X

5.9K 514 334
                                    

Dwudziesta trzecia czterdzieści trzy. Zimne jasne światło ściennego elektrycznego zegarka padało na dobrze widoczną w ciemności równie jasną podłogę. 

Tępy dźwięk tykania, przerwany przez przekręcenie się klucza w drzwiach. Kilka kroków delikatne machnięcie zasłonki. Wiecznie zmęczony chłopak usiadł na łóżku ciągnąc za sobą spięty nadgarstek. Zaspanym wzrokiem zmierzył różowy otarty już kawałek dłoni czekając na z tego co mu się wydawało Claya zdejmującego buty w przed pokoju.

Ku jego zaskoczeniu próg niewielkiej kuchni przekroczył nieznany mu dotąd mężczyzna o ciemnych włosach. Jego czoło zdobiła biała chusta ubabrana krwią. Oczy żywo przeczesując kuchnie nie dostrzegały średnio rozgarniętego chłopaka siedzącego na łóżku lub raczej po prostu nie chciały go jeszcze dostrzegać. 

Wciąż nie zbyt ogarniający sytuacje George dla własnego dobra postanowił się nie odzywać, po prostu go obserwując. Nie specjalnie interesowało go czy coś ukradnie zabierze etc, to w końcu nie jego mieszkanie. Nie wiedział też co mógłby zrobić gospodarz jeśli dowiedziałby się o kradzieży. Pewny nie był czy kit typu "wszystko przespałem nie wiem o co chodzi" by przeszedł ale czemu by nie spróbować. 

W pewnym momencie ich spojrzenia się  spotkały zmuszając nieznajomego do zaczęcia rozmowy. 

-Miło cię wreszcie spotkać George- Zaczął zwyczajnie odpalając czajnik. 

-Znamy się?- Wypalił ciągnąc za sobą łóżko zapominając o tym, że wciąż jest z nim skrępowany. 

-Tak- Westchnął szczerząc się głupio pod nosem zmierzając w jego kierunku.

-Dobrze wiedzieć- Zmarszczył brwi skonfundowany opierając się o ramę łóżka starając się znaleźć wygodną pozycje dla skutej kończyny. 

-Sapnap- Wyciągnął rękę w jego kierunku siadając obok z świeżym wrzątkiem wrzucając do niego torebkę herbaty. 

Kojarzył skądś to imię czy też ksywkę jednak nie był w stanie przypomnieć sobie skąd. Podał mu rękę skinając głową. 

-Dla ciebie pan pozbądź się typa a ja ci będę przelewał pieniądze na bieżąco- Wywrócił oczami widząc reakcje chłopaka. 

-Oh... Tak...- Burknął uciekając wzrokiem nie zadowolony z kierunku w jakim zmierza ta rozmowa. 

-Szczerze nie sądziłem, że zajdziesz tak daleko. Za ostatnim razem jak kogoś na niego nasłałem dostałem zdjęcie zwłok. Coś podejrzanie dobrze się trzymasz. Co prawda było ciężko cię wytropić po tym jak rozwalił telefon ale cóż. A jeśli mówimy dalej o naszyn planie, skoro masz już jego zaufanie bez urazy ale wolałbym go zabić samemu. Jedyne co teraz musisz zrobić to mi pomóc i czekać grzecznie na polecenia.

-A, co  jeśli  odmówię?

-Nie wydaje mi się żebyś chciał. Bądź miał możliwość odmowy.

-A to chociażby czemu?- Kontynuował wykręcanie się z umowy. 

-Jeśli jeszcze nie zauważyłeś jesteś na celowniku. Przenośnie, i dosłownie- Wyprowadzony z równowagi dał mu chwile na zauważenie punktu lasera wymierzonego w niego popijając gorący napój.

-Nie chcesz ze mną zadzierać George. Mam wszystko, każdy dzień twojego życia od momentu zawarcia naszej umowy. Więc radzę jeszcze raz przemyśleć z kim współpracujesz- Odstawił kubek do zlewu po czym wyszedł z mieszkania zostawiając bruneta na kolejne godziny z głuchą ciszą.

Pull the trigger [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz