Rozdział 7.

21.7K 640 32
                                    

   Noc się skończyła. Znowu był dla mnie panem, a nie Danielem. Jednak wspomnienia zostaną ze mną już na zawsze. Teraz wiedziałam, że on ma uczucia. Dotychczas traktowałam go jak maszynę. Postanowiłam, że to ja go poznam. Będę wiedziała, kim jest Daniel i jak z nim wygrać. Chciałam go odkrywać powoli, ale skutecznie.

   Wspomnienia z całej nocy wirowały mi w głowie. Jego ciało na moim. Jego usta na moich. On we mnie. Przyglądałam się twarzy Daniela, gdy spał. Wyglądał tak bezbronnie. Drapieżności dodawały mu jego oczy. Gdy były zamknięte, nie bałam się go. Lekko dotknęłam jego policzka i pocałowałam. Zastanawiałam się, jak będzie, gdy się obudzi. Czy on kiedykolwiek pozwoli mi go poznać, jako człowieka?

   W momencie, kiedy otworzył oczy, zrozumiałam. Ja byłam zakochana. Ogarnęło mnie przerażenie. Nie mogłam. Złamałam najważniejszą zasadę, ale on nie musi o tym wiedzieć. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że mu się przyglądam.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry, skarbie – nie powiedziałam ‘’proszę pana’’, ale nie zareagował.

- O której wracamy? – chciałam jak najpóźniej.

- Zjedzmy coś i zobaczymy – pocałował mnie tym pocałunkiem, którym wczoraj, więc coś zostało.

   Po godzinie nic nie robienia i rozmawiania, o byle czym, wyciągnęłam go z łóżka. Przytuleni do siebie zeszliśmy do kuchni. Nie było nikogo, więc zrozumiałam, że to ja mam zrobić śniadanie, jednak on zaczął mi pomagać. Za każdym razem, gdy przechodził obok mnie, całował mnie. Jednak ja miałam cały czas tą myśl, że to się skończy jeszcze dziś. Chciałam się nacieszyć ostatnimi godzinami Daniela, nie pana. Za dobrze znałam mojego pana, a tak bardzo chciałam poznać Daniela.

   Usiadłam na jego kolanach i go karmiłam… a on karmił mnie. Nie byłam ubrana w piękną bieliznę. Byłam ubrana w jego koszulę i tak czułam się najlepiej. Nie byłam pomalowana, ale na mojej twarzy, pierwszy raz w życiu, był prawdziwy uśmiech. Najszczerszy uśmiech.

   W pewnym momencie, przestał mówić i patrzył się na mnie, jak ostatnim razem w jego biurze. Jak na diabła. Nie chciałam tego. Znowu miałam przechodzić przez jego złość. Zeszłam mu z kolan i usiadłam na krześle obok. On nadal patrzył. W moje oczy. Jakby chciał coś znaleźć. Oddychał ciężko.

- Proszę pana? Czy mogę iść pozbierać moje rzeczy? – na słowa ‘’proszę pana’’ na jego twarzy pojawił się smutek. On nie chciał tego prawie, jak ja, ale bał się. Czy on mógł bać się mnie? Tego co z nim robię ?

- Tak. Idź już. Masz jeszcze jedno zadanie.

-Tak?

- Zapomnij o wczoraj. Tej nocy nigdy nie było – tymi dwoma zdaniami złamał moje serce.

- Pan też zapomni? – zapomni, że wiem, że pan coś czuje!

- Nie. Nie zapomnę, ale nie dam ci się drugi raz – jego twarz była pełna bólu i dobrze. Chciałam, żeby go cholernie bolało.

- Niech mnie pan ukarze, bo ja też nie zapomnę.

   Spodziewałam się wybuchu złości. Spodziewałam się, że pójdzie mnie ukarać. Nie spodziewałam się, że wyjdzie. Wyszedł na balkon, a ja poszłam się pakować. Łzy spływały po moich policzkach. Wpychałam rzeczy do torby i wybiegłam na drugi balkon. Stałam i płakałam. Myślałam, co robić. Jak pomóc sobie? Jedyne co mogę zrobić, to sprawić, żebym to ja rządziła. Nie chciałam się poddać. Już wiedziałam, że Daniel też może być słaby. Jego słabym punktem byłam JA.

   Poprawiłam makijaż. Ubrałam się we własne ubrania, ale do swojej torby włożyłam jego koszulę. Miałam plan, jak ją wykorzystam w domu. Zeszłam na dół i szukałam mojego pana. Chciał mieć niewolnicę, to będzie ją miał.

   Znalazłam go, oglądającego telewizję. Przypatrzyłam się jego twarzy i widziałam, że myślał o mnie. Byłam jego cierpieniem i przyjemnością naraz. Podeszłam bliżej niego i spytałam :

- Czy ma pan już ochotę jechać? – będę niedostępna. Niech to on tęskni. Ja przejmuję władzę.

- Chcesz już jechać? – był zdziwiony. – Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś pójść.

   Miałam taką ochotę iść z nim gdziekolwiek.

- Raczej nie. Oczywiście to zależy od pana. Jaka jest decyzja?

- Zostajemy – czyli walczył o władzę.

- Dobrze. Ma pan dla mnie jakieś zadanie? Czy mogę sobie pójść? – nabrał się na moja obojętną minę, bo on był zły. Jego mina była bezcenna.

- Co ty sobie wyobrażasz? – podszedł do mnie, a ja specjalnie zrobiłam krok w tył.

- Zachowuję się, jak kobieta kupiona przez mężczyznę i służąca mu.

- Ale… - zasmucił się. On też zapomniał, kim ja jestem. Musiałam mu przypomnieć.

- Tak, proszę pana? Zapomniałam o wczoraj, jak mi pan kazał.

- Wiem. Grzeczna dziewczynka – podszedł jeszcze bliżej, a ja uciekłam w tył. – Co ty wyprawiasz?

- Nie rozumiem. Nie miałam rozkazu na dotykanie pana. Nie mogę bez pozwolenia.

- Dobre. Moja kobieta mnie karze. Ty mnie karzesz! – zaczął się śmiać i to mnie zdziwiło. – Wiesz kim ja jestem? Twoim panem. Mogę zrobić z tobą wszystko. Jesteś moja!

- Masz tylko moje ciało! Nie masz najważniejszego. Nie masz mojej duszy i serca – te słowa wywołały jego złość. Taką, która zapowiada karę.

- Kupiłem wszystko! Rozumiesz?

- Nawet gdyby, to ja chociaż mam serce! Ty go nie dostałeś.

- Przeproś. Już. Na kolana i przepraszaj! – to był prawdziwy ‘’mój pan’’. Daniel sobie poszedł.

- Nie – to jedno słowo wywołało furię.

   Chodził po całym pokoju i krzyczał na mnie. Nigdy nie widziałam kogoś tak złego. Bałam się. Bardzo się bałam. Ale teraz była moja okazja, żeby mu pokazać, że ja potrafię kontrolować jego ciało i jego myśli. Podbiegłam do niego i go pocałowałam. Tego potrzebował. Przyciągnął mnie do siebie i pogłębiał pocałunek.

- Co ty ze mną zrobiłaś?

   Wziął mnie na ręce, a jego ciało wołało ‘’chcę więcej’’. Przerwy były tylko na oddech. Całował mnie, jakby chciał odnaleźć prawdę w moich ustach. Pragnął wiedzieć, co z nim robię. Wiedział, że to ja kontroluję nim. Nie on mną.

- Wygrałaś. Adela… wygrałaś, ale ja nie zamierzam się zmieniać. To ty się musisz zmienić. Nikt nie może wiedzieć, jak ze mną pogrywasz. To ja jestem panem. Rozumiesz?

- Rozumiem – rozumiałam, za bardzo.

   Przez drogę powrotną, moje usta nie odpoczęły nawet na chwilę. Moje ciało rozpływało się. Daniel, bo tak mogłam mówić do niego, gdy byliśmy sami, stwierdził, że mogę dać mu karę, za to, że na tyle mi pozwala. Ja dać karę jemu. 

''Mój Pan'' mnie kupił i może zrobić ze mną wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz