Po odejściu Szóstki Hopper całkowicie się załamał.
Wcześniej miał jeszcze poczucie obowiązku. Tak jak kiedyś pomógł Nastce, teraz musiał pomóc tej dziewczynce. Szóstka wydawała się być bardziej śmiała niż Jedenastka na początku, co zdecydowanie pomagało.
Ale ją zabrali. A Hopper uznał, że już nic mu nie pomoże. Zginie tutaj i już nigdy nie zobaczy Nastki, kolegów z Hawkins, no i Joyce.
W liceum Hopper zaczął się w niej zakochiwać, ale ona chodziła z Lonniem. Później poznał swoją przyszłą żonę, wyjechał na misję do Wietnamu, aż w końcu umarła Sara. Nie myślał o Joyce aż do czasu, gdy zaginął Will...
Tak, wciąż ją kochał. Ale teraz to nie miało sensu.
*************************************************************
Pewnego dnia jego codzienne rozmyślania przerwała osoba wchodząca do jego pokoju, lub inaczej celi. Tą osobą był...
Brenner.
Hopper naprawdę nienawidził tego faceta. Więził niewinne dzieci tylko po to, by robić na nich eksperymenty.
Brenner usiadł tuż przy drzwiach. Milczał tak długo, aż Hopper nie wytrzymał i wrzasnął:
- Czego chcesz, Brenner?!
- Porozmawiać. Wiem, że zżera cię ciekawość, Jim. Więc pytaj.
Hopper zamrugał. Spodziewał się podstępu, ale z drugiej strony...
- Po co trzymasz w tych durnych laboratoriach te dzieciaki? One nie są winne temu, że mają moce i...
- Stop. Jedno pytanie.
Hopper zdusił w sobie wrzask.
- No więc? - zapytał.
Brenner westchnął, po czym wstał i zaczął chodzić w kółko.
- Widzisz, Jim, człowiek zawsze chciał wiedzieć jak najwięcej, zwłaszcza o tak zwanych substancjach promieniotwórczych oraz o innych, bardziej lub mniej szkodliwych dla zdrowia. Od dawna podejrzewałem, że przez owe substancje człowiek może zmutować. I nie tylko przez to, w końcu na przestrzeni wieków człowiek w wyniku ewolucji zdobył wiele nowych umiejętności, więc dlaczego nie moce? Ale nikt mi nie uwierzył. Zrobiłem więc jedyną słuszną rzecz. Znalazłem kobiety z podejrzeniem takich mocy i zabrałem je na eksperymenty. Ale zaczęły sprawiać problemy. Nie rozumiały moich szlachetnych idei i chciały to zgłosić. Więc po raz kolejny zrobiłem jedyną słuszną rzecz. Zabrałem im ich dzieci, a same kobiety za pomocą rażenia prądem zmieniłem w... chore psychicznie.
- I to według ciebie była słuszna rzecz?! - krzyknął Hopper.
- Tak. Bo widzisz, Jim, ja działam według zasady ,,dla większego dobra.'' Co tam trzydzieści oszalałych lub więzionych osób, skoro miliardy ludzi już za niedługo będą wiedzieć o tych mocach wszystko? I jeszcze sami będą mogli je zdobyć.
- Jesteś potworem!
- Nie ty pierwszy mi to mówisz. Słuchaj, mam dla ciebie propozycję. - Brenner podszedł nieco bliżej Hoppera i spojrzał mu w oczy. - Powiesz mi, gdzie są Jedenaście i Sześć, a ja cię wypuszczę.
- Co?! Nigdy!
- Nie to nie. - Brenner ruszył do drzwi, a w ostatniej chwili odwrócił się i dodał. - Przygotuj się, Jim. Od teraz będzie tylko gorzej.
*****************************************************
Brenner miał rację. Było gorzej.
Hopper został zabrany na zewnątrz. Było tak kilkadziesiąt mężczyzn, skutych w kajdanki i odkopujących jakieś tory za pomocą kilofów.
Z nim zrobili to samo. Skuli go i postawili pomiędzy młodym mężczyzną a starszym panem z bardzo bujną brodą.
Mimo zimowej kurtki wciąż było mu zimno. On i pozostali musieli spać na dworze, więc nie mieli szansy na ogrzanie się.
Po dwóch dniach od rozpoczęcia pracy, w trakcie jedynej, półgodzinnej przerwie, młody mężczyzna szturchnął go w ramię i powiedział:
- Hej, ty. Kim jest Joyce?
- Co? - zapytał Hopper.
- Coś gadałeś o niej przez sen. To twoja żona? Narzeczona?
- Nie. Przyjaciółka. Ale mogłaby być dziewczyna.
Drugi sąsiad Hoppera uśmiechnął się drwiąco:
- A co, ktoś ci ją odbił?
- Tak. Dwa razy. - odpowiedział tylko dawny szeryf.
**********************************************************
W nocy Hoppera męczyły koszmary.
Najpierw stała przed nim Joyce. Szła w jego kierunku z uśmiechem, ale nagle zostało odciągnięta do tyłu przez demogorgona.
- Joyce! - zawołał Hopper i ruszył w jej kierunku, nagle jednak zatrzymał się, bo przed nim stanęły Sara i Jedenastka. Obie wyglądały na wściekłe.
- Jesteś nikim! - wykrzyknęły obie. - Porzuciłeś nas! Zostawiłeś na śmierć!
Hopper otworzył usta, żeby coś krzyknąć... i obudził się, cały zlany potem.
Rozejrzał się dookoła. Obok niego spali inni więźniowie, a dookoła krążyli strażnicy.
Westchnął i już miał wrócić do snu, gdy nagle usłyszał głos:
- Hopper...
Zamarł. To wydawało się niemożliwe, ale...
- Jane? - zapytał szeptem.
- Ty... ty mnie słyszysz? - zapytał głos.
Hopper miał ochotę tańczyć z radości. Przybliżył się w kierunku głosu.
- Nastka, bardzo za wami tęsknię. Jestem na Syberii... I cały czas myślę o was.
- My o tobie też. - głos dziewczynki się załamał. - Uratujemy cię!
- Co?! Jane, nie...
Urwał, bo zobaczył strażników podchodzących do niego.
- Idź sobie! Idą tu strażnicy! Kocham was, pamiętaj!
Nikt się nie odezwał, a Hopper ułożył się wygodniej i zamknął oczy. Po chwili zobaczył, że strażnicy odchodzą. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Nadzieja wróciła do jego serca. I była jeszcze silniejsza.
***********************************************************************************************************
Cześć!
Kolejny rozdział będzie dopiero 2.01(nie licząc Szmaragdowych Oczu), dlatego już teraz życzę wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
W kolejnej części:
Joyce, Jedenastka, Szóstka i pozostali szykują się na wyprawę do Rosji.

CZYTASZ
Stranger Things 4 (Zakończone)
FanfictionJedenastka, Will, Jonathan i Joyce wyjeżdżają z Hawkins po śmierci Hoppera. Ale kiedy Joyce zaczyna mieć przerażające sny, do Hawkins przybywa tajemnicza dziewczyna, a Nastka odzyskuje moce... Cóż, czas na kolejną misję, czyli odnaleźć Hoppera.