XV

5.9K 503 729
                                    

Różnorakie oślepiające światła dyskoteki widoczne były praktycznie z kilometra. Tak jak każdego tygodnia najbardziej ruchliwa imprezowa ulica w całym mieście była zalana potokiem ludzi. Wszędobylskie neony reklamując przeróżne bary rozmieszczone były po całej długości alei.

Wszystko zabrudzone było do granic możliwości, mnóstwo śmieci, butelek czy puszek po wszelakich alkoholach. Jednak czy kogokolwiek to interesowało? Nikt o zdrowych zmysłach nie przychodził w te rejony organizować wielkiego sprzątania ziemi. A nawet jeśli próbował pewnie i tak kończył nawalony jak szpadel.

Jedno z miejsc zdecydowanie wyróżniało się wśród pozostałych. Ogromny budynek wysoki na około czternaście pięter. Nabywało do niego chyba najwięcej ludu. Masywna kolejka ciągnęła się na około półtora kilometra.

Nie wpuszczano do środka byle kogo. Tylko najważniejsi, najniebezpieczniejsi, najbardziej wpływowi ludzie w mieście. Każde piętro przeznaczone było dla innego rodzaju mas. Jedne z nich miały gościć donów mafii, inne zaś szemranych typów starających zaimponować się swoim dziewczyną.

Lśniący niebieski drink podobny z wyglądu do płynu do naczyń z wolna sączony był przez lekko już podpitego blondyna. Z za przeszklonej ściany było widać praktycznie całą okolice. Delikatnie zacisnął swoje place na zgrabnym szklanym naczyniu obserwując jak jego sympatia powoli zbliża się w jego kierunku.

Zmęczony już imprezą chłopak podszedł do niego w dłoni trzymając nie zbyt mocne Mojito.

-Możemy już wracać?- Rzucił lekko poddenerwowany mieszając napój.

-Stało się coś?

-Nie. Czemu by miało?- Wymamrotał wymijająco zaciskając wolną rękę w pięść.

-Skarbie...-Westchnął odkładając napój- Wiesz, że możesz mi powiedzieć prawda?- Wyszeptał przytulając go do siebie w rytm wolnej piosenki.

-Ja... tak... tak. Nic się nie stało...- Rozejrzał się po pomieszczeniu jakby szukając kogoś wzrokiem.

-M... Jesteś pewny?

-Tak Clay. Z-z resztą to nie moment na takie rozmowy- Warknął jakby obrażony odsuwając się od chłopaka.

-Okey- Wzruszył ramionami wracając do sączenia napoju.

W pewnym momencie spostrzegł postać idącą w ich kierunku. Odruchowo objął bruneta ramieniem przyciągając bliżej siebie patrząc na zbliżającą się dziwnie znajomą postać.

Nie wiele było potrzeba do wszczęcia kłótni. George szybko i sprawnie oderwał się od blondyna z chwilą w której on i druga osoba zaczęli się szarpać. Oczy całego piętra były skierowane właśnie na nich.

-Nick!- Wrzasnął pewien młody chłopak wyrywając się z tłumu zmierzając w kierunku bójki.

Zaskoczony brunet spojrzał w jego kierunku dokładnie mu się przyglądając.

Lekko roztrzepane włosy w kolorze ciemnego blondu delikatnie opadały na jego twarz. Zaczerwienione prawdopodobnie od alkoholu policzki i szare oczy.

-Nick- Powtórzył łapiąc jednego z szarpiących się za ramie.

-Skarbie, nie teraz- Warknął cicho łapiąc za kieliszek odpędzając od siebie chłopaka.

-Skarbie? Nie chwaliłeś się nowym kochasiem- Zaśmiał się szyderczo Clay z chwilą gdy zmartwiony chłopak delikatnie się oddalił.

-Zamknij japę nie o tym rozmawiamy- Odpowiedział śmiertelnie poważnie przyciągając chłopaka bliżej za kołnierz.

-To o czym? O twojej starej?

-Masz szczęście, że ni chuja nie jesteś mi już potrzebny- Wymamrotał wyprowadzony z równowagi spoglądając w kierunku Georga.

-Co masz na myśli?- Prychnął śmiechem.

-Zawsze byłeś taki wkurwiający czy po prostu zapomniałem?

-Weź się już kurwa przymknij bo na prawdę nie mam na ciebie siły- Warknął ostro roztrzaskując szklane naczynie na jego policzku, po czym odszedł jakby nigdy nic.

Rozcięta skóra praktycznie od razu zaczęła wypluwała krew. Odłamki szkła delikatnie osadziły się na jego twarzy niczym krople wody.

-Nic ci nie jest?- Szybko wypalił zmartwiony brunet łapiąc blondyna za twarz dokładnie obserwując jego rany.

Pull the trigger [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz