-Nie możesz spać cały dzień to nie zdrowe, z resztą mam do ciebie sprawę- Westchnął nadumany jak małe dziecko szturchając chłopaka tacką ze śniadaniem.
-Mmghmm... Minuta...-Obrócił się na brzuch wtulając w poduszkę zlewając go.
-Nie- Wymamrotał stanowczo odkładając jedzenie na stolik nocny, po czym położył się na zaspanym brunecie.
-Czemu?-Wyszemrał powoli wypełzając z pod niego.
-Jesteś mi potrzebny. Z resztą nie myślisz chyba, że będę cię tu utrzymywać za darmo jak już wszędzie za sobą ciągam.
-He?- Ostatnie zdanie wypowiedziane specyficznym tonem nie wróżyło nic dobrego zrywając od razu chłopaka na równe nogi.
-Masz- Zaśmiał się podając talerz z naleśnikami i jogurtem jagodowym.
-W takim wypadku- Rzucił jedząc powoli- O co chodzi?
-Załatwisz dla mnie kilka rzeczy...
-Mhm. A z jakiej to racji? O ile dobrze pamiętam jestem tu z własnej woli i nie muszę nic dla ciebie robić- Burknął.
-Czy na prawdę za każdym razem muszę wyciągać broń byś poczuł się przekonany, że nawet jeśli otworzyłbym ci drzwi bałbyś się przez nie wyjść?- Westchnął wyjmując z szafki nocnej pistolet celując nim w nerki w jego mniemaniu zarozumiałego niewdzięcznika.
-Nie strzelisz- Odparł pół stanowczo odkładając powoli talerz.
-Chcesz się przekonać?- Wywrócił oczami przeładowując broń.
-Groźby dziury po kuli nie zaliczają się chyba do jednych z przyjemniejszych metod rozpoczęcia dnia.
-Masz racje. Dlatego teraz grzecznie wstaniesz i posłuchasz tego co mam do powiedzenia- Westchnął przecierając oczy.
-Mhm- Prychnął cicho ewidentnie wyprowadzony z dobrego nastroju.
-Pójdziesz odebrać za mnie dokumenty.
-Ale co, że teraz?
-Nie za dwa dni po co miałbym cię budzić jeśli nie chodziłoby mi o teraz? -Odpowiedział rzucając na łóżko jakieś losowe ubrania z szafy.
-Przebierz się. Będę za godzinę adres masz na blacie. Na miejscu powinna być blondynka ubrana na czarno- Dopowiedział spoglądając na lekko zaskoczonego bruneta po czym wyszedł z mieszkania.
George przeglądał ubrania delikatnie pocierając delikatny materiał ciemnej koszuli. Nakładając ją na siebie szybko zdał sobie sprawę, że jest delikatnie za duża ale nie za bardzo wiedział co z tym faktem zrobić. Do reszty ciuchów zaliczała się jakaś szara bluza rozpinana z uśmiechem na plecach oraz dwie nie pasujące do siebie skarpetki. Lekko zdziwiony postanowił nie zakładać reszty ni jak nie pasujących do siebie ubrań ruszając w kierunku szafy. Otwierając przesuwne drzwi z automatu został napadnięty na stertę pudeł która sprawnie powaliła go na ziemie.
-Co jest?- Zakaszlał od kurzu powoli podnosząc z siebie kartony.
Kilka zdjęć rozsypanych po podłodze w nieładzie wraz z szczątkami papieru zostały szybko pozbierane przez chłopaka. Miał zamiar z powrotem odłożyć wszystko do pudła, jednak ciekawość wzięła górę.
Obracając w dłoniach kadry zaczął powoli je przeglądać. Nie wydawały się one jakoś niepokojące. Kilka zdjęć morza trochę kwiatów nic takiego. Jedno z nich zdecydowanie różniło się od reszty. Przedstawiało ono rękę od nadgarstka wzwyż. Światło nie było zbyt dobre ale dało się na niej dostrzec kilka siniaków jak i blizn po cięciu. Chodź prawdopodobnie należała do mężczyzny wydawała się strasznie delikatna jakby wykonano ją ze szkła czy też porcelany. Na drugim planie leżał zaś brązowy sznur kompletnie ta delikatność wymywając.
-Zapomniałem kl- Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. -Grzebiesz w moich rzeczach?- Spojrzał poddenerwowany na chowającego pudło do szafy chłopaka.
-Eh, nie tak jakoś...
-Chyba jednak będę musiał poradzić sobie sam- Burknął pod nosem lustrując średnio ogarniającego bruneta.
Odkładając na blat pęk kluczy zaczął zmierzać w jego kierunku. Zaskoczony podniósł się z zmieni powoli cofając w kierunku łóżka.
-Czekaj, Clay to nie tak jak myślisz ja-
-A jak hm?- Warknął popychając go ostro na mebel po czym nachylił nad nim ostro ściskając lewy nadgarstek.
-Co ty- Wydukał zarumieniony obserwując jak włosy blondyna w nieładzie opadają na jego twarz.
-Pogadamy jak wrócę- Westchnął i nim ten zdążył się zorientować był już skuty kajdankami z metalowa ramą łóżka.
Nie był pewny czy popełnia błąd zostawiając go samego. Nie chciał by stał się jeszcze bardziej nie ufny i wycofany w stosunku do niego ale nie był też pewny czy on może mu w ogóle ufać. Cholerny licencjat z socjologii, przeczesał włosy. Założenie jakie wcześniej przyjął zdawało się błędne. To nie mogło być takie łatwe, i jedyne co teraz zrobił to zbłaźnił się przed wszystkimi którzy mogli by dostać informacje o tym co wie teraz chłopak. Właśnie, największym problemem było to, że nie wiedział ile George teraz albo ogólnie wie. Nie był pewny czy w ogóle cos widział lub czy w ogóle coś ma.
-Powinienem go przeszukać czy coś w tym rodzaju, nie wierze, że przez ten cały czas dawałem mu grać głupa dla rozrywki- Warknął nerwowo pod nosem jak to miał w zwyczaju szukając po kieszeniach zapalniczki, po czym skręcił w ciemna alejkę.

CZYTASZ
Pull the trigger [DNF]
Fiksi Penggemar"Cóż George... Następnym razem. Radzę uważać bo z tego co wiem. Broń jest zakazana na pokładzie tego statku." Dreamnotfound TW krew, samookaleczenia, śmierć #1 w dreamnotfound 11.03.21