Budzi mnie przejeżdżający samochód. Otwieram oczy mrugając i od razu czuję ból ramion oraz szyi. Poruszam głową w prawo i lewo by rozluźnić napięte mięśnie po czym uświadamiam sobie gdzie jestem. Cholera! Musiałam na chwilę przysnąć. Wzdycham pocierając twarz dłońmi i oglądam się za siebie na śpiącą Lise. Ta mamrocze coś przez sen a na jej policzku zauważam ślad śliny na co wykrzywiam się z niesmakiem. Zerkam na zegarek w samochodzie. 3.30. No to pięknie. Przespałam prawie godzinę. Wzdycham i wysiadam pośpiesznie po czym podchodzę do tylnych drzwi otwieram je pochylając się. Szturcham Lisą w ramię starając się ją dobudzić. Zajmuje mi to dobre dziesięć minut ale na szczęście daje radę wysiąść o własnych siłach chociaż lekko się chwieje . Proponuję że ją odprowadzę ale ona upiera się że da radę dojść do domu sama. Odjeżdżam dopiero kiedy znika w środku. Kiedy ląduję w swoim łóżku wkładam do uszu słuchawki i puszczam muzykę. Mój umysł ostatnio płata mi figle odtwarzając w snach wspomnienia których nie chcę pamiętać. Mam nadzieję, ze muzyka skutecznie je zablokuje.
Kolejny tydzień mija mi spokojnie . O dziwo Demon mija mnie bez słowa ignorując a ruda od ostatniej imprezy nie odstępuje go na krok. Dziewięćdziesiąt procent zazdrosnych dziewczyn rzuca jej nienawistne spojrzenia z których ona sobie nic nie robi i jako, że nie ma Mii teraz to ona na lunchu siada mu na kolanach.- Idziecie dziś na imprezę- pyta Lisa odrywając mój wzrok od Demona i jego nowej zabawki. Wgryzam się w swoją kanapkę skupiając wzrok na przyjacielu który grzebie widelcem w swoim spagetti . Ostatnio jest jakiś milczący.
- Mam inne plany - mówi od niechcenia Zafir wzruszając ramionami . Zerkam na Lisę która patrzy na mnie pytająco na co kręcę przecząco głową. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Zafir nigdy nie odpuszcza weekendowych imprez.
- Znów wypad do klubu?- dopytuję na co ponownie wzrusza ramionami i tym razem jestem naprawdę zaniepokojona jego obojętną postawą . Lisa patrzy na niego zdziwiona a po chwili opiera się o oparcie krzesła i zakłada ręce na piersi ściągając podejrzliwie brwi
- Co się dzieje Zafir?- pyta na co ten unosi na nią spojrzenie a po chwili ponownie spuszcza wzrok na swój talerz . Ja również przestaję jeść wpatrując się w niego uważnym spojrzeniem
- Daj spokój Lisa- wtrąca się Ariel - to jego sprawa. Każdy z nas ma prawo mieć gorszy dzień -broni go wycierając kąciki ust serwetką. Ściągam brwi obserwując ją. Wiem doskonale ,że powiedziała to nie dlatego, że chciała go wesprzeć ale dlatego, że nikt nie skupia uwagi na niej. Samolubna suka.
- Martwimy się o niego Ariel- odzywam się - wiesz przyjaźń polega na pomaganiu i wspieraniu . Jeżeli ciebie to nie obchodzi to nie musisz tu być. Jestem pewna, że drużyna cheerlederek chętnie cię przyjmie do swojego grona. - przerywam kiedy widzę jak zaciska zęby wkurzona. Uśmiecham się sztucznie i dodaję- ale wtedy nie będziesz miała szansy być na pierwszym planie prawda? Wolisz siedzieć z nami bo jest nas tylko czworo i możesz lśnić jak gwiazda . Co innego w towarzystwie dwudziestu dziewczyn. Tam byłabyś tylko jedną z wielu-
- Dość- przerywa mi Lisa waląc otwartą dłonią o blat stołu. Milknę ale nie spuszczam wściekłego spojrzenia z tej jędzy. Patrzy przed siebie oddychając ciężko a jaj twarz płonie czerwienią - Nie wiem co się z wami wszystkimi dzieje ale musicie przestać. Teraz !- nakazuje Lisa i zabiera dłoń po czym zabiera się z powrotem za jedzenie. Odwracam wzrok od Ariel i zerkam z powrotem na Zafira. Nadal wpatruje się w swój talerz jakby nie słyszał tej wymiany zdań.
- Muszę lecieć- nagle Ariel wstaje i zakłada torebkę na ramię i nie czekając aż ktokolwiek o coś zapyta szybko odchodzi stukając obcasami.
- No pięknie- Lisa wzdycha i odkłada widelec - obraziła się- stwierdza patrząc na mnie z wyrzutem . Nie mam zamiaru przepraszać Ariel. Gdyby to ode mnie zależało mogła by się gniewać w nieskończoność. Na szczęście rozbrzmiewa dzwonek i ratuje mnie z opresji. Wszyscy wstajemy po czym ustawiamy się w kolejce by wyrzucić śmieci. Nagle czuję jak stają mi włoski na karku a serce gubi rytm. Spinam się ale staram się nie panikować . Poruszamy się powoli do przodu i z każdym kolejnym krokiem czuję coraz bardziej jego obecność . Kiedy uderza mnie znajomy zapach męskich perfum zaciskam palce na tacy którą trzymam i przełykam ciężko . Zac jest tuż za mną. Zaczynają drżeć mi ręce jednak udaję obojętną chociaż wiem, że nie bardzo mi to wychodzi. Wreszcie podchodzę do śmietnika i pośpiesznie wyrzucam torebkę odkładając tacę na półkę a kiedy chcę odejść on specjalnie blokuje mi przejście wyciągając rękę w stronę śmietnika obok. Pochyla się by wyrzucić resztki i odkręca głowę w moim kierunku . Posyła mi krzywy uśmieszek a w jego oczach dostrzegam dziwny błysk. W końcu prostuje się i odchodzi jakby nigdy nic a ja stoję dalej jak wryta wpatrując się w jego oddalające plecy. Co to miało być?

CZYTASZ
Zbuntowany Demon
RomanceCo się stanie kiedy podetnie się Aniołowi skrzydła ? Ja się przekonałam . Zrobiłam coś bardzo złego . Sprawiłam, że Anioł przeobraził się w Diabła . Jego dotyk sprawiał ból . Słowa raniły na wskroś a serce w jego piersi zamieniło się w głaz . Nie...