VI

6.4K 527 461
                                    

-George- Spojrzał tępo w jego stronę śmiertelnie poważny- Co tu robisz?- Zapytał po chwili jakby nigdy nic opierając ciało o swoje ramie wrzucając je do szafy.

Rana w czaszce obrzydliwie wypluwała krew powoli się zasklepiając. Martwy człowiek nie wyróżniał się niczym specjalnym. Ubrany był w elegancki garnitur, niegdyś śnieżono biała koszula delikatnie odsłaniała jego pierś a marynarka powoli zsuwała się z jego ramion.

-E-em E-gh ty?- Miotał się zmieszany celując do niego zestresowany.

-Oh George- Zaśmiał się cicho pod nosem zamykając szafę z ciemnego drewna powoli zmierzając w jego kierunku- To urocze jaki nie domyślny jesteś ale mam dla ciebie złe wieści... Bo od teraz... ... Jeśli chcesz żyć ... Musisz trzymać się mnie...- Zgarnął mu włosy za ucho poszukując po kieszeniach jego komórki wyrywając uprzednio pistolet.

-E-eh... Co?- Zająknął się bardzo zmieszany i zaczerwieniony starając się od niego odsunąć.

-Jeśli ta opcja ci nie odpowiada mogę cię po prostu zastrzelić... ... Twój wybór...- Wyjął telefon dając mu trochę więcej przestrzeni.

-Poczekaj...- Warknął zabłąkany.

-Nie będę czekał George. Wszystko co widziałeś przed chwilą, pewnie cię kiedyś zabije. Ja dobrowolnie daje ci możliwość opóźnienia biegu zdarzeń.

-Cz-czyli ty... Dream?- Wyburkał porządkując myśli.

-Tak George. Ja Dream- Zaśmiał się znów pokazując śnieżnobiałe zęby- Wiem o wszystkim. Wiem, że miałeś mnie zabić. Wiem nawet kto zlecił ci zabójstwo, i gdyby nie to, że masz na prawdę śliczną buźkę leżałbyś tu martwy. Wydaje mi się, że się rozumiemy prawda? Więc jaka jest twoja decyzja?- Obrócił się w jego kierunku przerywając dreptanie po pokoju.

-W porządku D-Clay... ... Pójdę z tobą- Odpowiedział chowając resztki jakiejkolwiek dumy do kieszeni.

-Dobry wybór.

Dalej nie mógł w to uwierzyć, szczerze nienawidził takich sytuacji snów proroczych i wszelkich tego typu dyrdymałów ale tym razem to wszystko sprawdzało się śmiejąc się prosto w twarz.

-Idziesz?- Wyrwał go z zamyślenia zniecierpliwiony- Jeśli się boisz dalej mogę pociągnąć na spust.

-Idę, idę...- Westchnął zmieszany sytuacja zupełnie nie wiedząc co teraz zrobić.

Co by nie było, jest tak jakby na jego łasce jednak w żaden sposób nie czuł się zagrożony. Wyższy chłopak wyprowadzając go na korytarz podszedł do pierwszego lepszego okna wyrzucając przez nie telefon, ale nie wywołało to w brunecie żadnej reakcji, obojętność.

Powoli przemierzając korytarze hotelu z chłopakiem nie był już pewny czy podąża za nim z własnej woli czy z przymusu. Mimo, że starał się to ukryć ciągnęło go do blondyna ale wciąż nie był pewny jakby się zachował gdyby nie wycelowana w niego broń.

Pull the trigger [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz