XVI

5.8K 495 526
                                    

-To, mm, nie wygląda najlepiej- Westchnął cicho brunet przemywając rozciętą skórę spirytusem.

-Nie zauważyłem.

-Nie uważasz, że powinieneś się tym trochę bardziej przejąć? Cholera wie z czym to szkło miało styczność...

-Nie, nie uważam- Zaśmiał się cicho podnosząc się z nie za wysokiego murku.

-Eh... Niech Ci będzie- Prychnął kontynuując ocenianie strat na czerwonej od promili twarzy.

-Nie wiedziałem, że znasz Nicka...- Wypalił po chwili zamyślonym tonem zupełnie bez kontekstu gwałtownie zmieniając tok rozmowy.

-Kogo?- George zmarszczył brwi chowając spirytus wraz z wacikami do torby zgarniętej uprzednio z apteki.

-Nicka, wiesz, Sapnapa.

-A... Tak...- Odpowiedział cicho spuszczając wzrok powoli ruszając w kierunku mieszkania.

-Czyli to jednak on cię na mnie nasłał?- Spytał po chwili niezręcznej ciszy lustrując chłopaka.

-Co? Nie... Znaczy... eh... Tak...

-Hm... Tego się, nie do końca spodziewałem- Westchnął ponownie dotykając opuszkami palców poranionej części twarzy średnio przytomny.

-Nie dotykaj... W domu obłożę Ci to gazikami czy czymś takim.

-Jasne- Uśmiechnął się głupio podążając za ciemnookim delikatnie się na nim wieszając.

-Mnie najlepiej też- Warknął wywracając oczami delikatnie strącając zrzucić z siebie wyższego.

-A to czemu?- Wymamrotał wtulając się w niego jeszcze mocniej. 

-Tylko mnie umażesz- Westchnął dalej starając się odczepić blondyna od siebie. 

-Dobra, weź już, nie gadaj...-Wyszemrał cicho podnosząc się na równe nogi, kończąc pokładanie się na brunecie.

Nie długi czas później byli już w mieszkaniu. Blondyn szybko zamknął drzwi po czym powoli został zaciągnięty w kierunku kuchni. W czasie gdy George szukał zmęczony apteczki po szafkach, usiadł na blacie pochylając głowę by nie uderzyć w szafkę wyżej. 

Zamglonym wzrokiem zmierzył kilka razy pomieszczenie czekając na zmierzającego w jego stronę chłopaka z apteczką.

-Może szczypać-Powiedział lejąc spirytus na wacik, delikatnie nachylając nad siedzącym na blacie blondynem. 

-M...-Skinął głową wtulając w jego tors jakby uciekając przed śmierdzącym alkoholem okładem.

-Hej... muszę ci to odkazić tak?- Westchnął podnosząc głowę Claya za podbródek.

-Podobasz mi się taki...- Uśmiechnął się szeroko gdy ten przyłożył do jego policzka nasączony wacik.

-Oh przymknij się...- Wywrócił oczami, czerwieniąc się powoli ogarniając ranę.  

-Booo?

-Po prostu.

-Oj weź- Podniósł ramiona zaplatając je delikatnie na jego szyi w czasie gdy brunet opatrywał jego twarz. 

-Dobra, skończone... Powinno być okey...

-Dzięki...- Zszedł z blatu przyciągając chłopaka bliżej siebie.

-Clay... Puść... Jest już późno... Chciałem się położyć... 

-Mhm, to świetnie, bo... ja też... Wiesz?- Wyszeptał łagodnie całując czerwonego chłopaka po szyi.  

-Clay...- Wymamrotał przełykając ślinę.

Białe podwójne łóżko wydawało się jedynym zbawieniem. Zasłonięte okna pozbawiały je jakiegokolwiek dopływu światła. W rogu w którym stało było zupełnie ciemno.

-Ci...-Oderwał się od niego na chwilę gasząc światło w kuchni zostawiając mieszkanie w kompletnym mroku.

Znów położył dłonie na jego tali obserwując reakcje niższego. Mógłby przysiąc, że jego rumieńce dosłownie świeciły w ciemności. Ostrożnie złożył powolny pocałunek na jego ustach przypierając do najbliższej ściany. 

-Clay...-Wymamrotał znowu brunet z utęsknieniem patrząc w kierunku łóżka.

-Niech ci będzie...- Uśmiechnął się lekko dalej przymulony wtulając się w chłopaka, kładąc z nim na meblu.  

Pull the trigger [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz