Rozdział 11

44 1 0
                                    

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Leżę skulona w pozycji embrionalnej na swoim łóżku .Od dobrej godziny wpatruję się w jakiś niewidzialny punkt na ścianie . Oczami wyobraźni widzę Lucasa lezącego w szpitalnej sali . Wmawiam sobie , że nic mu nie jest i jutro najdalej pojutrze na pewno go wypuszczą . Nie wiem jak dotrwałam do rana ale kiedy pierwsze promienie słońca przebijają się przez okno wstaję by wreszcie zrzucić z siebie wczorajsze ubrania i wziąć kąpiel . 

- Eli chodź na śniadanie !- woła mama z dołu zupełnie nie świadoma tego co się wydarzyło kilka godzin wcześniej . Czeszę włosy i spinam je niedbale na czubku głowy. Zawsze dbałam o swój wygląd ale teraz jest mi wszystko obojętne  . Schodzę na dół jak na autopilocie kierując się w stronę kuchni  i siadam mechanicznie przy stole . 

- Jak było na imprezie ?- pyta mama stojąca do mnie tyłem układając naleśniki na talerzu.  . Czuję piekące łzy pod  powiekami a wokół serca zaciska się bolesny skurcz . Mama niczego nieświadoma trajkocze dalej - mam nadzieję , że nie przekroczyliście granicy z Lucasem ?- pyta ostrzegawczym tonem sięgając po syrop klonowy z górnej szafki  . - nie zrozum mnie źle Eli - kontynuuje -lubię Lucasa ale moim zdaniem powinnaś poczekać- z kącika mojego oka spływa pierwsza łza - ostatnio zauważyłam ,że nie uśmiechasz się przy nim tak jak na początku. Coś się między wami popsuło?- dopytuje a ja nie wytrzymuję i zanoszę się głośnym płaczem . Słysząc to mama gwałtownie odwraca głowę i na mój widok robi wielkie oczy po czym szybko podbiega do mnie kładąc mi dłoń na plecach i pociera nią uspokajająco. -Eli kochani co się stało?- pyta z troską starając się mnie uspokoić- pokłóciliście się ?- dopytuje na co tylko potakuję nie zdolna mówić no bo co niby mam jej powiedzieć ? Że go zdradziłam z jego najbliższym przyjacielem i przeze mnie miał wypadek a ja nawet nie wiem w jakim jest stanie? - Oh Skarbie. - wzdycha i zaczesuje mi kosmyk włosów za ucho unosząc moja zapłakaną twarz do góry by móc spojrzeć mi w oczy - To normalne w związkach - uśmiecha się czule gładząc mój policzek .

- Nie mamo. To nie jest zwykła kłótnia .- zaprzeczam ocierając łzy wierzchem dłoni . Mama marszczy brwi nie rozumiejąc . - Zrobiłam coś złego i Lucas się wściekł- broda mi się trzęsła a kolejne łzy napływają do oczu - potem gdzieś zniknął i nie mogłam go znaleźć . Mamo on miał wypadek . Jest w szpitalu- szlocham  wpadając w jej ramiona .Mama przytula mnie milcząc daje mi czas bym się uspokoiła  . Nie naciska bym mówiła dalej . Nie ocenia mnie  . W końcu sięga do szafki obok i wyjmuje z niej chusteczki po czym kładzie je na stole przede mną.  Siada naprzeciwko mnie na krześle i ujmuje moje dłonie w swoje 

- Eli kochanie to nie jest twoja wina. -

- Nic nie rozumiesz mamo . To moja wina. Gdybym nie zrobiła tego co zrobiłam Lucas by nie wyszedł z imprezy -

 - Dobrze kochanie- ściska moje dłonie - opowiedz mi wszystko i razem coś zaradzimy  - proponuje  a ja przełykam głośno ślinę . Nie mogę jej opowiedzieć o tym co się wydarzyło między mną a Zacem . To jest zbyt bolesne i upokarzające  . Już czuję się jak dziwka a mówiąc o tym głośno  swojej rodzicielce tylko utwierdziłabym się w tym przekonaniu . Zaciskam powieki starając się jakoś obejść ten fragment opowieści .

- Cóż ja... to znaczy my.. - miotam się bojąc wyjawić całą prawdę - pocałowałam się z kimś innym- wypalam zanim zdążę to dobrze przemyśleć. Mama robi zaskoczoną minę ale szybko się reflektuje i kiwa głową

- Eli takie rzeczy się zdarzają. Zauważyłam że częściej się kłócicie z Lucasem. Nie możesz się zmuszać by przy nim być. Jeżeli podoba ci się ktoś inny zakończ to co was łączy   - 

Zbuntowany DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz