Rozdział 14.

11.5K 460 12
                                    

   Minął tydzień. Mój pan leżał obok mnie. Nie denerwowałam się. Nikt nie dzwonił. Nikt się o nic nie pytał. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Nie byłam pewna, ale czułam, że nam się uda. Głaskałam Daniela i zerkałam na jego spokojną twarz. Nie mogłam się powstrzymać od pocałunku i automatycznie się obudził.

- Aniołku… Ty jeszcze nie masz dość po wczorajszej nocy? – Pierwsze, co powiedział, budząc się, ojciec mojego dziecka.

- Ja nigdy nie mam dość mojego pana.

- Uwielbiam, gdy tak do mnie mówisz! Pokaż mi, jak bardzo kochasz swojego pana. – Uśmiechnął się łobuzersko i chwycił mnie mocno. Przełożył na drugą stronę. Uwielbiał, gdy to on był na górze. Kochałam go. Całego. Nawet jego śmieszne przyzwyczajenia, jak to, że kobieta ma być na dole.

   Postanowiłam, że Daniel dostanie dziś śniadanie do łóżka. Nie chciałam budzić tak wcześnie służby, więc zeszłam do kuchni i szukałam wszystkiego sama. Jednak tam siedziała kobieta. Po pięknych rysach twarzy, poznałam w niej matkę mojego pana.

- Dzień dobry. Czy coś się stało? – Podeszłam do starszej kobiety, ale widząc zmęczenia na jej twarzy, nie potrafiłam się uśmiechnąć.

- Wszystko jest dobrze, kochana. Zmęczyłam się trochę drogą. – Wykradła się ojcu Daniela.

- A pani pan? Ojciec Daniela? Czy on wie? – Te słowa wymknęły mi się.

- Nie. Nie wie. Słyszałam, że zostałaś sama? Ty, Daniel i służba. Czyli dalej masz konkurencje. – Uśmiechnęła się.

- No cóż… Niestety. Może chce pani coś do jedzenia? Właśnie miałam zrobić naleśniki. Za nie zawsze dostawałam piątki. Moja nauczycielka mówiła, że dzięki mnie, mój pan zawsze będzie najedzony. – Zażartowałam, żeby rozluźnić atmosferę. Żałowałam, że nie ma tu Daniela.

- Nie, dziękuję. Jadłam już. Przepraszam. Przeszkadzam ci?

- Oczywiście, że nie! Zawołać może Daniela? Raczej nie dla mnie pani tu przyszła… - Zaczęła płakać. Nie wiedziałam, co robić, więc zrobiłam to, co zawsze robiły nauczycielki, gdy płakałyśmy. Po prostu ją przytuliłam.

   Siedziałyśmy przytulone, aż odezwała się.

- Jesteś dobrą dziewczyną. – Która niedawno oszukała swoją sojuszniczkę. – Cieszę się, że Daniel cię kupił. Może jakbym była taka, jak ty, to jego ojciec traktowałby mnie, jak on ciebie. – Myślę, że on cię kocha. – Ja go kocham.

- Mamo, znowu? – Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Daniela, stojącego w drzwiach. Był zły i przerażony jednocześnie. – Adela, wyjdź na moment. Ja ci przyniosę śniadanie.

- Już wychodzę.

   Nie mogłam. Byłam zbyt ciekawa. Przymknęłam drzwi i stanęłam blisko, żeby wszystko słyszeć.

''Mój Pan'' mnie kupił i może zrobić ze mną wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz