Joyce szła korytarzem wyłożonym biało-zielonymi kafelkami. Panowała cisza. O dziwo, Joyce wiedziała gdzie iść.
Dotarła do dużych dębowych drzwi, otworzyła je i...
- Hopper. - wyszeptała, po czym uklęknęła przy mężczyźnie. Siedział na materacu i całą twarz miał zakrwawioną. Nagle zaczął mamrotać jej imię.
- Joyce...
Kobieta zamarła.
- Joyce... Joyce...
- Hopper, gdzie jesteś? - zapytała - Powiedz! Znajdziemy cię! Hopper!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kobieta obudziła się, przerażona. Przez chwilę, krótką chwilę miała nadzieję (jak codziennie rano) że ostatnie miesiące były snem, a ona i dzieci są dalej w Hawkins i Hopper żyje...
Niestety, wystarczyło że się rozejrzała i od razu nadzieja w niej umarła. Leżała w salonie jej nowego mieszkania w Nowym Yorku. Nie nazywała tego miejsca ,,domem''. To Hawkins było jej domem.
Wstała i ruszyła do kuchni. Po drodze zajrzała do sypialni Willa, Jonathana oraz pokoju Jedenastki. Na szczęście, cała trójka była w domu.
Usiadła przy stole w kuchni i ukryła twarz w dłoniach. Ten sen powtarzał się jej od przeprowadzki. Nie wierzyła jednak, że to może być prawda. Przecież ona sama miała na ciele poparzenia drugiego stopnia, jakim więc cudem Hopper mógłby przeżyć?
Tęskniła za nim. Bardzo. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że go... kocha. Tak, Joyce Byers zakochała się w Jimie Hopperze. Jednak Murray miał rację.
Joyce usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciła się i zobaczyła Jedenastkę. Oczy miała czerwone i spuchnięte.
- Miałaś koszmar? - zapytała kobieta.
Jedenastka pokiwała głową, po czym usiadła na krześle obok Joyce.
- O Hopperze? - zapytała kobieta.
- Nie. O Papie.
Joyce pokiwała głową. Nie próbowała wyciągnąć z Nastki treści jej snu, bo piętnastolatka nadal była bardzo cicha i zdystansowana. Cóż, wychowanie w szpitalu robiło swoje.
Chwilę później do kuchni weszli także Will i Jonathan. Wtedy Joyce wstała i zabrała się za robienie śniadania.
Dalej myślała o Hopperze. Najpierw, w liceum, byli przyjaciółmi. Potem ich drogi się rozeszły, ale zaginięcie Willa ponownie przybliżyło ich do siebie.
Joyce przyznała przed samą sobą, że kochała Hoppera bardziej niż Lonnie'go, a nawet bardziej niż Boba. Jednak zdała sobie z tego sprawę za późno.
Nagle z pokoju Jedenastki zadzwonił telefon. Ta natychmiast zerwała się z krzesła i tam wbiegła. Przez kilka minut panowała cisza, a potem dziewczynka wróciła. Z jej twarzy nie można było nic wyczytać.
- Co się stało? - zapytał Jonathan.
- To Max. Powiedziała, że w Hawkins znalazła się dziewczynka. Z tatuażem takim jak mój.
Zapadła cisza.
- Jak to? - zapytała Joyce. - Kolejna dziewczynka z laboratorium?
- Tak. - odparła Nastka. - Podobno nazywa się Szóstka, ma niebieskie oczy i jest łysa.
- Może pogadasz z nią, jak tam przyjedziemy? - zapytał Will z ustami pełnymi jajecznicy.
Joyce skrzywiła się. Nie uśmiechał się jej powrót do Hawkins. Kochała to miejsce, ale... Było tam zbyt dużo wspomnień. O demogorgonach, Łupieżcy, Bobie i Hopperze.
- Ale jest jeszcze jedno. - powiedziała Jedenastka. - Podobna Szóstka rozmawiała niedawno z Hopperem.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba dzisiejszy rozdział? Może było trochę za mało Jopper, ale pozostałe rozdziały to wyrównają!
W kolejnym rozdziale:
Mike, Lucas i Max rozmawiają z Szóstką. Podczas gdy Max dzwoni do Jedenastki, Lucas doświadcza działania mocy dziewczynki...

CZYTASZ
Stranger Things 4 (Zakończone)
FanfictionJedenastka, Will, Jonathan i Joyce wyjeżdżają z Hawkins po śmierci Hoppera. Ale kiedy Joyce zaczyna mieć przerażające sny, do Hawkins przybywa tajemnicza dziewczyna, a Nastka odzyskuje moce... Cóż, czas na kolejną misję, czyli odnaleźć Hoppera.