-To, mm, nie wygląda najlepiej- Westchnął cicho brunet przemywając rozciętą skórę spirytusem.
-Nie zauważyłem.
-Nie uważasz, że powinieneś się tym trochę bardziej przejąć? Cholera wie z czym to szkło miało styczność...
-Nie, nie uważam- Zaśmiał się cicho podnosząc się z nie za wysokiego murku.
-Eh... Niech Ci będzie- Prychnął kontynuując ocenianie strat na czerwonej od promili twarzy.
-Nie wiedziałem, że znasz Nicka...- Wypalił po chwili zamyślonym tonem zupełnie bez kontekstu gwałtownie zmieniając tok rozmowy.
-Kogo?- George zmarszczył brwi chowając spirytus wraz z wacikami do torby zgarniętej uprzednio z apteki.
-Nicka, wiesz, Sapnapa.
-A... Tak...- Odpowiedział cicho spuszczając wzrok powoli ruszając w kierunku mieszkania.
-Czyli to jednak on cię na mnie nasłał?- Spytał po chwili niezręcznej ciszy lustrując chłopaka.
-Co? Nie... Znaczy... eh... Tak...
-Hm... Tego się, nie do końca spodziewałem- Westchnął ponownie dotykając opuszkami palców poranionej części twarzy średnio przytomny.
-Nie dotykaj... W domu obłożę Ci to gazikami czy czymś takim.
-Jasne- Uśmiechnął się głupio podążając za ciemnookim delikatnie się na nim wieszając.
-Mnie najlepiej też- Warknął wywracając oczami delikatnie strącając zrzucić z siebie wyższego.
-A to czemu?- Wymamrotał wtulając się w niego jeszcze mocniej.
-Tylko mnie umażesz- Westchnął dalej starając się odczepić blondyna od siebie.
-Dobra, weź już, nie gadaj...-Wyszemrał cicho podnosząc się na równe nogi, kończąc pokładanie się na brunecie.
Nie długi czas później byli już w mieszkaniu. Blondyn szybko zamknął drzwi po czym powoli został zaciągnięty w kierunku kuchni. W czasie gdy George szukał zmęczony apteczki po szafkach, usiadł na blacie pochylając głowę by nie uderzyć w szafkę wyżej.
Zamglonym wzrokiem zmierzył kilka razy pomieszczenie czekając na zmierzającego w jego stronę chłopaka z apteczką.
-Może szczypać-Powiedział lejąc spirytus na wacik, delikatnie nachylając nad siedzącym na blacie blondynem.
-M...-Skinął głową wtulając w jego tors jakby uciekając przed śmierdzącym alkoholem okładem.
-Hej... muszę ci to odkazić tak?- Westchnął podnosząc głowę Claya za podbródek.
-Podobasz mi się taki...- Uśmiechnął się szeroko gdy ten przyłożył do jego policzka nasączony wacik.
-Oh przymknij się...- Wywrócił oczami, czerwieniąc się powoli ogarniając ranę.
-Booo?
-Po prostu.
-Oj weź- Podniósł ramiona zaplatając je delikatnie na jego szyi w czasie gdy brunet opatrywał jego twarz.
-Dobra, skończone... Powinno być okey...
-Dzięki...- Zszedł z blatu przyciągając chłopaka bliżej siebie.
-Clay... Puść... Jest już późno... Chciałem się położyć...
-Mhm, to świetnie, bo... ja też... Wiesz?- Wyszeptał łagodnie całując czerwonego chłopaka po szyi.
-Clay...- Wymamrotał przełykając ślinę.
Białe podwójne łóżko wydawało się jedynym zbawieniem. Zasłonięte okna pozbawiały je jakiegokolwiek dopływu światła. W rogu w którym stało było zupełnie ciemno.
-Ci...-Oderwał się od niego na chwilę gasząc światło w kuchni zostawiając mieszkanie w kompletnym mroku.
Znów położył dłonie na jego tali obserwując reakcje niższego. Mógłby przysiąc, że jego rumieńce dosłownie świeciły w ciemności. Ostrożnie złożył powolny pocałunek na jego ustach przypierając do najbliższej ściany.
-Clay...-Wymamrotał znowu brunet z utęsknieniem patrząc w kierunku łóżka.
-Niech ci będzie...- Uśmiechnął się lekko dalej przymulony wtulając się w chłopaka, kładąc z nim na meblu.
![](https://img.wattpad.com/cover/255373900-288-k954670.jpg)
CZYTASZ
Pull the trigger [DNF]
Fanfic"Cóż George... Następnym razem. Radzę uważać bo z tego co wiem. Broń jest zakazana na pokładzie tego statku." Dreamnotfound TW krew, samookaleczenia, śmierć #1 w dreamnotfound 11.03.21