VIII

6.4K 567 650
                                    

Zziębnięty brunet powoli schodząc z promu pod nadzorem swojego towarzysza w postaci mocno zaciśniętej na jego nadgarstku ręki rozglądał się nie pewnie po nie za dużym porcie. Rozświetlone nabrzeże z różnymi barami czy atrakcjami dla turystów zdecydowanie odznaczało się od skrytej w mroku części miasta.

Delikatne szarpnięcie ze strony wyższego szybko wyrwało go z zamyślenia w które zwyczaj miał wpadać, ruszając sprawnie za nim w kierunku parkingu.

-Myślałem, że będziesz zadawać więcej pytań a nie tylko grzecznie chodzić za mną- Burknął w pewnym momencie otwierając biały dość wysoki samochód na wschodnich tablicach.

-Niby po co i o co mam pytać?- Zapytał zdziwiony opierając się o słup latarni.

-Choćby dla rozrywki. Jeśli myślisz, że jak mnie zanudzisz to cię zostawię mylisz się, ale miło by było nie spędzać prawdopodobnie reszty TWOJEGO życia w ciszy- Rzucił przeszukując bagażnik.

-To miała być groźba czy bardzo słaby tekst na oświadczyny?- Zapytał po chwili. 

-Zależy od ciebie- Westchnął zamykając bagażnik po czym wsiadł do pojazdu- Wsiadaj- Otworzył mu drzwi praktycznie wciągając do środka.

-Spokojnie- Burknął śpiący opierając głowę o szybę.

-Będziesz chciał coś do picia, jedzenia?- Powoli wyjeżdżając z parkingu przesunął po nim wzrokiem.

-Herbata i jogurt będą okey-Wymamrotał średnio przytomny.

-Jasne- Uśmiechnął się pod nosem jadąc w kierunku najbliższego Lidla.

-Wychodzę- Rzucił nie całe piętnaście minut później zamykając chłopaka w aucie.

Delikatnie rozbudzony przeleciał wzrokiem parking, nie wiedział czemu ale miał dziwne przeczucie, że jest śledzony. Oparł głowę o czarno granatową tapicerkę wzdychając ciężko po czym wyjrzał za okno. 

Kilka awanturujących się pijaków jakaś rodzina na wakacjach dwóch typów w czarnych garniturach zupełnie nie kryjących się z lornetką. Czekaj, dwóch typów w ciemnych garniturach z lornetką? Zdziwiony zatrzymał na nich wzrok łapiąc przez przypadek kontakt, a nim się obejrzał ich już nie było. 

Postanowił nie myśleć o tym dłużej bo w końcu mógł to wszystko sobie przewidzieć. Wrócił do uprzedniej nie zbyt zdrowej pozycji opierając głowę o szybę i zapadł w sen. 

-Hej... Wstajemy- Obudził go blondyn delikatnie potrząsając nim na boki. 

-M... M... Hej... Eh... Długo spałem? 

-Trochę, pewnie coś koło dwóch godzin. Jesteśmy na miejscu wysiadaj-Burknął otwierając swoje drzwi szukając czegoś w bocznych kieszeniach. 

-Jasne- Przetarł zaspane oczy wychodząc.

Budzące się do życia słońce delikatnie skryte za chmurami oświetlało dość spory strzeżony parking na jakim się znajdowali. Musiało być bardzo wcześnie koło piątej może szóstej.  

-Idziesz czy znów się gapisz?- Zaśmiał się cicho wyjmując z bagażnika zakupy.

-Mhm...- Skinął głową podążając za nim.

Nie długi czas później znaleźli się przed wysokim na około dziesięć pięter blokiem w jasnym biało podobnym kolorze. Powolny wjazd windą na górę upłynął w ciszy, może nie licząc sennych pomruków bruneta. 

Mieszkanie nie było zbyt duże, pomieściłoby może jedną małą rodzinę z dzieckiem. Nowoczesny wystrój i wszystkie inne pierdoły nie wydawały się jednak interesować brązowookiego. Jego głównym obiektem westchnień było łóżko stojące pod ścianą przy balkonie i gdy tylko właściciel posiadłości wyraził zgodę rzucił się na nie z jękiem umierającej łani. 

Pull the trigger [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz