Rozdział 11. Wyznania

404 18 51
                                    

Joyce patrzyła, jak Jedenastka obejmuje Hoppera i płacze. Ona sama także płakała. Nie mogła bowiem uwierzyć, że Hopper jednak żyje.

W końcu Nastka się odsunęła, a wtedy Hopper spojrzał na Joyce.

- Hej. - powiedział tylko. W tym samym momencie Joyce przytuliła go tak mocno, że prawie go przewróciła.

- Jesteś idiotą. - wymamrotała w jego koszulę. Hop zaśmiał się.

- Tak. Jestem.

W końcu go puściła, chociaż bardzo nie chciała. Jonathan podszedł do niego.

- Dobrze cię widzieć, szeryfie.

- Ciebie także, chłopcze. Wyrosłeś.

Po wypowiedzeniu tych słów Hopper spojrzał na Aleksieja. Zmarszczył brwi.

- A to kto?

Aleksiej powiedział coś po rosyjsku, na co Hopper wyglądał na jeszcze bardziej zaskoczonego. Joyce zachichotała.

- To nasz przewodnik, Aleksiej. W obozie jest także Sonia. Chodźmy tam.

Ruszyli. Joyce co chwila wpatrywała się w Hoppera. Był wychudzony, a jego skóra była bledsza niż zwykle.

Nastka także wyglądała na wykończoną. Z nosa i uszu kapała jej krew, a oczy same się jej zamykały. Joyce podeszła do niej i objęła ją ramieniem.

- Nie martw się. - wyszeptała jej na ucho. - Zaraz dojdziemy do obozu.

Dziewczynka tylko pokiwała głową.

W końcu dotarli do obozu. Namioty były już rozstawione, a Mike, Will, Lucas, Max, Szóstka i Sonia siedzieli pod drzewami. Jako pierwsza zauważyła ich Max.

- No nie wierzę, to prawda! - wykrzyknęła, zrywając się na równe nogi. - Szeryf!

Wszyscy otoczyli Hoppera i zaczęli mówić jeden przez drugiego. Ten witał się z nimi, aż w końcu jego wzrok padł na Szóstkę. Ta tylko na niego patrzyła z lekkim uśmiechem.

- Cześć, Szóstka. - powiedział.

Dziewczynka podbiegła do niego i go przytuliła.

Po kilku minutach Sonia przerwała ciszę:

- Dobrze, trzeba iść po drewno na opał. Idą wszyscy poza... Hopperem i Joyce. No, szybko!

Wszyscy niechętnie odeszli, pozostawiając Joyce z Hopperem samych.

- To... - Joyce nerwowo zagryzła wargę. - Może usiądziemy?

- Jasne. - odparł Hopper.

Usiedli pod drzewem. Joyce za wszelką cenę starała się nie patrzeć na Hoppera. Nagle wypaliła:

- Tęskniłam za tobą. Bardzo.

- Ja za tobą też. Nie była dnia, w którym bym o tobie nie myślał.

Siedzieli jeszcze przez chwilę w ciszy. Joyce nie wiedziała co powiedzieć, ale na szczęście Hopper ją wyręczył:

- Nastka powiedziała mi, że się przeprowadziłaś.

- Tak... W Hawkins było za dużo złych wspomnień... W Nowym Jorku mam całkiem miłego szefa, który...

- Szefa? Czy chłopaka?

- Oh! Jesteś niemożliwy!

Joyce zerwała się i ruszyła w kierunku namiotu. Była wściekła, że Hopper miłą atmosferę zamienił w strasznie napiętą.

Nagle poczuła, że się potyka. Już wyobrażała sobie ogromnego siniaka na czole, lecz wtedy ktoś ją złapał.

Uniosła głowę i spojrzała prosto w niebieskie oczy Hoppera.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

Joyce zamiast odpowiedzieć chwyciła go za przód kurtki i pocałowała.

Mimo że ten pocałunek trwał zaledwie dwie sekundy, to i tak był najlepszy w życiu Joyce.

Po tych dwóch sekundach kobieta odsunęła się. Jej twarz płonęła ze wstydu.

- Hopper, ja... - wykrztusiła, ale teraz to on przerwał jej pocałunkiem.

Po kilku sekundach, a może minutach, oderwali się od siebie. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym znów usiedli pod drzewem, czekając na przybycie reszty.

Nic nie mówili, ale nie musieli. Bo już wszystko sobie wyznali.

*****************************************************************

Tak długo czekałam, żeby napisać tą scenę! Może jest w niej trochę za mało romantyzmu, ale pamiętajcie, że Hopperowi ciężko się wyznaje uczucia.

Jak pewnie zauważyliście, mam nową okładkę. Mam nadzieję, że się wam podoba!

W następnym rozdziale:

Hopper mówi wszystkim, czego się dowiedział w czasie trwania niewoli. Cała grupa podejmuje decyzję, co dalej.

A na pożegnanie mała zagadka:

Jak myślicie, kto sprawił, że Joyce się potknęła?

Stranger Things 4 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz