Do piątku chodzę cała w nerwach . Pływam codziennie doprowadzając ciało do takiego stanu wyczerpania, że gdy wracam do domu moje mięśnie płoną żywym ogniem i aż boli mnie głowa . Trener ostrzega mnie, że jeżeli nie przestanę się tak katować nabawię się kontuzji. Jednak nie potrafię walczyć ze swoimi demonami w inny sposób niż poprzez wycieńczające treningi. . Zac skutecznie mnie ignoruje . Boli ale udaję ,że mnie to nie rusza co jest totalną bzdurą . Taylor cały czas się koło mnie kręci . Gołym okiem widać, że udzielił mu się pozytywny nastrój wyczekiwanej imprezy . Nawija bez końca o jedynej takiej bibie na którą jak to podkreśla mają wstęp tylko wybrani. Udaję ,że go słucham potakując ale tak naprawdę mam ochotę zrezygnować z tego wyjazdu . Nie specjalnie cieszy mnie myśl ,że będę musiała patrzeć na obściskującego się Demona i Ariel. Tak na prawdę jadę tam tylko dlatego by przekonać się, że między mną a Demon wszystko skończone. Chyba potrzebuję takiego dobitnego ciosu prosto w serce by wreszcie odciąć się od niego grubą kreską a widok jego z Ariel może i musi mi w tym pomóc. Kiedy nadchodzi piątek moja walizka na kółkach stoi spakowana obok drzwi do pokoju . Taylor zapewniał mnie ,że na miejscu są ręczniki i koce więc mam zabrać tylko niezbędne ubrania na dwa dni i kosmetyki . Ucieszył mnie fakt ,że niedaleko chatki znajduje się jezioro w którym będę mogła popływać i odetchnąć kiedy sytuacja nazbyt mnie przytłoczy . A, że tak będzie nie mam najmniejszych wątpliwości . W piątek po szkole udaję się do domu by wziąć szybki prysznic przed planowanym wyjazdem . Jako że pogoda nam sprzyja i termometry wskazują ponad dwadzieścia pięć stopni ubieram się w krótkie spodenki oraz obcisły top na ramiączkach . Zawiązuję w pasie niebieską bluzę na wypadek gdyby się schłodziło a włosy upinam w wysoki kucyk . W końcu jedziemy do lasu a tam przydadzą się praktycznie ubrania i proste upięcia . Parę minut po szesnastej dzwoni Taylor informując ,że czeka pod moją kamienicą . Szybko wkładam adidasy na stopy i wychodzę z mieszkania . Kiedy tylko przystaję na chodniku on mnie zauważa i uśmiecha się szeroko mierząc mnie od góry do dołu zainteresowanym spojrzeniem . Spinam się żałując doboru garderoby . Taylor podchodzi zabierając moją walizkę i wrzuca ją do bagażnika . Patrzę zdziwiona na terenowego Mercedesa G65 AMG który musiał kosztować majątek i unoszę pytająco brwi- To sprawka Zaca - wyznaje skrępowany drapiąc się za uchem- Uparł się że mam wziąć coś co nadaje się na wyboiste górskie ścieżki . Jak to stwierdził "Bezpieczeństwo przede wszystkim" -
- Och jak miło z jego strony - mówię z przekąsem i niechętnie zajmuję miejsce pasażera . Dixon na każdym kroku musi być apodyktycznym dupkiem i nawet swojemu przyjacielowi rozkazuje czym ma jeździć. Ruszamy a Taylor po krótce opowiada mi o przyjacielu do którego domku zmierzamy . Ma na imię Mitch i znają się z Taylorem od około trzech lat . Mitch chodził z Zacem , Jacobem i Taylorem do pierwszej klasy w Richmond . W tym czasie bardzo się zżyli tworząc zgraną paczkę . Pod koniec roku semestralnego wyhaczył go jakiś łowca talentów . Mitch miał smykałkę do koszykówki więc przeniósł się na inną uczelnię by przejść na zawodowstwo . Od tamtej pory rzadko się widują ale Mitch co roku organizuje swoje urodziny w chacie w lesie między innymi dlatego by mieli okazję ponownie się spotkać . Stało się to niemal tradycją .- To spoko gość. Sama zobaczysz - zapewnia Taylor wystukując palcami rytm o kierownicę w takt piosenki która akurat leci w radiu .
- Pewnie tak - odpowiadam obojętnie bo moje myśli cały czas zaprząta pewien błękitnooki Demon. Taylor wydaje się nie zauważać mojego sceptycznego humoru co nawet mi odpowiada. Przynajmniej nie muszę wymyślać kłamstw dlaczego nie cieszę się z wyjazdu równie mocno co on . Wpatruję się w krajobraz za szybą który z kilometra na kilometr coraz bardziej się zmienia . Wyjechaliśmy z miasta i teraz mkniemy autostradą a dookoła nas znajdują się same pola. Im bardziej zbliżamy się do celu naszej podróży tym większe odczuwam zdenerwowanie . Po dwóch godzinach jazdy Taylor wreszcie skręca z głównej drogi i wjeżdża na leśną ścieżkę prowadzącą w stronę gęsto porośniętego drzewami lasu . Jedziemy jeszcze kilkanaście minut pod górkę dość wyboistymi leśnymi ścieżkami aż wreszcie drzewa przerzedzają się a naszym oczom ukazuje się dwupiętrowa willa z bali . Kiedy mówił o domku w lesie w mojej wyobraźni widziałam mały jednopiętrowy domek a nie ogromną rezydencję. Otwieram szeroko oczy zachwycona widokiem . Wjeżdżamy na wyłożony kamieniem podjazd i parkujemy po lewej stronie od głównego wejścia .

CZYTASZ
Zbuntowany Demon
RomanceCo się stanie kiedy podetnie się Aniołowi skrzydła ? Ja się przekonałam . Zrobiłam coś bardzo złego . Sprawiłam, że Anioł przeobraził się w Diabła . Jego dotyk sprawiał ból . Słowa raniły na wskroś a serce w jego piersi zamieniło się w głaz . Nie...