Rozdział 12.

12.5K 533 87
                                    

   Jestem w ciąży. Świat zaczął wirować. Upuściłam test i usiadłam na ziemi. Zaczęłam zaprzeczać. To niemożliwe. On będzie wściekły. Dlaczego teraz? Dopiero zaczęło się układać. A jeśli to będzie dziewczynka? Odbiorą mi ją. Chłopca wychowam tu, ale Daniel nie będzie mnie już tak traktował. Będę uznana za starą, choć to jego pierwsze dziecko… Czy to jego pierwsze dziecko?

   Nie potrafiłam mu tego powiedzieć. Przy obiedzie usiadłam trzy miejsca dalej od niego. Popatrzył się na mnie, ale uśmiechnęłam się, jakby wszystko było okay. Siedziałam cicho i nie zwracałam na siebie uwagę. Za perę miesięcy to będzie niemożliwe. Wyobraziłam sobie siebie siedzącą w kuchni i karmiącą dzieci, kiedy wszyscy są w jadalni.

   Nie rozmawiałam z nikim przez trzy dni. Do Daniela przychodziłam czasami, gdy mi kazał, ale w mojej głowie było tylko dziecko. Cała drżałam, gdy myślałam, jak odbierają mi dziewczynkę.

   Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Daniel przyszedł. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.

- Coś jest nie tak – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

- Nie rozumiem. Wszystko jest dobrze. Czy robię coś źle, proszę pana?

- Myślałem, że może spędzimy jeden dzień sami. Co myślisz?

- Jestem w ciąży. – Nie wytrzymałam. Powiedziałam to, ale nic więcej nie potrafiłam.

- Jesteś pewna? Zrobiłaś test? – Jego oczy nie były ciemniejsze. Były takie, jak zawsze.

- Tak. Parę dni temu.

- Czemu mówisz mi dopiero teraz?

- Bałam się.

- Matka mojego dziecka się mnie bała. Adela… Wyobrażałem sobie często, jakim będę ojcem. Nie chcę być typem ojca, który nie zna swoich dzieci. Nie mogę być ojcem, który źle traktuje matkę dzieci, przy nich. – Nie dałam mu dokończyć. Zaczęłam płakać.

- Proszę. Nie wyrzucaj mnie. Wychowam dziecko tu. Nie będę się rzucać w oczy.

- O czym ty mówisz?

- Słyszałam, że wiele mężczyzn nie chce dzieci, więc wyrzuca kobiety. Proszę. Nie rób tego.

- Adela… Urodzisz mi przystojnego chłopca. Zobaczysz… Będziecie spokojnie żyli tutaj. Ja będę uczestniczył w życiu dziecka. Będzie dobrze.

- Powiesz Veronice?

- Ona nie ma pięciu lat. Sama zauważy. Nie denerwuj się.

- A co z naszym wspólnym dniem?

- Może innym razem. – Zaczął traktować mnie… jak ciężarną.

   Siedziałam sama, aż wieczorem weszła do mnie pokojówka. Położyła tacę z jedzeniem na stoliku i się uśmiechnęła.

- Dziękuję, ale dlaczego przynosisz mi tu jedzenie?

- Pan kazał. Mówił, że tak będzie ci wygodniej.

   Złamał mnie. Już nigdy nie będę tamtą Adelą, a nawet nie mam jeszcze brzuszka. Muszę mu przypomnieć, że ja się nie zmienię.

   Pobiegłam do jego pokoju i zapukałam.

- Proszę!

- To ja. – Weszłam w ślicznej bieliźnie i na szpilkach. Wyglądałam jeszcze lepiej, niż gdy przygotowała mnie Veronika. Długo pracowałam nad makijażem, żeby był idealny. Wyraźnie zaskoczył go mój strój, ale nie negatywnie. Od dawna nie widziałam tego najpiękniejszego widoku na świecie, gdy jego oczy ciemnieją. Kocham je takie. – Chcę tylko panu przypomnieć, że ja nadal jestem na wszystko gotowa. Proszę! Niech pan robi ze mną wszystko.

- Ana, mamy gościa i chyba mam świetny pomysł.

   Z łazienki wyszła blondynka, która siedzi koło mnie często przy stole.

- Witaj, Adelo. Co u ciebie?

   Szczupła blondynka podeszła do mnie i pocałowała w szyję. Teraz zrozumiałam. Oni chcieli zrobić ze mną trójkąt. Dziwne jednak było to, że ja też chciałam. Chciałam zapomnieć o problemach.

   Pocałowałam ją w usta, a Daniel zawołał nas do siebie. Ja zajęłam się jego ustami, a ona resztą. W pewnym momencie pociągnęła mnie i zaczęła całować całe moje ciało. Rozumiałam, że to ma być jakby ‘’występ dla naszego pana’’.

   Pieściła moje ciało i nie wiem dlaczego, ale podobało mi się to. Chciałam zrobić coś dla niej, ale nie potrafiłam. Wreszcie dotarła do mojej szparki. Spojrzałam chwilowo na pana. Nie odrywał od nas oczu. Oddychał ciężko, a jego penis był już gotowy. Jednak Ana kontynuowała. Musiałam przyznać, że dobrze jej to szło. Wreszcie zostawiła mnie i powoli zbliżała się do Daniela, jednakże on ją ominął. Jej mina wyraźnie wskazywała, że tego się nie spodziewała.

- Rozłóż nogi. – Ana zniknęła. Pewnie nas oglądała, ale gdy on mnie dotykał, zapominałam o wszystkim. Wszedł we mnie. Poruszał biodrami powoli, ale zdecydowanie. Jego oczy nie traciły swojej drapieżności. Nasze oddechy się połączyły i wtedy przestałam się bać. On nie był bestią.  – Przepraszam, że powierzyłem komuś moje zadanie. Doprowadzanie cię do szaleństwa należy do mnie.  

''Mój Pan'' mnie kupił i może zrobić ze mną wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz