Rozdział 6.

25.2K 707 106
                                    

   W pewnym momencie, gdy wracałam do swojego pokoju, podszedł do mnie mężczyzna i kazał iść za sobą. Prowadził mnie przez długi korytarz, aż wreszcie doszliśmy do ogromnych drewnianych drzwi, które przede mną otworzył. W środku pracował mój pan. Siedział za biurkiem i uśmiechnął się na mój widok. Odłożył wszystko, co nie było związane ze mną i wskazał na swoje kolana. Podeszłam i usiadłam, przytulając się do niego.

- Chciał mnie pan widzieć? – ta myśl wywoływała dreszcz na moim ciele.

- Pomyślałem, że musisz poznać paru ludzi. Co myślisz o pójściu dziś ze mną na spotkanie?

- To jest pytanie? Czyli mam wybór? – bawiłam się jego włosami i widziałam satysfakcję na jego twarzy.

- Masz rację. Dziś polecimy do Barcelony. Ty i ja. Spędzimy parę godzin na nudnym spotkaniu i resztę nocy będziesz karana za spóźnienie. To brzmi o wiele lepiej – myśl o karze tylko mnie podniecała.

- Przepraszam, ale robi pan coś nie tak, ponieważ cieszę się na następną karę – na te słowa jego oczy zrobiły się jeszcze ciemniejsze.

   Chwycił mnie mocno i przełożył przez kolano. Nigdy nie czułam takiego bólu. Liczył głośno.

- Jeden : za spóźnienie. Dwa : za przyjemność z kary. Trzy : za niepodziękowanie. Cztery :  za brak szacunku. Pięć : za to co ze mną robisz.

   Tym razem bolało. To nie była ta przyjemność. Zeszła noc znikła. Tak bardzo żałowałam ostatnich słów. Co mnie podkusiło, żeby to powiedzieć?! Dlaczego zapominam, że to mój pan. On nigdy nic do mnie nie poczuje, a ja do niego nawet nie mogę. Kiedyś słyszałam, że pan się w kimś zakochał, ale w to nie wierzyłam. Teraz wiedziałam, czym byli mężczyźni. Veronika miała rację, że jeszcze nic nie wiem. Łzy spłynęły po moich policzkach.

- To nie koniec. Nie wiem, co planujesz ze mną zrobić, Adela, ale się nie dam.

- Proszę pana, ja nic nie planuję. Proszę – i oberwałam jeszcze raz.

- Sześć : za sprzeciwianie się – wyobraziłam sobie moje czerwone pośladki.

   Stało się jednak coś, czego się nie spodziewałam. Widząc moje łzy, zaczął głaskać moją pupę. Wytarł moje łzy i znowu zrobił się zły. Wstał i chodził po pokoju. Patrzył na mnie, jak na diabła, który kusi do zła. Chciał coś wiedzieć, myślał i zadawał sobie dziwne pytania, na tyle cicho, żebym nie słyszała. Wreszcie stanął i powiedział :

- Przygotuj się na dziś. Idź już.

   Veronika pomagała mi się spakować, ale widziałam smutek na jej twarzy. Było mi jej żal, ale myśl o nocy spędzonej z Danielem, którego poznałam dziś, przerażała mnie. Opowiedziałam jej wszystko dokładnie, a ona nie wiedziała, co odpowiedzieć. Jej nigdy coś takiego się nie przydarzyło. Płakała przy karach, ale wtedy pan podniecał się bardziej. Dlaczego teraz było inaczej?

- Adela… zrozum, że on czekał na ciebie trzy lata. Opowiadał mi o tobie każdego dnia – skrzywiła się. – Raz w czasie snu powiedział twoje imię. Po całym wieczorze ze mną, powiedział twoje imię. Myślałam, że to przelotne zauroczenie, ale zaczął nosić twoje zdjęcie, śledzić twoje życie i wtedy zrozumiałam, że moje czasy i innych dziewczyn dobiegły końca. Gratulacje.

- Przestań, Vera. Może miał zły dzień. On mnie karał i przypomniał sobie coś niemiłego.

- On cię zabiera do Barcelony z jego znajomymi! Ja musiałam sobie na to zapracować!

- Veronika, ja nic nie zrobiłam… - nie chciałam pogorszyć sprawy.

-Właśnie. Nic nie zrobiłaś. Tak zwyczajnie tu przyszłaś i poprzewracałaś nam życie.

''Mój Pan'' mnie kupił i może zrobić ze mną wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz