XVII

5.7K 498 815
                                    

-Boisz się?- Wyszeptał wpijając się w jego szyje. 

Zimne powietrze wpływające do mieszkania z uchylonego okna rozwiało włosy rozgrzanego do czerwoności bruneta. Wzdrygnął się w tym momencie łapczywie łapiąc chłodny wiatr delikatnie drżąc w ramionach dominującego chłopaka. 

-Spokojnie... Powiedz mi... Jestem twoim pierwszym prawda?- Zaśmiał się cicho próbując cokolwiek z niego wydusić. 

-C-Clay- Wydyszał.

-Relax...- Wyszemrał delikatnie bawiąc się jego włosami.

To była długa noc, jednak ostatnią rzeczą jaką spodziewał się po niej zastać było puste mieszkanie. Mocny czerwony ślad dłoni na szyi piekł nie miłosiernie z każdą chwilą przemierzania przez niego kolejnych pomieszczeń. Było w tym coś tak, aż podejrzanie dobrze znanego. Coś przypominającego zachowanie przerażonej dziewczyny po przyjemnej nocy uciekającej z mieszkania przed problemami. 

Mimo wszystko to nie było to. To było coś innego. Nie zamierzał szukać chłopaka. Czuł, że coś jest ostro nie tak. Oparł zmęczone ręce na czarnym blacie wyspy kuchennej przeczesując delikatnie włosy. Jego senne gorące ciało powoli odzyskiwało podstawowe pokłady trzeźwości.
Powoli, to słowo klucz. 

Dopiero po czasie przewyższającym piętnaście minut, w pełni zorientował się w sytuacji. Westchnął przeciągle podenerwowany podchodząc do domofonu wybierając dobrze mu znany numer. Nikt nie odebrał. 

-Ja pierdole- Westchnął sprawnie zakładając czarną kurtkę i buty. 

Otrzeźwiawszy, faktycznie przejął się życiem kochanka, chłopaka? Ciężko na prawdę było mu zdefiniować kim dla niego jest George. Na pewno kimś, specjalnym? Sam nie wiedział. Z reguły nie przywiązywał się do ludzi, uwzględniając jego skłonności do romansowania było to dobre podejście, ale to była trochę inna sytuacja. 

Wychodząc przed blok zauważył dobrze znaną mu postać. Zbyt jasne promiennie włoskiego słońca agresywnie raziły jego oczy mimo wszystko, z poznaniem tej osoby nigdy nie miałby problemu.

-Hello there- Uśmiechnął się Sapnap.

-Gdzie. On. Jest?

-Nie martw się Dream- Ziewnął opierając dłoń na jego ramieniu- Twojej księżniczce nic nie grozi. 

-Co mu kurwa mać zrobiłeś?

-Jeszcze, jeszcze nic.  

-Gdzie jest?

-Możesz sam się przekonać- Warknął wyjmując pistolet celując nim w potylice chłopaka.

-Ty, nie- Zacisnął pięści. 

-Oczywiście, że nie. Właź do bagażnika. Czeka na ciebie- Wskazał wzrokiem srebrną skodę stojącą nie opodal powoli zmierzając w jej kierunku nie przestając celować do Claya.

Chłopak ostrożnie otworzył bagażnik uważając na jakiekolwiek gwałtowne ruchy i bez wahania wtoczył się do środka. 

-D-Clay?- Warknął zaskoczony brunet delikatnie się podnosząc. 

-Nic ci nie jest? Wszystko okey?

-M... Tak... Chyba nie, tak... Co się stało?

-Jest po ostrych nasennych nie ogarnia- Rzucił z przodu Nick odpalając auto.

-Domyśliłem się.

Nie wielki ciemny jak nocy bagażnik zdawał się nieco duszny i ciasny. Zwłaszcza dla dwójki osób, blondyn czół jak kolano drugiego agresywnie wbija się w jego żebra. Clay usilnie starał ułożyć się w wygodnej pozycji ale skończyło się jedynie na tym, że leżał nie zbyt komfortowo oparty o Georga. Wsiadanie do aut dawnych towarzyszy zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem.

Podróż dłużyła się i dłużyła, praktycznie zupełnie nic się nie działo, do momentu pewniej interesującej rozmowy telefonicznej kierowcy. Wynikało z niej wiele faktów które poddenerwowały blondyna do tego stopnia, że kilka razy zawalił łbem w sufit. 

-I ty kurwo jebana przez ten cały czas pracowałeś dla interpolu?!- Wrzasnął Dream wywołując dreszcze na ciele zaspanego chłopaka pod nim. 

Interpol zdecydowanie nie kojarzył się z niczym przyjemnym. Zwłaszcza dla osób takich jak on, dwa nakazy aresztowania zdecydowanie nie były przyjemne. 

-Taaa... I co zamierzasz z tym zrobić hm? Popłaczesz się?-Parsknął śmiechem i nie długo później zatrzymał pojazd. 

-Myślałem, że... Byliśmy, no wiesz, przyjaciółmi...

-Nie rozśmieszaj mnie Clay. Ty nie masz i nigdy nie chciałeś mieć przyjaciół- Rzucił na odchodne wysiadając z auta. 

-I co teraz?- Wyszemrał rozbudzony bardziej przez aferę brunet starając się wyprostować. 

-Nie wiem George, interpol, nie jebie się w tańcu. Z resztą wiesz pewnie. Spędzenie całej wieczności za kratami to, średnia wizja.- Uśmiechnął się krzywo i nie poradnie. 

-Co masz na myśli?

-Wydaje mi się, że wiesz co mam na myśli. 

Pull the trigger [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz