktoś się dowie, co do siebie czujemy, to mnie odbiorą. Oddadzą komuś i odbiorą dziecko… Pierwszy raz w życiu poczułam, że ten świat nie jest normalny. Wychowano mnie tak, żebym była idealną kobietą. Nigdy się nie sprzeciwiałam. Przyjmowałam kary i przepraszałam. Zawsze myślałam, że tak ma być. Zasady są po to, żeby ich nie łamać. Wyobrażałam sobie moje życie prosto. Ktoś mnie kupuje, żyję spokojnie i spokojnie umieram. Nikt mnie nie oszczekał, że w życiu się kocha. Nikt mi nie mówił, że ja też będę musiała. Może… świat nie miał być taki. Może… kobiety nie miały być gorsze… Byłam się to przyznać, ale tak pomyślałam.

- Adela… - Daniel wyszeptał, wchodząc do mojego pokoju.

- Wróciłeś! Czego się dowiedziałeś? – Nadzieja mnie przepełniała. Chciałam wiedzieć, co będzie dalej.

- Nie krzycz. Adela… kochanie.

   Podszedł i mnie przytulił. Wiedziałam, że nie ma nadziei. Będziemy żyli tak całe życie. Muszę przywyknąć do bycia jedną z wielu.

- Jeśli będę chciał oddać inne dziewczyny, będę musiał znaleźć im mężczyzn, którzy będą chcieli je kupić. Oczywiście sprawdzą, dlaczego chcę je sprzedać. Mogą podejrzewać nas, gdy wyda się, że zostawiam tylko ciebie. Oczywiście, spróbujemy. – Popatrzył na mnie, ale nie widziałam jego twarzy.

- Czyli chcesz zaryzykować… dla mnie.

- Dla nas i dziecka. Ono nie będzie miało dzieciństwa jak ja. Nie będzie oglądało ojca, bawiącego się z wszystkimi, oprócz matki… Adela… ja nie wiem, co robić. Pierwszy raz w życiu nie wiem, co robić.

- Poradzimy sobie. Zobaczysz. Razem damy radę. Prawda?

- Prawda.

   Objął mnie i zasnęliśmy.

   Rano, gdy tylko wstałam, pobiegłam do łazienki. Wymiotowałam tylko chwilę, aż Daniel wstał.

- Jak im to powiesz? – Podeszłam do łóżka i przytuliłam się do jego ciepłego ciała. Chciałam udawać, że jesteśmy na świecie tylko my, ale nie mogłam. Musiałam skończyć z wszystkim szybko.

- Nie wiem. Każę to zrobić komuś. Wiem, że jestem tchórzem, ale nie potrafię inaczej.

   Jeszcze tego wieczoru oglądałam przez okno, jak dziewczyny wsiadają do aut. Poczułam się okropnie. Jeszcze niedawno obiecywałam Veronice, że to ja jej pomogę, a teraz przeze mnie odchodzi. To ja byłam problemem. Ja niszczyłam wszystkich. Ja byłam winna.

- Co teraz? – Obróciłam się do Daniela i spojrzała na niego, ze łzami w oczach.

- Będziemy czekać. Jeśli przez tydzień nic nie powiedzą, jesteśmy wolni.  

WOLNI… SAMI… SZCZĘŚLIWI…

   Chwycił mnie mocno i pociągnął do siebie.

- Zapomnijmy. Zapomnijmy o wszystkim. Zamieńmy te dni w najlepsze. Bawmy się tak, jak kiedyś. Błagam… - Wyszeptałam mu do ucha.

- Taki był mój plan. Wiesz, co jest najgorsze?

- Co?

- Świat dał nam ocean. Cały czas płyniemy, ale gdy nas rozłączą, zaczniemy tonąć. – Powiedział, patrząc na mnie, jak na swój ratunek.

 Mam nadzieję, że się podobało. To niestety już jeden z ostatnich rozdziałów, ale mam kolejne pomysły na następne opowiadania. Niedługo zaczynam pisać opowiadanie w tym samym stylu, ale z innymi bohaterami. Chciałabym napisać coś bardziej drapieżnego… Nie wiem, czy mnie rozumiecie;) Dziękuję, że poświęcacie swój czas na czytanie moich wypocin… :3

''Mój Pan'' mnie kupił i może zrobić ze mną wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz